rozwińzwiń

Dyneburg. Inflanty zmysłami reportera

Okładka książki Dyneburg. Inflanty zmysłami reportera Tomasz Teluk
Okładka książki Dyneburg. Inflanty zmysłami reportera
Tomasz Teluk Wydawnictwo: Instytut Globalizacji reportaż
252 str. 4 godz. 12 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Instytut Globalizacji
Data wydania:
2013-03-21
Data 1. wyd. pol.:
2013-03-21
Liczba stron:
252
Czas czytania
4 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788376730400
Tagi:
Inflanty Litwa Łotwa Estonia
Średnia ocen

4,5 4,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
4,5 / 10
15 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
123
51

Na półkach: ,

Poczułem się oszukany, bo po opisie z tylnej okładki - jak i recenzjach - spodziewałem się czegoś bardziej aktualnego odnośnie krajów bałtyckich, nawet nie przypuszczałem że mogą być to stare reportaże.

Sama narracja w miarę, ale jeśli kogoś nie interesują lata 90. i końcówka poprzedniego wieku, polityka, intrygi i ekonomia, to umrze z nudów.

Poczułem się oszukany, bo po opisie z tylnej okładki - jak i recenzjach - spodziewałem się czegoś bardziej aktualnego odnośnie krajów bałtyckich, nawet nie przypuszczałem że mogą być to stare reportaże.

Sama narracja w miarę, ale jeśli kogoś nie interesują lata 90. i końcówka poprzedniego wieku, polityka, intrygi i ekonomia, to umrze z nudów.

Pokaż mimo to

avatar
20
3

Na półkach:

Autor parokrotnie wypowiada się na temat społeczności LGBT, nazywając nas zboczeńcami. Poza tym dużo polityki z lat 90, książka nieaktualna i nudna. Odradzam.

Autor parokrotnie wypowiada się na temat społeczności LGBT, nazywając nas zboczeńcami. Poza tym dużo polityki z lat 90, książka nieaktualna i nudna. Odradzam.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
29
28

Na półkach: ,

Co tu dużo mówić - miałem nadzieję na mięsisty reportaż, a dostałem zbiór niejednokrotnie bardzo podobnych tekstów o charakterze polityczno-ekonomicznym. Książka mówi BARDZO niewiele o Inflantach, a przynajmniej o tematach kulturowych czy społecznych, trudno też nazwać ją niestandardowym przewodnikiem. Osobiście uważam, że - chcąc lepiej poznać opisane kraje - lepiej udać się na miejsce albo kupić jakikolwiek przewodnik.

Co tu dużo mówić - miałem nadzieję na mięsisty reportaż, a dostałem zbiór niejednokrotnie bardzo podobnych tekstów o charakterze polityczno-ekonomicznym. Książka mówi BARDZO niewiele o Inflantach, a przynajmniej o tematach kulturowych czy społecznych, trudno też nazwać ją niestandardowym przewodnikiem. Osobiście uważam, że - chcąc lepiej poznać opisane kraje - lepiej udać...

więcej Pokaż mimo to

avatar
166
38

Na półkach:

Wypożyczając tę książkę, nie zauważyłem, że są to pozbierane reportaże autora z lat 1997-2013 (Rzeczpospolita, Najwyższy Czas, Gazeta Polska). Po raz kolejny przekonałem się, że to co dobrze wygląda w prasie, w wydaniu zbiorowym wiele traci. Reportaże są krótkie i powierzchowne. Dotyczą nie tylko Dyneburga i dawnych Inflant (jak sądziłem),ale także Litwy, Rosji i Białorusi. Tło historyczne (które sugerowałby tytuł) pojawia się bardzo rzadko. W wielu tekstach autor po prostu jedzie gdzieś i opisuje to co widzi, co w dobie powszechnych blogów turystycznych nie jest żadną atrakcją. Obok takich "krajoznawczych" reportaży, mamy też artykuły poświęcone polityce i ekonomii. Od początku ta publicystyka jest mocno wolnorynkowa, ale od czasu gdy autor przeszedł do NCz i GP komentarze stają się coraz bardziej jednostronne, a retoryka się zaostrza. Za wszystko co złe, odpowiedzialna jest lewica i odstąpienie od wolnorynkowych polityk. Te polityczne komentarze pisane bardzo się zestarzały i publikowanie ich (a także czytanie) po kilkunastu latach nie ma większego sensu.

