rozwińzwiń

Nadfiolet

Okładka książki Nadfiolet Ewa Schilling
Okładka książki Nadfiolet
Ewa Schilling Wydawnictwo: wydano nakładem autora literatura piękna
215 str. 3 godz. 35 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Nadfiolet
Wydawnictwo:
wydano nakładem autora
Data wydania:
2011-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2011-01-01
Liczba stron:
215
Czas czytania
3 godz. 35 min.
Język:
polski
ISBN:
9788378590163
Tagi:
lgbt
Średnia ocen

5,7 5,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,7 / 10
3 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
174
173

Na półkach:

Dość tendencyjna książka, co patrząc na środowisko, w jakim obraca się autorka, wcale nie dziwi, gdyż być może w taki spolaryzowany sposób widzi polskie podwórko, lecz nie traktuję tego jako jakiś twardy zarzut, tylko pewną zaletę. Czasami by dany temat wybrzmiał odpowiednio, potrzebne jest takie czarno-białe tło. W ramach książki spisuje się ono bardzo dobrze, pozwalając nakreślić rodzący się protest w kobietach, zapominających o swoich potrzebach i problemach na rzecz dzieci, męża, tudzież państwa czy religii, licznych składowych wysysających z nich bezzwrotnie życie. A niestety żeby sprzeciw zaistniał, potrzebna jest świadomość prawd, które wszyscy próbują odciągnąć, jak najdalej z pola widzenia kobiet, od których wymagane jest przede wszystkim poświecenie, niewinność i przepraszanie wręcz za swoj byt, jakby to one były wszystkiemu z góry winne. Tak się złożyło w tej kulturze, że za katolicką świętość – cud życia – do którego zdolne są wyłącznie kobiety, zostaje wymierzona im kara o wadze najcięższych z grzechów. Z tym że pokuta ma się odbyć tutaj, na Ziemi.

W tym właśnie błędnym kole znalazła się Hanna – pielęgniarka w średnim wieku – która jest swoistym symbolem oddania się kobiety społeczeństwu. Będąc świadoma, że służba ludziom jest według niego największą ozdobą kobiety, zapomniała już dawno o swoich potrzebach. Jest na tym świecie głównie dla swojej córki i pacjentów, dopuszczając trwanie w dalszym ciągu tego bezdusznego systemu. Za swoje oddanie nie otrzymuje choćby słów uznania, jest to bowiem jej święty obowiązek, za którego niewypełnienie spotka się już nie tylko z okazywanym już chyba zwyczajowo brakiem szacunku, ile pogardą, od tych którym była tak wierna, stojąc w pierwszej linii na straży systemu. Świetnie widać to zresztą we wszelakich mediach, gdzie protestującycych, nie, jakichkolwiek ludzi pragnących zmiany na lepsze, miesza się z błotem. Kolejne zastępy gawiedzi dołączają do tego procederu z uśmiechem na ustach.

Hannę żyć na nowo uczy dopiero poznana zupełnym przypadkiem czarnoskóra Polka, Drozd Zielona Różdżka, feministyczna aktywistka, której postanawia wynająć pokój w swoim domu. Zamęt – kobiecą moc – jaką ta wprowadzi do otaczającej ją społeczności kobiet, wywróci egzystencję niejednej z nich do góry nogami, nawet tych, dla których była 'czarnuchem' i 'niekatolikiem' – odszczepieńcem, wrogiem odpowiedzialnym za całe zło tego świata – żydowskie i arabskie prowokacje wokół Polski, oblężonej twierdzy, ostatniego bastionu katolickiej normalności. Drozd – 'ta, która woli śmierć od sposobu, w jaki zmuszona była żyć', we wszystkich z nich rozpali stopniowo ogień, świadomość, którą te potrzebowały do wzniecenia nareszcie buntu przeciwko prawdziwemu wrogowi – patriarchatowi – ogółowi mężczyzn, któremu odpowiadają kobiety bojące się ich i dające wydeptywać swoje ambicje w ziemię. Tym sposobem pożar, jakiego nie chce widzieć Polska w zrewitalizowanych za pieniądze z Unii miast, dotarł do Olsztyna.

