Wojna powietrzna i literatura
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Don Kichot i Sancho Pansa
- Tytuł oryginału:
- Luftkrieg und Literatur
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2012-03-21
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-03-21
- Liczba stron:
- 175
- Czas czytania
- 2 godz. 55 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788377476444
- Tłumacz:
- Małgorzata Łukasiewicz
- Tagi:
- Niemcy III Rzesza II wojna światowa
Z wielu książek Sebalda to właśnie Wojna powietrzna i literatura wydaje się najszerzej dyskutowaną. Ten zbiór esejów jest bowiem niezwykle krytycznym rozliczeniem z niemiecką literaturą powojenną. Według Sebalda na próżno szukać w niej wzmianek o wojnie powietrznej, która przecież całkowicie zmieniła obraz niemieckich miast, obracając je w zgliszcza i ruiny. Autor przytacza szokujące statystyki, ale przede wszystkim zarzuca całej generacji pisarzy kulturową amnezję i „niezdolność naszkicowania i zapisania w naszej pamięci tego, co widzieli". Ma też jasną wizję, czym powinna być literatura i jakie jest jej zadanie. Domaga się autentyczności, konfrontacji z historią, opisu ogromu nieszczęścia i grozy tamtych wydarzeń. Interesującym uzupełnieniem jest ostatni z tekstów - odpowiedź na ożywione dyskusje, które Sebald sam wywołał. Wojna powietrzna... to ważny głos w debacie o odpowiedzialności, winie i pamięci.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Opisać nie-opisywalne
Nieuważny czytelnik, który zdecyduje się sięgnąć po książkę Sebalda „Wojna powietrzna i literatura”, bardzo łatwo może wpaść w pułapkę - rolę sędziego lub co gorsza, wcielić się w postać kpiarza i sceptyka. Pierwszy bowiem rozdział zurychskich wykładów pisarza poświęcony został przede wszystkim statystyce zamordowanych Niemców podczas alianckich bombardowań. Niełatwo zatem liczbę ofiar po jednej stronie frontu przeciwstawić liczbie po jej drugiej stronie. Wynik tych obliczeń jest znany każdemu. Lecz nie o równania i matematyczną szaradę tu chodzi, lecz o rolę jaką w tym akcie niewyobrażalnego cierpienia spełnia lub powinna spełniać literatura niemiecka, która balansując na granicy bólu i winy, nie spełniła i nadal bodajże nie spełnia oczekiwań odbiorców, spuszczając zasłonę milczenia na ten dwuznaczny i niespotykany nigdy wcześniej akt historyczny. Sebald za pomocą tejże, niewielkich przecież rozmiarów publikacji, zadaje bodaj najważniejsze pytania w całej tradycji piśmiennictwa niemieckiego – jak pisać o zdarzeniu nie-opisywalnym, gdzie wina jest niewspółmierna do kary?! Jaka jest rola i miejsce literatury w tak granicznym doświadczeniu, w końcu – jeśli słowo pisane nie podołało najważniejszemu zadaniu - obowiązkowi relacji i tłumaczenia – to czy powojenna literatura niemiecka ma w ogóle prawo bytu?!
W recenzjach poświęconych książce Sebalda bardzo często spotyka się dwa zasadnicze zarzuty, dotyczące „krytycznoliterackiej ślepoty autora” oraz próby „rewizji obowiązującej narracji historycznej” (za: Grzegorz Jankowicz, „Tygodnik Powszechny”). Sugerowano bowiem, że autor nie odrobił lekcji historii literatury. Lecz po wnikliwym zapoznaniu się z tekstem Sebalda zauważymy, że nie o faktyczne zaistnienie tej, czy innej publikacji tutaj chodzi (bo one i owszem się pojawiały),ale raczej o jej formę, czy też estetykę (za: Paweł Mościcki, „Przekrój”). Teksty, które opisują owo cierpienie to te z gatunku ad usum delphini, niepełne i ocenzurowane, w których autorzy posługują się głównie frazesami, nie oddającymi zasadniczo obrazu tamtych lat (chwalebnym wyjątek stanowi powieść „Anioł milczał” Heinrich Bölla, która ukazała się jednakże kilka lat po śmierci autora). Drugi zarzut odnośnie rewizji jest, jak już wspomniałam na początku, zarzutem niewłaściwym i schematycznym. Niemcy, co za tym idzie, także sam autor, doskonale zdają sobie sprawę z winy i odpowiedzialności. Jak zauważa pisarz:
Większość Niemców wie dziś – miejmy nadzieję – że wręcz sprowokowaliśmy zburzenie miast, w których kiedyś toczyło się nasze życie.(1)
Dodając na zakończenie książki kilka słów o całkiem częstej praktyce wojsk niemieckich, polegającej na bombardowaniu europejskich miast. By wymienić tylko kilka: Guernica, Warszawa, Belgrad, Rotterdam...
