Cztery pory roku w afgańskiej wiosce. Reportaże o wyplataniu dywanów
- Kategoria:
- reportaż
- Tytuł oryginału:
- The World is a Carpet: Four Seasons in an Afghan Village
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Kobiece
- Data wydania:
- 2017-01-26
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-01-26
- Liczba stron:
- 352
- Czas czytania
- 5 godz. 52 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365506207
- Tłumacz:
- Maria Białek
- Tagi:
- Afganistan Afgańczycy bieda podróż do Afganistanu reportaż rodzina talibowie wojna wojna w Afganistanie zagrożenie
W samym środku afgańskiej pustyni, we wiosce tak odległej, że nie da jej się zlokalizować nawet w Internecie, przy krośnie siedzą kobiety i wraz z dziećmi ręcznie wyplatają przepiękne kwiatowe wzory. W tym miejscu, w którym heroina kosztuje mniej niż ryż, mieszkańcy wioski wiedzą jedno – Ziemia jest płaska niczym dywan.
Anna Badkhen po raz pierwszy wyjechała do Afganistanu w 2011 roku, jako korespondentka wojenna. Od tamtej pory wraca do tego kraju co jakiś czas, przyciągana krajobrazem, który geografia uczyniła nieustającym polem bitewnym, a także mieszkającymi tu ludźmi, dla których ogromną wartością staje się zachowywanie szacunku dla tradycji. Przywołując symbol czterech pór roku, w trakcie których kobiety i dzieci zamieszkujące wioskę Oka tkają, jak co roku, kolejny dywan, autorka ukazuje blaski i cienie codziennej egzystencji w afgańskiej wiosce.
W czasach, kiedy pisarze zbyt często oglądają Afganistan zza płotu strzeżonego przez amerykańskich żołnierzy, Anna Badkhen robi zupełnie inaczej: postanawia samotnie spędzić cztery pory roku na zupełnym odludziu. Taka perspektywa – zintensyfikowana miłością autorki do kraju i jej gospodarzy – pozwoliła odmalować osobliwe piękno surowej codzienności.
Pięknie napisana książka o sercach złamanych na wieki… To cudowny skarb wydobyty na światło dzienne spod ruchomych piasków pustyni.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Smutna pieśń o dywanie
Wyobraź sobie prastare pustynie, które doświadczyły wszystkich wojen historii. Nasiąknięte krwią przodków, otulają swoim piaskiem małe osady, które nie istnieją na mapach. Osady tak oddalone od świata, że zdają się być z innej czasoprzestrzeni. Taka też jest właśnie Oka. Tak daleka, tak zatopiona w piaszczystych wydmach, że aż boleśnie nierealna. Jak fatamorgana. A jednak istnieje. I żyją tam ludzie, o których można powiedzieć dwie rzeczy – że wiodą żywot spokojny i że znają biedę niemieszczącą się w granicach pojmowania współczesnego człowieka zachodu.
Od wieków pory roku na pustyni wyznaczały wielomiesięczne okresy bez deszczu i kilka chwil, gdy deszcz napełniał nieliczne studnie, dając szansę na przeżycie na tym trudnym terenie. Czas skromnych zbiorów, czas śpiewu żurawi, zima, czas płynący swoim własnym torem, jakby wolniej. Ramadan, którego nikt tu nie przestrzega, w Oce post bowiem trwa cały rok. Tu głód zagląda w oczy niezależnie od kalendarza. A doskonałym lekarstwem na niego jest opium. Tańsze od ryżu, bardziej osiągalne niż mięso czy warzywa. Zawsze dostępne. Zawsze pomocne, odgradzające od zimna i pustego żołądka. Nawet gdy jeszcze nosisz pieluchy. A gdy dziecko trafi do szpitala, pierwsze co zrobi lekarz, to poddaje je detoksykacji. Przecież niemal wszystkie dzieci dostają od małego opium…
W Oce mieszkają marzyciele. Marzą o lepszym życiu, o miłości, o dobrobycie. Snują plany o wyjeździe z niegościnnego Hindukuszu. Ale trwają w miejscu, które znają najlepiej, do którego przywykli. Które daje im schronienie przed zawieruchą afgańskich niepokojów. Przed Talibami. Przed zamachami. Przed wybuchami i urwanymi od min nogami. Gdzie ich kobiety zapisują historię wioski na pięknych, ręcznie tkanych dywanach. Gdzie każdy dzień i każde wydarzenie wioski odbijają się w postaci drobnych niedoskonałości wzoru, które świadczą też o jego wyjątkowości. Drżenie rąk przyszłej matki, która już wie, że pod sercem nosi dziecko. Maleństwo, które od pierwszych dni zazna jedynie głodu i pewnie prędko umrze. Ekscytacja tkaczki zbliżającym się w wiosce ślubem. Kura, zabłąkana w warsztacie tkackim. Lepkie od cukierków dłonie małej dziewczynki. Źdźbło trawy. Piasek pustyni. Krople krwi ze spierzchniętych dłoni zmęczonej tkaczki. Rok życia, rok pracy, jeden dywan. I zapłata za niego – utrzymanie dla całej rodziny. Trochę ryżu. Opium. I przędza na kolejne archiwum życia w pustynnej wiosce. Na kolejny dywan. Dywan pełen szeptów, skrywający ślubne piosenki, blask gwiazd, rytm sierpa do cięcia przędzy i pustynny wiatr. Dywan stworzony przez kilka pokoleń kobiet, które nie umieją czytać i pisać, umieją za to stworzyć wzór tak niewyobrażalnie piękny, że nikt nie potrafiłby go powtórzyć.