Wypożyczając tę książkę, nie zauważyłem, że są to pozbierane reportaże autora z lat 1997-2013 (Rzeczpospolita, Najwyższy Czas, Gazeta Polska). Po raz kolejny przekonałem się, że to co dobrze wygląda w prasie, w wydaniu zbiorowym wiele traci. Reportaże są krótkie i powierzchowne. Dotyczą nie tylko Dyneburga i dawnych Inflant (jak sądziłem),ale także Litwy, Rosji i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
272
108

Na półkach: , ,

Sięgając po książkę Pana Teluka dałem się zwieść tytułowi i słowom wstępnym. Spodziewałem się czego innego. Liczyłem na barwne opisy krajobrazu, architektury (Wilno!, Ryga!, Tallin!). Stara mapa, którą widzimy na okładce, dodatkowo zasugerowała mi reminiscencje z dziejów krajów bałtyckich.
Zamiast tego do naszych rąk trafił suchy, chronologiczny raport z najnowszej historii tych państw, począwszy od 1997 r., kilka lat po odłączeniu się tych krajów od ZSRR. Owszem, jest tu niemało ważnych i ciekawych informacji, ale nie sposób pozbyć się wrażenia, że czytamy artykuły wycięte z gazet i zebrane w jakimś segregatorze. Treść książki jest przeplatana fotografiami, nieraz tak banalnymi jak zdjęcie faceta pracującego na dachu daczy. Zmysłów i emocji tyle tu, co na zdjęciu prezentującym męskie kolana.
Wreszcie mamy takie kwiatki, jak np. "Pod względem moralności Łotwa jest już dawno w Europie - aborcja i rozwody są ważnym instrumentem regulowania polityki rodzinnej". Pozwolę sobie przypomnieć Autorowi, że rozwody i aborcja w ZSRR (do którego, jak wiemy, Łotwa należała przez blisko pół wieku) były bodaj bardziej rozpowszechnione niż w zachodniej Europie.
Wracając jeszcze do tytułu. Otóż Inflanty to Łotwa i Estonia, nie zaś - jak sugerowałaby treść - te dwa kraje plus Litwa i Białoruś (o tej ostatniej też tu mowa, choć w ograniczonym zakresie).

Sięgając po książkę Pana Teluka dałem się zwieść tytułowi i słowom wstępnym. Spodziewałem się czego innego. Liczyłem na barwne opisy krajobrazu, architektury (Wilno!, Ryga!, Tallin!). Stara mapa, którą widzimy na okładce, dodatkowo zasugerowała mi reminiscencje z dziejów krajów bałtyckich.
Zamiast tego do naszych rąk trafił suchy, chronologiczny raport z najnowszej historii...

więcej Pokaż mimo to

avatar
568
19

Na półkach: , , , ,

Bardzo ciekawy pomysł na książkę – o naszych bałtyckich sąsiadach, zwłaszcza Łotwie i Estonii, wiemy raczej niewiele, dobrze więc, gdy na rynku pojawiają publikacje, mogące uzupełnić ten brak wiedzy. Szkoda tylko, że ta nie została w pełni przemyślana.