Lecz nie o winę i nie-winę w książce chodzi. Meritum wykładów stanowi bowiem „relacja między literaturą a społeczeństwem” ( za: Paweł Mościcki, „Przekrój”). Według Sebalda, lata 1942-1947 to terra incognita dla literatury niemieckiej. Nikt ze znanych i cenionych potomków Goethego nie pokusił się o rzetelną relację z okresu bombardowań (nawet sam autor, który przecież w mistrzowskim i nad wyraz poetyckim „Austerlitz” czy „Wyjechali” skupia się zasadniczo na cierpieniach osób dotkniętych Zagładą). Wręcz przeciwnie. Narzucona autocenzura nie pozwala rozgrzebywać przeszłości, skupiając się raczej na przyszłości. Sebald pisze:
Totalne zniszczenie nie przedstawia się jako straszliwy koniec zbiorowego obłędu, lecz, by tak rzecz, jako pierwszy etap uwieńczonej sukcesem odbudowy”. (…) Naród, który wymordował miliony osób w obozach nie może zadawać pytań o logikę militarnych działań.(2)
W wojennej przeszłości, według autora książki, kryją się demony. Niepotrzebne rozdrapywanie ran może doprowadzić do sytuacji dwuznacznej. Nieszczery optymizm i entuzjazm nadbudowany m.in. na planie Marshalla, potyczkach zimnej wojny i pracowitości wpajanej jeszcze przez nazistowski system, pozwala ochoczo spoglądać poza gruzy bombardowanych miast. Ponowna rewizja winy i kary może doprowadzić, i owszem do wspomnianej wyżej litości nad cywilnymi ofiarami nalotów, ale też – co bardziej prawdopodobne i niebezpieczne:
Niemcy, którzy postanowili sobie za cel kompletne oczyszczenie i dezynfekcję Europy, musieli bronić się przed kiełkującym w nich teraz strachem, iż sami są populacją szczurów.(3)
Wielokrotnie cytowany w książce korespondent szwedzkiej gazety, Stieg Dagerman, który wyruszył w podróż po zniszczonych miastach niemieckich w roku 1946, zauważa:
Odstęp między literaturą a intensywnością cierpienia jest za mały, właściwa pora nadejdzie dopiero wtedy, gdy cierpienie stanie się jedynie czystym wspomnieniem. (4)
Ale czy faktycznie czas odgrywa tutaj zasadniczą role?! Przecież właśnie szwedzkiemu dziennikarzowi udało się zrelacjonować tamte tragiczne wydarzenia już w roku po zakończeniu wojny. Podstawową kwestią wydaje się być forma literacka, ale też pochodzenie potencjalnego narratora. Faktograficzne ujęcie tejże trudnej tematyki pozwoliło osiągnąć Dagermanowi to, co nie udało się niemieckim literatom. Przybysz z zewnątrz, który dokumentuje zastaną rzeczywistość prozą czystą jak łza, zdaje się uchwycić obraz ówczesnej „niemieckiej jesieni”. Jak zauważa autor „Wojny powietrznej…”:
Ideał prawdy, zawarty (…) w czystej, (…) bezpretensjonalnej rzeczywistości okazuje się wobec totalnego zniszczenia jedyna rzetelną racją kontynuowania pracy literackiej. (…) Właściwie dopiero w dokumencie (…),niemiecka literatura się odnajduje i przystępuje do poważnych studiów nad materiałem nie mieszczącym się w tradycyjnej estetyce.(5)
„Wojna powietrzna i literatura” Sebalda zdaje się być próbą odpowiedzi na pytanie tak samo trudne, jak to zadane swego czasu przez Adorno. W jaki sposób opisać nie-opisywalne? A jeśli posłużyć się milczeniem, lub prozatorskimi ogólnikami, pustymi metaforami, czy nie będzie to odczytywane jako tchórzostwo i niemoc literatury? Nie, jeśli potencjalny literat porzuci estetykę na rzecz skrajnego i możliwego obiektywizmu moralnego, czy jak wolałby sam autor – etyki.
Monika Długa
Cytaty 1,2,3,5: W.G. Sebald „Wojna powietrzna i literatura”, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2012.
Cytat 4: S. Dagerman, „Niemiecka jesień. Reportaż z podróży po Niemczach”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012.