Ps. Pomijając pewne uproszenia, Ewa Schilling trochę na siłę próbuje przypodobać się swojemu liberalnemu targetowi, wcielając w powieść lubiane przez niego klisze na temat mężczyzn, kościoła, itd., dlatego trzeba podejść do sporej jej części z dystansem. Osobiście potraktowałem je jako element komediowy.

Dość tendencyjna książka, co patrząc na środowisko, w jakim obraca się autorka, wcale nie dziwi, gdyż być może w taki spolaryzowany sposób widzi polskie podwórko, lecz nie traktuję tego jako jakiś twardy zarzut, tylko pewną zaletę. Czasami by dany temat wybrzmiał odpowiednio, potrzebne jest takie czarno-białe tło. W ramach książki spisuje się ono bardzo dobrze, pozwalając...

więcej Pokaż mimo to

avatar
993
791

Na półkach: ,

Nadfiolet to powieść splatająca losy kilku kobiet, z których każda naznaczona jest piętnem egzystencjalnego bezsensu. To postaci przegrane, udręczone, stłamszone, żyjące w głębokim przekonaniu, iż samostanowienie o sobie nie jest i nie może być domeną kobiet. Ich bierność i pogodzenie się ze stanem rzeczy jest namacalna, a w tej wyrazistości niesie niemałe nakłady pesymizmu. W tym sfeminizowanym świecie granice szeroko pojętej „normalności” oraz wolności wytyczają mężczyźni, w tym kler.

Tę dystopijną i jakże zaściankową wizję świata zburzyć próbuje tajemnicza postać – Drozd Zielona Różdżka. Pukając do drzwi jednej z bohaterek – Hanny, wywraca jej życie o 180 stopni. Czarnoskóra, czupurna kobieta ukazuje inny punkt widzenia, odblokowuje skostniałe procesy myślenia. Ta wyzwolona, a w tym wyzwoleniu przejaskrawiona, karykaturalna niemalże postać jest synonimem wolności, walki o indywidualizm oraz samodecyzyjność jednostki.

Ewa Schilling operuje bezkompromisowym, bezpośrednim językiem, który to wyraźnie punktuje opisywaną rzeczywistość. Brak tutaj półśrodków, a bezpośredniość przekazu przecina wykreowany świat, ukazując wyraźnie jego ułomności i cienie. Jest to powieść napisana ze swadą i zacięciem, odważnie i bezkompromisowo, łamiąca poniekąd granicę między sacrum a profanum, podejmująca jednakże ważne kwestie inności i indywidualizmu w dobie zaściankowego, zaskakująco współczesnego nam świata.

Teokratyczne wyobrażenie Polski w Nadfiolecie jest porażające. To wizja dusząca, być może prowokacyjna i groteskowa, pozwalająca jednak na wyostrzoną perspektywę, w której wyraźny staje się zarys, kontury otaczającej nas rzeczywistości. Realia te naznaczone są ponurą wizją, w której to zapędy i ambicje władz kościelnych ograniczają wolność osobistą, a wszelkie próby wyrwania się z ich pęt skazane są na niepowodzenie, a w powieści Schilling nawet opresje. Autorka szczęśliwie nie stygmatyzuje środowiska, nie ocenia go, ale wizją Nadfioletu niepokoi, wymusza szersze otwarcie oczu celem głębszemu przyjrzenia się otoczeniu i oceny jego realiów.

www.bookiecik.pl

Nadfiolet to powieść splatająca losy kilku kobiet, z których każda naznaczona jest piętnem egzystencjalnego bezsensu. To postaci przegrane, udręczone, stłamszone, żyjące w głębokim przekonaniu, iż samostanowienie o sobie nie jest i nie może być domeną kobiet. Ich bierność i pogodzenie się ze stanem rzeczy jest namacalna, a w tej wyrazistości niesie niemałe nakłady...

więcej Pokaż mimo to

avatar
373
294

Na półkach:

Najtrudniej jest poradzić sobie ze słowami wypowiedzianymi wprost. Bez nadmiernych udziwnień, patosu i ozdobników. Takie prosto w twarz rzucone „jesteś nikim” boli bardziej niż „wydaje mi się, że mogłabyś osiągnąć więcej”. „Spójrz na siebie” dociera głębiej niż „mogłabyś się zastanowić nad tym, co robisz”. A „jestem nieszczęśliwa” brzmi dosadniej niż „bywam smutna”. Ewa Schilling w „Nadfiolecie”, który powstał dwanaście lat temu, a teraz został uzupełniony i wydany ponownie, bardzo wprost opisuje świat, w którym przyszło nam żyć. Nie parafrazuje, nie stosuje przenośni. Poprzez swoją fabułę jest bardzo dosłowna.

