rozwińzwiń

Pogański książę silny wielce

Okładka książki Pogański książę silny wielce Janusz Roszko
Okładka książki Pogański książę silny wielce
Janusz Roszko Wydawnictwo: Wydawnictwo Iskry historia
Kategoria:
historia
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Iskry
Data wydania:
1970-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1970-01-01
Język:
polski
Średnia ocen

7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
9 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
163
159

Na półkach: ,

Czy archeologia to nauka tylko dla wybranych? Czy książki o niej traktujące mogą czytać tylko osoby z takowym wykształceniem? Czy trudna terminologia ma za zadanie zniechęcić laika? Czy ta nauka to nauka, a nie fanaberie grupy szaleńców, którzy z odpadków kości i ceramiki mówią nam o przeszłości i datowaniu?
Wielu zakochanych w wiekach przeszłych studiuje historię, która skupia się przede wszystkim na źródłach pisanych. Świetnym uzupełnieniem tego jest korzystanie z dorobku innych nauk, które pozwalają lepiej odtworzyć przeszłość, m.in. etnografia czy owa archeologia. Obecnie stawia się na badania interdyscyplinarne, które istotnie wzbogacają interpretacje naukowców. Dzięki temu powstaje coraz więcej publikacji, nie tylko naukowych, ale również popularnych, na których z kolei bazują twórcy gier, filmów czy powieści. Humanistyka otwiera się coraz bardziej na odbiorców zafascynowanych nią, ale niezwiązanych z nią wykształceniem czy zawodem. Dzięki temu powstaje coraz więcej naprawdę ciekawych i godnych uwagi projektów popularyzujących historię.
Dla mnie jako mola książkowego forma powieści, książek etc. jest najprzystępniejsza. Z racji wykształcenia i zamiłowania staram się śledzić na bieżąco nowinki tematyczne, ale nie stronię od tych starszych, które w postaci lektur za grosze można kupić w antykwariatach. Buszowanie w ofercie tych internetowych zazwyczaj kończy się kilkoma pozycjami (lub nieco większą ilością, zazwyczaj trudno się powstrzymać). Jakiś czas temu wypatrzyłam lekturę o obiecującym tytule "Pogański książę silny wielce" Janusza Roszko. Opis wskazywał na tematykę około słowiańską, więc dwa razy powtarzać mi nie trzeba było.
Jak można dowiedzieć się z okładki autor tejże książki jest reporterem, głównie wydarzeń bieżących, który z archeologii zrobił swoje hobby. "Pogański książę silny wielce" to archeoreportaż, który ukazał się w 1970 roku nakładem wydawnictwa Iskry. Gatunek dla mnie nowy, ale jakże odkrywczy i szalenie ciekawy. Czemu?
Tytuł pozycji to zdanie, które zaintrygowało Janusza Roszko do poszukiwań owego księcia. Kim był? Co robił? Z kim sąsiadował? Jaki gród obrał na swą siedzibę? Skąd się wywodził? Jakiego obrządku przyjął chrześcijaństwo? Czy z własnej woli czy z przymusu? Kto był jego sprzymierzeńcem, a kto zajadłym wrogiem? Gdzie i jak szukać jego śladów? Czy tylko źródła pisane mogą coś o nim powiedzieć? Czy archeologia mogłaby dorzucić swoje trzy grosze? Pytań rodzi się multum, ale krok po kroku, autor świadomie prowadzi czytelnika przez meandry przeszłości i realia PRLu wokół biurokracji i społecznej mentalności do rozwiązania owej zagadki. Każdy rozdział to tak naprawdę oddzielny artykuł o innym zagadnieniu, ale powiązanym z resztą. Skupiają się one przede wszystkim na wczesnośredniowiecznych grodziskach i ich pozostałościach, choć pojawiają się i młodsze zabytki sięgające XIII i XIV wieku. Oprócz pozostałości materialnych są tu również odniesienia do źródeł pisanych. Przeszłość przeszłością, owszem, może fascynować i zakręcić w głowie niejednemu, ale o tym mogą pisać i specjaliści. Prawdziwą gratką dla czytelnika jest m.in. świeże spojrzenie na dotychczas ustalone fakty, inne interpretacje, kogoś spoza branży, opis pewnych elementów z życia codziennego archeologa jak walka z wiatrakami biurokracji, nowe odkrycia burzące dotychczasowe hipotezy, nagłe wypadki jak ulewne deszcze zagrażające wykopaliskom, integracja przy kawie i burza umysłów nad zdefiniowaniem nowego znaleziska w kontekście obecnej wiedzy i szukanie podobnych przypadków. Roszko nie poprzestaje na tym. Przybliża też nieco rzeczywistość PRLu, co jest nie lada gratką, bo robi to genialnie, opisując również ludzi jak zwykli rolnicy reagowali początkowo na archeologów i z czasem, gdy dzięki wykopaliskom ich miejscowość stała się atrakcją turystyczną i źródłem niezłego zarobku, jak lokalny nauczyciel historii był ważny w pilnowaniu pamięci, tożsamości i korzeni, jak wiele powieści sprzed wieków przetrwało w postaci legend i podań wśród miejscowych, a nawet w nazwach własnych, co stanowi ważną wskazówkę dla archeologicznych poszukiwań.
Z naukowego punktu widzenia najciekawszym zagadnieniem było przedstawienie roli południa Polski w kształtowaniu się państwowości, idea silnego organizmu plemiennego Wiślan udokumentowanego w sieci grodów obronnych i stanowiącego niejako przeciwwagę dla Polan. Innym, równie intrygującym i zasługującym na zagłębienie się w temacie jest pojęcie słowiańskiego obrządku chrześcijańskiego wywodzącego się z państwa wielkomorawskiego oraz nauk Cyryla i Metodego, a będącego poważnym konkurentem dla obrządku katolickiego. Przez tyle lat nauki ani na historii ani na archeologii nie spotkałam się z takimi hipotezami w podręcznikach akademickich, a godne są rozważenia, bo kryć się w nich może wskazówka do nowych interpretacji pewnych znalezisk i legend (czego pokłosiem może być teza zawarta w powieści Witolda Jabłońskiego pt. "Popiel").