Opowieści Anny Badkhen to bardzo nietypowy reportaż. Pisany jakby sercem a nie rozumem. Uczuciami a nie obrazami. To poezja o pustyni i drobinkach czasu, składających się na jego trudną historię. To pieśń o ludzkim losie pośród wydm. O sękatym życiu u stóp Hindukuszu. Nie znajdziesz tu chronologicznych faktów, pełnej historii kraju, spójnego obrazu życia jednej osoby czy rodziny. Znajdziesz za to odbicie smutku, nadziei, słońca i deszczu. Wiatru znad pustyni i śpiewu żurawi. Marzeń i głodu. Beznadziei i strachu. Beztroski i życia poza czasem. A wszystko to podane językiem tak pięknym i słowem tak melodyjnym, że nie sposób nie poczuć niemal na własnej skórze tej muzyki życia Hindukuszu, jaką miała okazję poznać autorka. Polecam zatem zarówno koneserom literatury podróżniczej, reportażu ale też literatury pięknej i poezji. Tu znajdziecie unikalna mieszankę tych gatunków.
Joanna Jurzyk
Oceny
Książka na półkach
- 204
- 107
- 31
- 4
- 3
- 3
- 3
- 3
- 3
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
Pierwszą połowę książki czytało mi się bardzo ciężko że względu na styl, ale jak już się przyzwyczaiłam było lepiej.
Tematyka jest ciężka. Autorka pokazuje rzeczywistość niekończącej się wojny oczami ludzi, którzy po prostu chcą żyć. Głównymi bohaterami są mieszkańcy Oki - biednej wioseczki położonej w środku pustyni, gdzie ludzie żyją z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży ręcznie tkanych dywanów - ich wielkie marzenia i trudna rzeczywistość.
Pierwszą połowę książki czytało mi się bardzo ciężko że względu na styl, ale jak już się przyzwyczaiłam było lepiej.
więcej Pokaż mimo toTematyka jest ciężka. Autorka pokazuje rzeczywistość niekończącej się wojny oczami ludzi, którzy po prostu chcą żyć. Głównymi bohaterami są mieszkańcy Oki - biednej wioseczki położonej w środku pustyni, gdzie ludzie żyją z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży...
Tytuł jest zwodniczy.. wyplatanie dywanów? co w tym ciekawego.. a jednak!
Spytałam kilku znajomych, co wiedzą na temat Afganistanu, z czym im się kojarzy.
Usłyszałam talibowie, góry, jaskinie, pustynia, wojna.. miałam bardzo podobne.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy odkryłam, że ponad 1/3 ludności Afganistaniu związana jest.. właśnie z gałęzią rękodzielniczą wyplatania dywanów! Począwszy od pozyskiwania przędzy, osnowy i narzędzia (sierp),bo większość osób nie stać na prawdziwe krosna, przez tkanie ręczne, wielotygodniowe, wielomiesięczne, po transport, przerzuty przez granicę, gdzie trafiają do Turcji, Egiptu a dalej w Świat, sprzedawane za tysiące dolarów.
"Cztery pory roku w afgańskiej wiosce", to zdecydownie więcej niż historia dywanu. To podróż po pustyni, która zmienia się wraz z porami roku, potrafi być rozgrzananym piecem, bagnem błota, skutą lodem powierzchnią. Potrafi dawać życie, chociaż staje się to coraz trudniejsze. Podróż do wsi Oka, której nie ma na mapie, o której w stolicy - Kabulu - nikt nie słyszał.
To historia roku życia kilku bohaterów, którzy na każdym kroku stykają się z biedą, głodem, narkotykami (by nie czuć głodu),walką o życie, o byt dla swojej rodziny.