Dystopijna wizja świata, który opisuje Schilling, sprawiła mi spory problem, bowiem bardzo trudno jest mi nie nazwać tej wizji współczesnym obrazem naszego kraju. Rezygnuję z tego tylko dlatego, że nie chcę nawet myśleć o tym, że mogłabym mieć rację. W swojej powieści autorka skumulowała wszelkie zło trawiące nasz kraj. Zło, które można byłoby nazwać brakiem wolności. Tym określeniem przykryte są mocno wybrzmiewające w tekście rasizm, homoseksualizm oraz prawo do aborcji. To wszystko u Schilling zostaje doprawione patriarchatem oraz skrajną prawicą. Czy może być gorzej?

„Nadfiolet” to historia pełna niepokoju, napięcia i lęku. Głównie przed tym, by nie pokazać prawdy o sobie, by robić wszystko zgodnie z jedynie słusznym przykazem głoszonym prosto z ambony. To powieść o świecie, którym rządzi Kościół ze wszystkimi swoimi przywarami na pierwszym planie. Czytając tę książkę, oczami wyobraźni widziałam całe rzesze zbulwersowanych ludzi, których oburza fakt przedstawiania wspomnianej instytucji jako źródła największego zła. Schilling nie ma oporów. Wskazuje, do czego może doprowadzić absolutne oddanie jedynie słusznej prawdzie. (I znowu zaczynam wątpić, czy to rzeczywiście dystopia).

Bohaterowie „Nadfioletu” są bierni. Nie tylko wobec siebie, ale przede wszystkim wobec innych. Bardzo mocno wybrzmiewa tutaj popularne podejście do życia – jeśli mnie coś nie dotyczy, to mnie nie obchodzi. Jeśli nie jestem bezpośrednim adresatem krzywdy, mogę udawać, że nikt jej nie popełnia. I właśnie to staje się istotą tej powieści. Jeżeli chcesz, by było lepiej, również musisz stanąć do walki. Musisz zacząć szukać wolności w sobie i wyswobodzić się z bierności. Święty spokój jest tylko pozorantem, który przekonuje Cię, że robisz dobrze. Jednak, by naprawdę żyć, potrzeba czegoś więcej.

Ewa Schilling objawiła mi się jako jeden z odważniejszych i na pewno bardzo ważnych głosów w dyskusji o wolności, bierności i byciu sobą. Głosów opowiadających się za tym, że bycie elementem machiny wymusza na nas poprawne funkcjonowanie, jednak owa poprawność nie zawsze definiowana jest przez prawdziwych inżynierów. Często są to ludzie, którym tylko coś się wydaje. A my powinniśmy dać sobie prawo do buntu.

Najtrudniej jest poradzić sobie ze słowami wypowiedzianymi wprost. Bez nadmiernych udziwnień, patosu i ozdobników. Takie prosto w twarz rzucone „jesteś nikim” boli bardziej niż „wydaje mi się, że mogłabyś osiągnąć więcej”. „Spójrz na siebie” dociera głębiej niż „mogłabyś się zastanowić nad tym, co robisz”. A „jestem nieszczęśliwa” brzmi dosadniej niż „bywam smutna”. Ewa...

więcej Pokaż mimo to

avatar
731
621

Na półkach: , , ,

Ewa Schilling w swej powieści wykreowała świat, w jakim nie chciałabym żyć. Wprawdzie jest to tylko fikcja, jednak bardzo pokrywa się z tym co dzieje się już dzisiaj, a przypomnę powieść powstała dwanaście lat temu.
Autorka w dosadny sposób pokazuje jak "inność" jest nieakceptowalna w naszym kraju. Inny kolor skóry czy orientacja seksualna już na starcie przekreśla danego człowieka.
Autorka w sposób bezpardonowy wytyka ludziom ich małostkowość i brak szerszych horyzontów myślowych, podporządkowanie się władzom kościelnym, owczy pęd bez włączenia własnego myślenia.
Nie boi się trudnych tematów takich jak: homoseksualizm, rasizm czy prawo do aborcji. Nie owija w bawełnę, wali prawdę prosto w oczy.