Książka na półkach
- 187
- 125
- 46
- 4
- 3
- 3
- 3
- 3
- 3
- 3
Cytaty
Milcząco zawarty i wszystkich na równi obowiązujący pakt nie zezwalał na opisywanie prawdziwego stanu materialnej i moralnej destrukcji, która ogarnęła cały kraj.
OPINIE i DYSKUSJE
Mogłoby się wydawać, że to hermetyczny temat – odzwierciedlenie w literaturze powojennych Niemiec piętna jakie odcisnęły na społeczeństwie bombardowania niemieckich miast – tymczasem pierwszy rozdział odczułam jako komentarz do Herodota (czytane po sobie),komentarz o działaniu pamięci i procesie zapominania, wymazywania historii – [w „Dziejach” cierpienia ludności cywilnej (nie-obywateli: niewolników, kobiet, dzieci) pojawiają się z rzadka w tle jako marginesowe wzmianki o przesiedleniach, helotach towarzyszących Spartiatom, raz przeczytamy o gwałtach; nawet spalenie Aten do gołej ziemi jest zagubionym w narracji pejzażem].
Sebald jest srogi (całkowite potępienie „literatury jako środka korygowania życiorysu” a przecież robił to nie tylko Andersch, którego dotyczy rozdział, ale choćby i Goethe, i Mickiewicz),zjadliwie złośliwy i muszę przyznać, że śmiałam się w głos na niektórych cytatach z pisarzy pozornie zmagających się z grozą wszechobecnej śmierci. Styl pisarstwa Sebalda, całkowicie pozbawiony zbędnych słów i myśli, nieodmiennie mnie zachwyca.
Uniwersalność wymazywania z historii cierpienia jest przerażająca. Chociaż Sebald twierdzi, że „właściwe zrozumienie stale inscenizowanych przez nas katastrof jest pierwszym warunkiem społecznej organizacji szczęścia”, nie pozostawia wiele nadziei.
Przekład Magdaleny Łukasiewicz kongenialny.
Mogłoby się wydawać, że to hermetyczny temat – odzwierciedlenie w literaturze powojennych Niemiec piętna jakie odcisnęły na społeczeństwie bombardowania niemieckich miast – tymczasem pierwszy rozdział odczułam jako komentarz do Herodota (czytane po sobie),komentarz o działaniu pamięci i procesie zapominania, wymazywania historii – [w „Dziejach” cierpienia ludności cywilnej...
więcej Pokaż mimo toUważam, że jest to książka raczej dla osób zainteresowanych przedstawioną tematyką, która w bardzo dobry sposób została opracowana przez autora. Natomiast wydaje mi się, że znaleźć można lepsze źródła opisujące sam problem zniszczeń dokonanych przez aliantów, wszakże nie jest to temat per se tej lektury.
Uważam, że jest to książka raczej dla osób zainteresowanych przedstawioną tematyką, która w bardzo dobry sposób została opracowana przez autora. Natomiast wydaje mi się, że znaleźć można lepsze źródła opisujące sam problem zniszczeń dokonanych przez aliantów, wszakże nie jest to temat per se tej lektury.
Pokaż mimo toOpinie poprzedników - bardzo trafne. Opisy nalotów i krajobrazu po ich dokonaniu - trafiły do mojej wyobraźni. Wieńcząca książkę dyskredytacja pisarza - Anderscha była bardzo dosadnie acz kulturalnie napisana i podobała mi się wielce.
Opinie poprzedników - bardzo trafne. Opisy nalotów i krajobrazu po ich dokonaniu - trafiły do mojej wyobraźni. Wieńcząca książkę dyskredytacja pisarza - Anderscha była bardzo dosadnie acz kulturalnie napisana i podobała mi się wielce.
Pokaż mimo toW świetle ostatnio przeczytanej książki " Osiem twarzy mistrza Foltyna " Karola Čapka, sponiewieranie Alfreda Anderscha jako autora oraz jako człowieka ma wydźwięk specjalny, a niedyskretny komentarz o literackich wizerunkach kobiecości Ernsta Jüngera, sugerujący skąd siłę twórczą zawdzięcza Barnett spowodował, że Sebald szturmem zdobył mnie jako czytelnika.
W świetle ostatnio przeczytanej książki " Osiem twarzy mistrza Foltyna " Karola Čapka, sponiewieranie Alfreda Anderscha jako autora oraz jako człowieka ma wydźwięk specjalny, a niedyskretny komentarz o literackich wizerunkach kobiecości Ernsta Jüngera, sugerujący skąd siłę twórczą zawdzięcza Barnett spowodował, że Sebald szturmem zdobył mnie jako czytelnika.