W końcu to niesamowite zderzenie kultury, gdzie kobieta jest w hierarchi poniżej mężczyzny, je po nim, korzysta z pokoju po nim, a jednak utrzymuje go z pracy własnych rąk.. pochylając się setki godzin, robiąc tysiące węzłów. Mimo różnic kulturowych i obyczajowych jest to opowieść o miłości, która między ludźmi jest i kwitnie. Przyjaźni i zawsze otwartych rękach, by przywitać przyjaciela, jednocześnie trzymając z boku broń, jeśli spotka się wroga..
Pomimo przeciwności losu, dzieci wciąż są dziećmi, bawią się, marzą, dziewczynki śpiewają, dają pokaz wokalny. Ich niewinność, mimo strasznych czasów, jest zachowana.
Afganistan to kraj trudny, wymagający, naznaczony wieloma wiekami najazdów, podbić, wojen i cierpienia. To też etap szlaku jedwabnego. Siła życia i wola walki, by przetrwać i cieszyć się drobnostkami.
Ta książka zostanie z Wami na długo..
Wyzwanie LC 2021 styczeń: "przeczytam książkę z liczbą w tytule"
Tytuł jest zwodniczy.. wyplatanie dywanów? co w tym ciekawego.. a jednak!
więcej Pokaż mimo toSpytałam kilku znajomych, co wiedzą na temat Afganistanu, z czym im się kojarzy.
Usłyszałam talibowie, góry, jaskinie, pustynia, wojna.. miałam bardzo podobne.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy odkryłam, że ponad 1/3 ludności Afganistaniu związana jest.. właśnie z gałęzią rękodzielniczą wyplatania...
Åsne Seierstad i Wojciech Jagielski – te dwa nazwiska niejako automatycznie pojawiają się w mojej głowie, gdy na horyzoncie widzę temat: Afganistan. Dziś do tych dwóch nazwisk, bez wahania, dopisuję Annę Badkhen, dziennikarkę wyjątkową, o ogromnym talencie i progu wrażliwości.
Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że powyższa “trójca” wyczerpuje listę wnikliwych i utalentowanych twórców i dziennikarzy zajmujących się tematyką Środkowego Wschodu, w szczególności zaś Pakistanem, czy Afganistanem właśnie. Chcę jednak podkreślić, że Anna Badkhen, to absolutnie ekstraklasa, profesjonalizm i dziennikarskie mistrzostwo – bez dwóch zdań! [...]
→ ciąg dalszy na moim blogu: https://discrust.pl/?p=72869
→ moje recenzje również na platformie write.as: https://lukaso.writeas.com/
Åsne Seierstad i Wojciech Jagielski – te dwa nazwiska niejako automatycznie pojawiają się w mojej głowie, gdy na horyzoncie widzę temat: Afganistan. Dziś do tych dwóch nazwisk, bez wahania, dopisuję Annę Badkhen, dziennikarkę wyjątkową, o ogromnym talencie i progu wrażliwości.
więcej Pokaż mimo toOczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że powyższa “trójca” wyczerpuje listę wnikliwych i...
"W samym środku afgańskiej pustyni, we wiosce tak odległej, że nie da jej się zlokalizować nawet w Internecie, przy krośnie siedzą kobiety i wraz z dziećmi ręcznie wyplatają przepiękne kwiatowe wzory. W tym miejscu, w którym heroina kosztuje mniej niż ryż, mieszkańcy wioski wiedzą jedno – Ziemia jest płaska niczym dywan".
Anna Badkhen jest amerykańską korespondentką wojenną; pierwszy raz pojechała do Afganistanu w 2011 roku i od tej pory powraca tam co jakiś czas, zafascynowana tamtejszym krajobrazem, codziennym życiem prostych ludzi, naznaczanym przez wieki kolejnymi wojnami, przywiązaniem do tradycji, szacunkiem dla drugiego człowieka. "Cztery pory roku ... " to świetny reportaż o codzienności i upływającym pod dyktando pór roku życiu w maleńkiej, rzuconej z dala od cywilizacji, wsi Oka, o której niewielu słyszało i nie wielu wie, gdzie się znajduje. Otoczona niemal zewsząd wydmami, bez prądu, z dwiema studniami, z widocznym na północnym horyzoncie Hindukuszem. Skromne, a niekiedy wręcz prymitywne życie, nie pozbawia tych ludzi marzeń o lepszym, o innym życiu. Rodziny praktycznie utrzymują kobiety, które przez niemal rok tkają piękne, znane na całym świecie dywany, aby za uzyskane z ich sprzedaży pieniądze kupić żywność - ryż, olej, cebulę. Autorka wśród tych ludzi spędziła rok, zyskując ich sympatię, szacunek, a nawet miłość, ale obdarzając również ich szczerym uczuciem i poważaniem. Ten reportaż to czuła i piękna historia o złamanych na wieki sercach, to tajemnice i zwykła codzienność wydobyte na światło dzienne spod ruchomych piasków pustyni, opisane słowami tak, jakby były to nici przędzy, tkanego przez afgańskie kobiety dywanu - barwne, o wielu niepowtarzalnych wzorach, o pięknych splotach, tkane sercem.