Książka Tomasza Teluka jest zbiorem jego prasowych artykułów z lat 1997–2013, ułożonych chronologicznie. I to, koniec końców, okazuje się być największym mankamentem tomu, ponieważ to, co sprawdza się w prasie, czyli wnikliwy ogląd stanu obecnego połączony z krótkim rysem historycznym, nie sprawdza się jako książkowych zbiór reportaży. Brakuje bowiem w nim, o co aż się prosi, perspektywy czasowej, głębszej analizy sytuacji krajów bałtyckich na przestrzeni lat, pokazania ewolucji ich sytuacji. W zbiorze tym brakuje też pogłębionej perspektywy historycznej. Do czego autor, od kilkunastu lat jeżdżący na tereny dawnych Inflantów, związanych z tamtymi obszarami więzami rodzinnymi, wydaje się mieć szczególne predyspozycje.

Poza tym fakt, że książka jest zbiorem artykułów pisanych do różnych gazet i czasopism, powoduje, że powtarzają się w nich informacje, np. o tym, że po zastąpieniu rubla przez łata przez pierwsze kilka lat nazywano nowe pieniądze „repszykami” od nazwiska Einersa Repszego, dyrektora Banku Centralnego, który wprowadził nową walutę. Przy trzeciej lekturze tej samej informacji, tylko ubranej w nieco inne słowa, czytelnik zaczyna się lekko irytować, ponieważ ma poczucie, że autor nie ma zaufania do jego pamięci, skoro kolejny raz powtarza to samo.

Kolejnym minusem zbioru „Dyneburg. Inflanty zmysłami reportera” jest ułożenie artykułów według kolejności ich powstania (publikacji),ponieważ powoduje to, zwłaszcza w części środkowej książki, że artykuły poświęcone Łotwie i Estonii ułożone są naprzemiennie. W wyniku takiego zabiegu czytelnik gubi się i nie wie, czy właśnie czyta o Łotwie czy Estonii, ponieważ, nie oszukujmy się, zarówno nazwiska łotewskie, jak i estońskie są nam obce i trudno podczas takiej chaotycznej lektury zapamiętać, które wiąże się z którym państwem. Lepszym wyjściem wydaje się pogrupowanie tekstów tematycznie, czyli według państw, którym są poświęcone. Pozwoliłoby to na zachowanie pewnej ciągłości i umożliwiłoby czytelnikowi stworzenie jakiegoś całościowego obrazu Łotwy, Estonii, Litwy czy Białorusi.

Na niekorzyść książki przemawia także brak porządnej ostatecznej korekty, co powoduje, że pojawiają się w niej takie kwiatki, jak: „Pod koniec stycznia, zwykle przez dwa tygodnie czynna jest autostrada biegnąca po zamarzniętym Bałtyku. […] Jeśli sprzyja pogoda, czyli zima jest sroga, a mróz zamarza na co najmniej 30 cm […]” (s. 248). Zdecydowanie nie ułatwiają one lektury.

Podsumowując, książce należy się zdecydowanie duży plus za podjęcie tematu i z tego powodu zachęcam do sięgnięcia po nią, ale nie należy się nastawiać na pogłębiony obraz i wnikliwą analizę sytuacji u naszych wschodnich i północno-wschodnich sąsiadów. Na ten trzeba będzie więc jeszcze poczekać.

Bardzo ciekawy pomysł na książkę – o naszych bałtyckich sąsiadach, zwłaszcza Łotwie i Estonii, wiemy raczej niewiele, dobrze więc, gdy na rynku pojawiają publikacje, mogące uzupełnić ten brak wiedzy. Szkoda tylko, że ta nie została w pełni przemyślana.

Książka Tomasza Teluka jest zbiorem jego prasowych artykułów z lat 1997–2013, ułożonych chronologicznie. I to, koniec...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    15
  • Chcę przeczytać
    5
  • Posiadam
    3
  • Reportaż
    1
  • Literatura polska
    1
  • Autorzy polscy
    1
  • 2017
    1
  • Europa (bez Rosji)
    1
  • 6_XXI wiek
    1
  • Podróżnicze/reportaże
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dyneburg. Inflanty zmysłami reportera


Podobne książki

Przeczytaj także