Pokaż mimo to„Wojna powietrzna i literatura” to eseje, wykłady, krótka proza, mocno rozliczeniowa, która pokazała mi wspaniałego W. G. Sebalda w zupełnie nowej, nieoczekiwanej odsłonie. To intensywna, naładowana emocjami, choć zarazem bardzo konkretna krytyka powojennych Niemiec i niemieckiego społeczeństwa.
Sebald nie ukrywa, jak bardzo nie podoba mu się asekuracyjna ucieczka przed wzięciem na siebie odpowiedzialności za wszystkie skutki, jakie przyniosła światu niemiecka agresja. Brak debaty publicznej na temat dramatycznych losów ludności zniszczonych, niemal zrównanych przez aliantów z ziemią, niemieckich miast, ich milcząca, szybka odbudowa, chęć by przyszłość w jakiś sposób „zakryła” historię, unieważniła ją, skazała na zapomnienie, autor uznaje za karygodne tchórzostwo, które rzutuje na wychowanie kolejnych pokoleń młodych Niemców.
Naloty dywanowe alianckich samolotów na niemieckie miasta, ogromne straty materialne, a przede wszystkim śmierć tylu cywilów, to z pewnością dylemat etyczny, z jakim trudno było sobie poradzić poranionej wojenną zawieruchą Europie. Czy moralnie słuszna może być zasada „wet za wet”, czy jeśli jedna strona popełnia zbrodnię, druga automatycznie uzyskuje dyspensę na przemoc? Podczas gdy Europa zmagała się z wyrzutami sumienia, Niemcy ruinę swoich miast traktowali „jako nieodwołalny wyrok losu”.
Autor podkreśla utarte zwroty, slogany, jakimi posługiwali się świadkowie tragicznych w skutkach bombardowań. Te banalne, powierzchowne relacje świadczą jego zdaniem raczej o wypchnięciu z pamięci minionych zdarzeń niż o ich przeżywaniu. „Nieprawdopodobieństwem wydaje się, by ktoś, kto wtedy stał w deszczu iskier na Tarasach Bruchla i patrzył na panoramę palącego się miasta, miał z tego wyjść z niezmąconym umysłem.”
Zamieszczone tutaj sugestywne opisy nalotów na Drezno czy Hamburg są przerażające. To, co pozostało z wielu niemieckich miast, autor określił mianem ”historii naturalnej zniszczenia” i głowi się, czemu właśnie nad tym fragmentem historii panuje tak całkowite milczenie. Niewiele wiemy o przeżyciach ludności tych miast, brak relacji, brak literatury i brak dyskusji. Wielkie migracje ludności, to uciekającej, to znów, w jakiejś złudnej nadziei próbującej powrócić w te ruiny, pasożytujące na stosach niepogrzebanych ciał larwy, wszechobecne, wstrętne muchy i ludzie koczujący w podmokłych piwnicach. „Ci ludzie o wybladłych twarzach, pisze Dagerman, wyglądają jak ryby, podpływające pod powierzchnię, by chwycić trochę powietrza.” Pisali o tym wszystkim zagraniczni korespondenci, ale rzadko sami Niemcy, zamknięci w zaklętym kręgu milczenia.
Być może wykłady zuryskie były potrzebne choćby po to, by taki dialog rozpocząć. Inaczej przecież nie byłoby tak dużego odzewu ze strony niemieckich mediów, a przede wszystkim ze strony zwykłych mieszkańców. Szerokim strumieniem zaczęły płynąć do Sebalda listy, a w nich wspomnienia, uwagi, refleksje. Błahe i bardzo istotne, długie i całkiem krótkie. Zupełnie jakby ktoś nagle odetkał zapchany odpływ, by wreszcie cała ta masa uwolnionych myśli, tkwiących przez lata w zaciśniętym gardle, mogła wybrzmieć, co przywróci ludziom normalny oddech.
Niejako „na dokładkę” dostajemy też tekst Sebalda o drugorzędnym niemieckim pisarzu, o którym, muszę przyznać, do dzisiaj nie słyszałam, Alfredzie Anderschu. Nie bardzo wiem, czemu akurat ten esej Sebalda umieszczono razem z „Wojną powietrzną i literaturą”. Andersch jest co prawda pisarzem, ale na tyle mało istotnym, że poświęcenie mu aż tylu stron przez kogoś, kto mógłby być jego niedoścignionym autorytetem, jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Pominę więc ten fragment, także ze względu na moją całkowitą nieznajomość tematu.