"W samym środku afgańskiej pustyni, we wiosce tak odległej, że nie da jej się zlokalizować nawet w Internecie, przy krośnie siedzą kobiety i wraz z dziećmi ręcznie wyplatają przepiękne kwiatowe wzory. W tym miejscu, w którym heroina kosztuje mniej niż ryż, mieszkańcy wioski wiedzą jedno – Ziemia jest płaska niczym dywan".
więcej Pokaż mimo toAnna Badkhen jest amerykańską korespondentką...
Rozczarowała mnie ta książka. Spodziewałam się historii kobiet, historii tkactwa, historii Afganistanu, książki z przesłaniem. A otrzymałam potok chaotycznych opowieści. Jeden wątek przeplatał się z drugim, pomiędzy nie wskakiwała nagle nowa trzecia rozpoczęta myśl - ani nie miało to rąk i nóg, ani nie wnosiło żadnego przesłania. Nie pomogły tej książce wzniosłe przemyślenia, usilnie ukwiecane opisy, przekoloryzowanie mało znaczących szczegółów. Książka ta zdecydowanie mnie znudziła, a autorka nie przekonała do sięgnięcia po jej inne dzieła.
Rozczarowała mnie ta książka. Spodziewałam się historii kobiet, historii tkactwa, historii Afganistanu, książki z przesłaniem. A otrzymałam potok chaotycznych opowieści. Jeden wątek przeplatał się z drugim, pomiędzy nie wskakiwała nagle nowa trzecia rozpoczęta myśl - ani nie miało to rąk i nóg, ani nie wnosiło żadnego przesłania. Nie pomogły tej książce wzniosłe...
więcej Pokaż mimo toOczekiwałam czegoś innego. Zawiodłam się. Książka mnie nie porwała. Długo się męczyłam żeby ją skończyć. Wątki, które mnie zainteresowały szybko się kończyły. Natomiast miałam wrażenie, że głownie czytam przemyślenia autorki a szkoda bo oczekiwałam, że dowiem się więcej o życiu kobiet tam żyjących.
Oczekiwałam czegoś innego. Zawiodłam się. Książka mnie nie porwała. Długo się męczyłam żeby ją skończyć. Wątki, które mnie zainteresowały szybko się kończyły. Natomiast miałam wrażenie, że głownie czytam przemyślenia autorki a szkoda bo oczekiwałam, że dowiem się więcej o życiu kobiet tam żyjących.
Pokaż mimo toKsiążka jest napisana przepięknym językiem. Słownictwo autorki nie raz mnie zawstydziło, kiedy doszukiwałam się znaczenia przeróżnych, nieznanych mi dotąd słów, w słowniku. Jednak zbyt wiele było powtarzających się fraz, co było nużące. Te same epitety, metafory, przenośnie. Wiele z tych tak wielokrotnie powtarzanych sformułowań zapamiętywałam.
Wielki plus za nawiązywanie do przeróżnych okresów historycznych. Za to kocham reportaże.
Zabrakło mi jednak czegoś, o czym piszą pozostali czytelnicy. Światopoglądu kobiet żyjących w Afganistanie. Kobiet, które mają trudniej. Kobiet ciężko pracujących, traktowanych z niesprawiedliwością i brakiem szacunku, kobiet nie posiadających najmniejszej szansy na jakikolwiek rozwój. Kobiet wyplatających dywany. Kobiet bitych, choć są niewinne. Kobiet, których rola jest spłycona do zaspokojenia popędu tamtejszych mężczyzn, których zachowanie bardziej zbliżone jest do zwierzęcego niż ludzkiego.
Z kolei perspektywa mężczyzn jest przedstawiona w sposób zwięzły i prosty. Można by użyć stwierdzenia, że biedny. Tak jak biedny jest cały Afganistan. Nie tylko w sferze materialnej.