Fabuła książki wciąga, czyta się szybko i bardzo przyjemnie. Są momenty i postacie, przy których otwiera się przysłowiowy nóż w kieszeni, takie jak, chociaż szanowny biskup. Doprowadzał mnie wręcz do białej gorączki.
Zdarzają się momenty niezwykle wzruszające, przy których uroniłam niejedną łzę.
Trudno odłożyć książkę na bok i tak po prostu o niej zapomnieć. To jest po prostu niemożliwe.

Czy polecam?
Oczywiście, że tak. "Nadfiolet" to opowieść o zmianie, duchowości, to historia, która pokazuje jak niewiele potrzeba, by coś zmienić, nie tylko w sobie, ale także w swoim otoczeniu. Każdy z czytelników znajdzie w niej coś dla siebie, i będzie naprawdę usatysfakcjonowany.

Ewa Schilling w swej powieści wykreowała świat, w jakim nie chciałabym żyć. Wprawdzie jest to tylko fikcja, jednak bardzo pokrywa się z tym co dzieje się już dzisiaj, a przypomnę powieść powstała dwanaście lat temu.
Autorka w dosadny sposób pokazuje jak "inność" jest nieakceptowalna w naszym kraju. Inny kolor skóry czy orientacja seksualna już na starcie przekreśla danego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
24
24

Na półkach:

„Nadfiolet”
Ewa Schilling

„Czarne słońce”
Jakub Żulczyk

Postanowiłam ująć obie te powieści w jednej recenzji, ponieważ ukazały się w niewielkim odstępie czasu („Czarne słońce” w październiku 2019, „Nadfiolet” w styczniu 2020, chociaż powstał 12 lat wcześniej) i prezentują wizję niedalekiej przyszłości zbieżną pod wieloma względami. Jeszcze bardziej niepokoi to, jak bardzo prawdopodobne są obie te wizje w swoich aspektach polityczno-społecznych.

Zarówno u Żulczyka, jak i u Schilling rządzi prawica konsekwentnie realizująca swoje plany: Polska jest polska do kwadratu i już prawie całkiem biała, heteroseksualna, a nade wszystko katolicka – katolicka po polsku, czcząca jedynego prawdziwego papieża. Inność tępi się konsekwentnie i wszelkimi środkami, a wszystkie najważniejsze decyzje podejmują przedstawiciele Kościoła. A im wolno wszystko, także to, co zabronione jest innym obywatelom.

Oprócz tego powieści łączy też to, że w obu znajdują się sceny, które bardzo mnie poruszyły (przyznaję – płakałam). Obie też pokazują, że najgorsze nie jest zło – najgorsze są obojętność i wmawianie sobie, że nas dany problem nie dotyczy. Najbardziej niebezpieczna jest bierność.

A różnice?

Przez świat „Czarnego słońca” prowadzi nas narrator pierwszoosobowy – Gruz, członek nacjonalistycznej bojówki przesiąknięty propagandą, a przede wszystkim nienawiścią do wszystkiego i wszystkich, która uczyniła go doskonałym materiałem na „żołnierza” bez wahania wykonującego najbardziej nawet odrażające zadania.

Rzeczywistość „Nadfioletu” pokazuje nam narrator wszechwiedzący, a głównymi bohaterkami są zahukana pielęgniarka Hanna i przybywająca pewnego dnia do jej domu ciemnoskóra dziewczyna przedstawiająca się dziwnym mianem Drozd Zielona Różdżka.

Lekturę książki Żulczyka można przyrównać do brnięcia przez coś mrocznego i gęstego, w czym gdzieniegdzie pojawiają się jaśniejsze plamy i promienie światła. Za to przez powieść Schilling idzie się jak przez rozświetlony słońcem las, w którym gdzieś w głębokim cieniu czai się coś brutalnego i niebezpiecznego. Z „Czarnym słońcem” mogą mieć problem osoby wrażliwe na wulgarny język i turpistyczne opisy. „Nadfiolet” nie sprawia takich kłopotów, jego język nie jest brutalny, ale też nie ma w nim żadnej zbędnej ckliwości. Pokazuje wiele sytuacji całkiem podobnych do tych z „Czarnego słońca”, jednak sposób obrazowania jest inny, choć wcale nie mniej przemawiający do wyobraźni.

