6 z zaznaczeniem, że ocena może być sporo wyższa, jeśli będą kolejne "tomy". A dlaczego tylko 6/10, skoro to takie fajne? I dlaczego wyraz "tomy" dałem w cudzysłowie? Bo to nawet nie jest zeszyt amerykański. To ma zaledwie 30-kilka plansz w małym formacie, z czego dodatkowo kilka to całostronicowe widoczki, więc jak na razie autor nie zdążył nawet dobrze zarysować postaci. Wydali w twardej oprawie coś, co nawet nie jest pierwszym rozdziałem. To zwykłe intro wydane osobno jako albumik, okraszone całostronicowymi kadrami i alternatywnymi okładkami innych twórców z tyłu publikacji, żeby w ogóle można było wydać to jako album. Okładka jest piękna, wyklejka też, rysunki śliczne, postacie ciekawe, album jest istnym cacuszkiem, ale treści prawie żadnej. Serio, to nawet nie jest długość pojedynczego zeszytu amerykańskiego, a sprzedawane jest jako album w twardej oprawie. Powinni zaczekać aż będzie 3-5 takich zeszytów i wtedy można opowiedzieć jakąś historię. Zarys historii (choć powinienem raczej napisać fragment zarysu, bo zarys się nawet na tych stronach nie zmieścił) oraz postacie są wspaniałe, dlatego czekam na kolejne "albumy", czyli zeszyty. No i ta okładeczka. Wspaniała, nie? :)

6 z zaznaczeniem, że ocena może być sporo wyższa, jeśli będą kolejne "tomy". A dlaczego tylko 6/10, skoro to takie fajne? I dlaczego wyraz "tomy" dałem w cudzysłowie? Bo to nawet nie jest zeszyt amerykański. To ma zaledwie 30-kilka plansz w małym formacie, z czego dodatkowo kilka to całostronicowe widoczki, więc jak na razie autor nie zdążył nawet dobrze zarysować postaci....