Książka jest napisana przepięknym językiem. Słownictwo autorki nie raz mnie zawstydziło, kiedy doszukiwałam się znaczenia przeróżnych, nieznanych mi dotąd słów, w słowniku. Jednak zbyt wiele było powtarzających się fraz, co było nużące. Te same epitety, metafory, przenośnie. Wiele z tych tak wielokrotnie powtarzanych sformułowań zapamiętywałam.
więcej Pokaż mimo toWielki plus za nawiązywanie...
Autorka w zdumiewająco szczery i bardzo wnikliwy sposób prezentuje codzienne życie ludzi tak biednych i niedożywionych, że aż zaczęłam inaczej patrzeć na moje codzienne życie.
Nie do wiary, że w XXI wieku są jeszcze miejsca, gdzie bieda dosłownie piszczy... :(
Autorka w zdumiewająco szczery i bardzo wnikliwy sposób prezentuje codzienne życie ludzi tak biednych i niedożywionych, że aż zaczęłam inaczej patrzeć na moje codzienne życie.
Pokaż mimo toNie do wiary, że w XXI wieku są jeszcze miejsca, gdzie bieda dosłownie piszczy... :(
Jakże inne od powszechnego, znanego nam z mass mediów, spojrzenie na Afganistan i jego mieszkańców. Opowieść o pobycie w tym kraju Pani Anna Badkhen snuje powoli, jak kobieta ręcznie tkająca dywan. Pokazuje codzienność mieszkańców pewnej wioski. Oto kilka cytatów, opisujących tę codzienność:
„Życie w wiosce zwalniało przedpołudniami. Po zagonieniu kóz na pastwisko i chłopców do zbierania podpałki, po zagnieceniu ciasta w ogromnych niebieskich ceramicznych misach i przykryciu go starymi kocami, żeby wyrosło na marny lunch złożony z nan i herbaty, Oka zapadała w zasłużony letarg”;
„W patriarchalnym Afganistanie małżeństwa się aranżuje, a narodziny potomka płci męskiej przyjmuje z radością. Córka, gdy dorośnie, wyjdzie za mąż i wyprowadzi się do domu teściów, natomiast syn gwarantuje, że zgromadzony przez ojca majątek pozostanie w rodzinie, a jego żona i dzieci wyręczą starzejących się rodziców w wypełnianiu najcięższych obowiązków. Jednak w turkmeńskich rodzinach chłopców i dziewczynki wita się na świecie z niemal takim samym entuzjazmem. Małżeństwo stanowi bowiem skalkulowaną transakcję finansową, a Turkmenki osiągają najwyższe ceny ze wszystkich afgańskich panien młodych, ponieważ posiadają znaczącą zaletę. Nie tylko zajmują się domem i dziećmi, ale też potrafią tkać”;
„Talibowie również zawitali do Oki w maju. Pojawili się nocą. W kurzu niebieskim od blasku księżyca groźne zawarczeli silnikami motocykli, zamienili słowo z Aminem Bajem i odjechali. Zapytałam Dowódcę, o czym rozmawiali.
- O życiu – odparł krótko.
Nie przywieźli ze sobą flag, niczego nie zabrali, nie rościli sobie praw do ziemi.
- Jesteśmy dla nich bezużyteczni – powiedział później Amin Baj. – Za daleko od wszystkiego”.
Czy to oznacza, że mieszkańcy Oki mogą czuć się bezpieczni? Nie. Wystarczy wszakże podejrzenie, pomówienie… Póki co, żyją swoim rytmem, zgodnie z porami roku. Odmierzając czas ilością nowych rzędów w kolejnym dywanie.
Jakże inne od powszechnego, znanego nam z mass mediów, spojrzenie na Afganistan i jego mieszkańców. Opowieść o pobycie w tym kraju Pani Anna Badkhen snuje powoli, jak kobieta ręcznie tkająca dywan. Pokazuje codzienność mieszkańców pewnej wioski. Oto kilka cytatów, opisujących tę codzienność:
więcej Pokaż mimo to„Życie w wiosce zwalniało przedpołudniami. Po zagonieniu kóz na pastwisko i...
czasami irytująca i wolałabym, żeby było więcej o kobietach, w końcu to książka o dywanach, które tworzą one, a nie tylko o egoistycznych marzeniach mężczyzn o prostytutkach i zostawieniu żony z dzieckiem/dziećmi (choć jestem w stanie sobie wyobrazić myśli tych mężczyzn)
czasami irytująca i wolałabym, żeby było więcej o kobietach, w końcu to książka o dywanach, które tworzą one, a nie tylko o egoistycznych marzeniach mężczyzn o prostytutkach i zostawieniu żony z dzieckiem/dziećmi (choć jestem w stanie sobie wyobrazić myśli tych mężczyzn)
Pokaż mimo to