"Pogański książę silny wielce" został napisany w bardzo przystępny i klarowny sposób, który przypadnie do gustu większości czytelników. Roszko przyciąga swoim stylem tak, że naprawdę trudno się oderwać od lektury. Ma sporą wiedzę i potrafi ją przekazać. Gdy trzeba czyni to poważnym tonem, ale nie zabrakło i bardziej humorystycznych akcentów. Ma lekkie pióro o bogatej treści.
Ten archeoreportaż to moje odkrycie tego roku. Gatunek mający spory potencjał, zwłaszcza dziś, gdy odżywa zainteresowanie Słowiańszczyzną. Do tego styl Roszko pochłania, a sama tematyka porywa w nurt przeszłości jak dobry kryminał, chcąc rozwiązać zagadkę kim był ów pogański książę. Ponadto to nie tylko podróż do wczesnego średniowiecza, ale i do PRLu, który część z nas zna tylko z opowieści rodziców i dziadków. To książka przyjemna, pożyteczna, ukazująca codzienność archeologa i jego koncepcyjnych zmagań w sposób przystępny i ciekawy, gdzie jawi się to jako prawdziwa przygoda wśród lasów, starodruków i przekopanych stert ziemi, gdzie najmniejszy okruch ceramiki, kawałek metalu czy pozostałość wału stanowi ogromną radość i wskazówkę do dalszych poszukiwań. Polecam z całego serca!
https://loslibros-wehikulczasu.blogspot.com/2020/09/70-poganski-ksiaze-silny-wielce-janusz.html

Czy archeologia to nauka tylko dla wybranych? Czy książki o niej traktujące mogą czytać tylko osoby z takowym wykształceniem? Czy trudna terminologia ma za zadanie zniechęcić laika? Czy ta nauka to nauka, a nie fanaberie grupy szaleńców, którzy z odpadków kości i ceramiki mówią nam o przeszłości i datowaniu?
Wielu zakochanych w wiekach przeszłych studiuje historię, która...

więcej Pokaż mimo to

avatar
967
967

Na półkach: , ,

Ten tytuł dość przypadkowo wpadł mi w ręce podczas wyprzedaży bibliotecznej. Przy takich okazjach mam wrażenie, iż dokonując selekcji księgozbioru często popełniane są błędy w wybieraniu pozycji. Ta książka bowiem na pewno zasługuje na godne miejsce na półce historycznej, ładnie wydana w tradycyjnej płóciennej oprawie. To prawda, dotyczy może stanu wiedzy na koniec lat 60-tych XX wieku, ale stanowi ciekawe wprowadzenie do losów państwa Wiślan. Ciekawa kompozycja, którą można określić mianem reportażu archeologicznego, podsumowuje ówczesny stan badań. Najbardziej zapamiętałem pojawiające się na kartach książki postaci badaczy - wówczas młodych ludzi, pełnych pasji, zafascynowanych swoimi odkryciami. Jednocześnie wiele do myślenia dały mi opowieść o kolejnych miejscowościach, które niegdyś były znaczące, przeżywały swój rozkwit, a obecnie mało kto o nich wie i pamięta. Tak, tak, nic nie trwa wiecznie, wszystko z czasem przemija… Bardzo poczytna pozycja. Jeżeli ktoś interesuje się początkami polskiej państwowości nie będzie zawiedziony.