I tu muszę wrócić do podobieństw. Bo obie książki udowadniają, że w każdym drzemie zdolność do przemiany, każdy ma swój czuły punkt, a trafienie w ten punkt sprawia, że do głosu dojść mogą zarówno najlepsze, jak i najgorsze z ludzkich cech. W obu też zarówno pierwszo-, jak i drugoplanowe postacie stają oko w oko ze swoją prawdziwą naturą, z tym, co było przez długie lata tłumione, spychane w najciemniejsze zakątki podświadomości.

Zarówno „Czarne słońce”, jak i „Nadfiolet” to moim zdaniem powieści warte przeczytania i polecenia, jednak uważam, że autorce tej drugiej udało się stworzyć tekst bardziej uniwersalny w formie, łatwiejszy w odbiorze, choć równie poważny i przerażający w treści. Obie powieści stanowią też warte przemyślenia ostrzeżenie przed tym, co dzieje się na naszych oczach i co prowadzi w bardzo złym kierunku. Ale też obie dają cień nadziei, że możemy powstrzymać koszmar, jeśli tylko zdecydujemy się na to, by samodzielnie myśleć i pozwalać sobie na szczerość – przede wszystkim wobec samych siebie.

„Nadfiolet”
Ewa Schilling

„Czarne słońce”
Jakub Żulczyk

Postanowiłam ująć obie te powieści w jednej recenzji, ponieważ ukazały się w niewielkim odstępie czasu („Czarne słońce” w październiku 2019, „Nadfiolet” w styczniu 2020, chociaż powstał 12 lat wcześniej) i prezentują wizję niedalekiej przyszłości zbieżną pod wieloma względami. Jeszcze bardziej niepokoi to, jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1030
49

Na półkach: , ,

książka ukazała się wyłącznie w formie ebooka.

"Maria swobodnie doszła do klatki schodowej. Zaczekała na Rafała tuż za głównymi drzwiami. Pchnęła następne. Ściany łuszczyły się strzępkami starych ogłoszeń, a na podłogę ktoś wylał skisłe mleko. Zrezygnowali z windy, bo jedyna czynna była zarzygana. Wspięli się schodami odcyfrowując prehistoryczne napisy i rysunki. Na piątym piętrze był nawet cały komiks z życia bloku ryty płytko w gipsie."

książka ukazała się wyłącznie w formie ebooka.

"Maria swobodnie doszła do klatki schodowej. Zaczekała na Rafała tuż za głównymi drzwiami. Pchnęła następne. Ściany łuszczyły się strzępkami starych ogłoszeń, a na podłogę ktoś wylał skisłe mleko. Zrezygnowali z windy, bo jedyna czynna była zarzygana. Wspięli się schodami odcyfrowując prehistoryczne napisy i rysunki. Na piątym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
686
152

Na półkach:

Pełna recenzja: https://przymuzyceoksiazkach.com.pl/2020/05/nadfiolet-ewa-schilling/

Są tu momenty świetne, ale mój odbiór powieści zdominowała jednak nieco rozczarowująca, zbyt szkicowa jak na mój gust, historia.

Pełna recenzja: https://przymuzyceoksiazkach.com.pl/2020/05/nadfiolet-ewa-schilling/

Są tu momenty świetne, ale mój odbiór powieści zdominowała jednak nieco rozczarowująca, zbyt szkicowa jak na mój gust, historia.

Pokaż mimo to

avatar
319
14

Na półkach:

Niby historia ma coś w sobie, ale autorka jakby nie miała talentu pisarskiego. Tak jakby napisana przez czwartoklasistkę

Niby historia ma coś w sobie, ale autorka jakby nie miała talentu pisarskiego. Tak jakby napisana przez czwartoklasistkę

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    37
  • Przeczytane
    29
  • Posiadam
    7
  • 2020
    4
  • LGBT+
    1
  • LGBTQIAP+
    1
  • Biblioteka Główna
    1
  • LGBTQ
    1
  • Może kiedyś 🐡
    1
  • Literatura piękna
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Nadfiolet


Podobne książki

Przeczytaj także