„Wojna powietrzna i literatura” to nowa jakość w pisarstwie Sebalda. Czy jednak lepsza? Moim zdaniem nie. To obcy mi Sebald. Kategoryczny, gniewny, w dodatku przedkładający swe racje, abstrahując już od tego, czy słusznie, w sposób trącący zbutwiałym, drętwym dydaktyzmem, nie pozostawiającym pola do dialogu. Nikt nie dyskutuje z tezą, że Niemcy winne są wojny i masowej zagłady. Ale przypisując sobie rolę wielkiego moralisty i znającego jedyną prawdę mędrca, Sebald próbuje mówić niemieckiemu społeczeństwu, jak powinno myśleć, co powinno czuć.
Brak mi tu jego dawnej subtelności, odkrywania wieloznaczności, interpretowania sytuacji w wielu kontekstach, prześlizgując się przez lata i wieki historii, by i tak później pozwolić czytelnikowi wysnuć własne wnioski. Nawet tej sebaldowskiej swady nie mogę wyczuć w tekście, no, może zaledwie w kilku krótkich fragmentach można znaleźć jej ślad. Poza tym to wywód niemal naukowy, z całą masą przykładów na poparcie twardo postawionych tez. Przykładów, które jednak do mnie nie przemawiają.
Trudno wejść w skórę osoby, która przeżyła coś, o czym nie mamy pojęcia. Trudno też wysnuwać jeden wniosek względem całego społeczeństwa, przypisując wszystkim te same pobudki. Jakoś mało wnikliwa i mało wyrafinowana to interpretacja. Taka zerojedynkowa, przedstawiona z wyższością i, chyba zbytnią, pewnością siebie.
Jednak jeśli wywołała taką lawinę odpowiedzi, odbiła się szerokim echem w prasie, w mediach, poruszyła serca i dała pożywkę rozmowom, to była potrzebna. Pomyślałam nawet przez chwilę, że może i forma i treść przekazu zostały przez Sebalda wymyślone i zastosowane specjalnie, by zburzyć dotychczasową, sztywną narrację, przydać jej emocji, rozbudzić ludzi. Chcę tak myśleć, by móc nadal uważać W. G. Sebalda za jednego z najlepszych niemieckich pisarzy powojnia.
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://sztukater.pl/
„Wojna powietrzna i literatura” to eseje, wykłady, krótka proza, mocno rozliczeniowa, która pokazała mi wspaniałego W. G. Sebalda w zupełnie nowej, nieoczekiwanej odsłonie. To intensywna, naładowana emocjami, choć zarazem bardzo konkretna krytyka powojennych Niemiec i niemieckiego społeczeństwa.
więcej Pokaż mimo toSebald nie ukrywa, jak bardzo nie podoba mu się asekuracyjna ucieczka...
Rozliczenia niemiecko-niemieckie jako temat literacki. Niemiecka literatura - literatura, która milczy.
Rozliczenia niemiecko-niemieckie jako temat literacki. Niemiecka literatura - literatura, która milczy.
Pokaż mimo toKrótkie i bardzo ciekawe opisy makabrycznych "nalotów dywanowych" na niemieckie miasta, głównie Hamburg. Makabra!
Podobno literatura niemiecka prawie w ogóle nie podjęła tego tematu, niczym jakiegoś tabu.
Poza tym - cała ta książka, to nuda, jak dla mnie.
Krótkie i bardzo ciekawe opisy makabrycznych "nalotów dywanowych" na niemieckie miasta, głównie Hamburg. Makabra!
Pokaż mimo toPodobno literatura niemiecka prawie w ogóle nie podjęła tego tematu, niczym jakiegoś tabu.
Poza tym - cała ta książka, to nuda, jak dla mnie.
Bardzo dobre teksty.
Bardzo dobre teksty.
Pokaż mimo toPrzeciekawa książka. Opisywany przez Autora problem nie przyszedłby mi do głowy. To argument na to, że (jakże to banalne) warto czytać. Acz wykłady nieco pretensjonalne.
Przeciekawa książka. Opisywany przez Autora problem nie przyszedłby mi do głowy. To argument na to, że (jakże to banalne) warto czytać. Acz wykłady nieco pretensjonalne.
Pokaż mimo toErudycja i przygotowanie autora są imponujące. Zaletą książki jest uzmysłowienie czytelnikowi, czym były naloty dywanowe. Realistyczne opisy budzą grozę. Nie jest to w żadnym wypadku pisane w celu usprawiedliwienia Niemców. Warto.
Erudycja i przygotowanie autora są imponujące. Zaletą książki jest uzmysłowienie czytelnikowi, czym były naloty dywanowe. Realistyczne opisy budzą grozę. Nie jest to w żadnym wypadku pisane w celu usprawiedliwienia Niemców. Warto.
Pokaż mimo to