Ten tytuł dość przypadkowo wpadł mi w ręce podczas wyprzedaży bibliotecznej. Przy takich okazjach mam wrażenie, iż dokonując selekcji księgozbioru często popełniane są błędy w wybieraniu pozycji. Ta książka bowiem na pewno zasługuje na godne miejsce na półce historycznej, ładnie wydana w tradycyjnej płóciennej oprawie. To prawda, dotyczy może stanu wiedzy na koniec lat...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1230
119

Na półkach: , , , , , ,

Dla miłośników Jasienicy, tajemniczych cywilizacji, początków Polski – zdaje się – pozycja obowiązkowa, choć obecnie prawie nikomu nieznana.

Roszko stworzył reportaże archeologiczne. Jak prawdziwy reporter śledczy poszukiwał tropów „państwa Wiślan” na terenie historycznej Małopolski, a twór to poprzedzający dokonania Piastów. Jeździł szlakiem wielkich grodów, oglądał wykopaliska, rozmawiał z archeologami. Gdzieś musiał się odnaleźć ten pogański książę, silny wielce, co siedział „we Wiślech” i chrześcijanom morawskim urągał czy też szkody czynił…

Dziś się już tak nie pisze, zarówno w stylu, jak i treści. Jeśli powstaje jakaś publikacja o początkach Polski – przypomina raczej brukową sensację (czyli wpisuje się w ogólny nurt…). Roszko natomiast solidną polszczyzną, w sposób interesujący, często humorystyczny, a przede wszystkim uczciwy przedstawia, co też się z mroków wyłaniać może. Referuje opinie archeologów, przytacza zdanie historyków, opisuje znaleziska, cytuje źródła – a kiedy roztacza własne fantazje, zaznacza to silnie. Jak i to, że ostatecznie – to i tak nic pewnego nie wiadomo. Jakby tego było mało, na ostatnich kartach, pod tytułem każdego rozdziału, umieszczono spis podstawowych tytułów, które o zagadnieniu traktują.

Na uwadze trzeba mieć, że książkę ukończono w 1968 roku. Od tego czasu pojawiły się nowe odkrycia i przyszła moda na nowe hipotezy. Nie zmieniły się jednak przedstawiane przez autora wojny i wojenki środowiska historyków i archeologów… (Zamiast „gwiazd” tańczących na lodzie powinno się kręcić błotne walki „naukowców”; oglądałabym). Roszko sympatyzuje z hipotezą obecności słowiańskiego obrządku na ziemiach małopolskich, którą skrytykowano i zarzucono – w gruncie rzeczy jednak, skoro nic nie wiadomo, a wszystko opiera się na domysłach: czemu wykluczać to tak kategorycznie?

Ważniejsze znacznie jest to, że reportaże swoją rolę spełniają: rozbudzają zainteresowanie, by samemu poszukać i pokręcić się po opisywanych miejscach. A jest wśród nich na przykład Stradów - największe chyba grodzisko na polskich ziemiach. Kto o nim słyszał? Nawet lokalnie niewiele się działa, by przyciągnąć potencjalnych turystów. (Dzisiaj kierują tam niewielkie drogowskazy, samo grodzisko ukryte jest na końcu wąskiej, krętej drogi - już asfaltowej - ale porastają je chaszcze. Brak długich nogawek - nogi całe poharatane. W okolicy tylko krowy leniwie przeżuwają trawę, a z krzaków wyfruwają przepłoszone kuropatwy).
Siłą rzeczy najwięcej miejsca poświęca autor Krakowowi - nie ma lepszego miejsca na stolicę pogańskiego, wiślańskiego księcia. I nawet krakuskę rozmiłowaną w miejscowych starożytnościach skłoni, by natychmiast odwiedzić ponownie ukochane Krzemionki i Salwator (cóż tam Wawel, Wawel to taka oczywistość…)
A reportaż o Wiślicy to mistrzostwo świata. Szkoda, że Roszko nie pokusił się o tę zaczętą powieść o państwie Wiślan!

Oczywiście nie próbuję nawet zachować obiektywizmu. Nie wierzę w żadne „państwo Wiślan” – ono po prostu istniało i kropka, nie ma dyskusji. ;-)

Teraz nie pozostaje nic innego, tylko dopaść „Kolebkę Siemowita”, czyli reportaże o „państwie Polan”.

Dla miłośników Jasienicy, tajemniczych cywilizacji, początków Polski – zdaje się – pozycja obowiązkowa, choć obecnie prawie nikomu nieznana.

Roszko stworzył reportaże archeologiczne. Jak prawdziwy reporter śledczy poszukiwał tropów „państwa Wiślan” na terenie historycznej Małopolski, a twór to poprzedzający dokonania Piastów. Jeździł szlakiem wielkich grodów, oglądał...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    31
  • Przeczytane
    15
  • Posiadam
    8
  • Historia
    6
  • Średniowiecze
    4
  • Polska
    2
  • Ulubione
    2
  • Popularnonaukowe
    1
  • Obyczajowe
    1
  • Lista życzeń
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Pogański książę silny wielce


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne