rozwińzwiń

Mój przyjaciel najemnik

Okładka książki Mój przyjaciel najemnik James Brabazon
Okładka książki Mój przyjaciel najemnik
James Brabazon Wydawnictwo: W.A.B. Seria: Terra incognita reportaż
496 str. 8 godz. 16 min.
Kategoria:
reportaż
Seria:
Terra incognita
Tytuł oryginału:
My Friend the Mercenary. A memoir
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2012-03-28
Data 1. wyd. pol.:
2012-03-28
Liczba stron:
496
Czas czytania
8 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377476871
Tłumacz:
Stanisław Kroszczyński
Tagi:
męska przyjaźń wojna reporter najemnik moralność
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Istnieją te trzy: moralność, etyka i przyjaźń



2020 52 51

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
89 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1479
601

Na półkach:

Warto przeczytać, jak wiadomo nic nie jest czarno-białe, szczególnie konflikty i wojny, interesy ponad ludzkie życie. Najemnicy, media, diamenty, ambicje watazków. Straszne bo prawdziwe.

Warto przeczytać, jak wiadomo nic nie jest czarno-białe, szczególnie konflikty i wojny, interesy ponad ludzkie życie. Najemnicy, media, diamenty, ambicje watazków. Straszne bo prawdziwe.

Pokaż mimo to

avatar
151
59

Na półkach:

Dużo pracy włożone w książkę ale jeszcze więcej trzeba by włożyć aby rozszyfrować meandry powstawania tych przewrotów. Na plus opis wojny i przygód dziennikarzy. Książka fajna do czytania w 30 procentach, reszta to ....

Dużo pracy włożone w książkę ale jeszcze więcej trzeba by włożyć aby rozszyfrować meandry powstawania tych przewrotów. Na plus opis wojny i przygód dziennikarzy. Książka fajna do czytania w 30 procentach, reszta to ....

Pokaż mimo to

avatar
186
176

Na półkach: , ,

Ciekawa książka. Nie znałem historii afrykańskiego konfliktu. Podobało mi się w tej książce to że autor pokazuje ciemna stronę zawodu reportera wojennego. Bez ściemniania, obdartą z awanturniczej otoczki.

Ciekawa książka. Nie znałem historii afrykańskiego konfliktu. Podobało mi się w tej książce to że autor pokazuje ciemna stronę zawodu reportera wojennego. Bez ściemniania, obdartą z awanturniczej otoczki.

Pokaż mimo to

avatar
92
43

Na półkach:

Mocny obraz prezentujący walki bojówek partyzanckich w Liberii oraz wnikliwa analiza, próby zamachu stanu w Gwinei Równikowej. Również ciekawy wątek męskiej przyjaźni, pomiędzy reporterem wojennym i ochroniarzem/najemnikiem. Dla wielbicieli literatury faktu, zwłaszcza o tej tematyce, pozycja idealna. Na mnie dodatkowo wrażenie robi fakt, że to wszystko odbywało się całkiem niedawno. POLECAM

Mocny obraz prezentujący walki bojówek partyzanckich w Liberii oraz wnikliwa analiza, próby zamachu stanu w Gwinei Równikowej. Również ciekawy wątek męskiej przyjaźni, pomiędzy reporterem wojennym i ochroniarzem/najemnikiem. Dla wielbicieli literatury faktu, zwłaszcza o tej tematyce, pozycja idealna. Na mnie dodatkowo wrażenie robi fakt, że to wszystko odbywało się całkiem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
519
377

Na półkach:

Nie jest łatwa lektura, ale warta przeczytania?

Nie jest łatwa lektura, ale warta przeczytania?

Pokaż mimo to

avatar
317
317

Na półkach: , , ,

Autor - dziennikarz urzekł mnie tym że potrafił otwarcie przyznać się do tego iż nie jest bezstronny. Mamy tu realnej wojny afrykańskiej. Mamy opis pracy dziennikarza wojennego wraz ze wszystkimi wyborami natury moralno-etycznymi. Mamy opis pracy najemnika wraz ze wszystkimi wyborami natury moralno-etycznymi.
Mamy krótką historię apartheidu w afryce, mamy przewrót, mamy powiązania na najwyższym szczeblu elit gospodarczo-politycznych europy... Czy czegoś więcej potrzeba? Wspaniała książka świetnie napisany dokument i wspomnienia... Dużo rozważań etycznych. Polecam gorąco

Autor - dziennikarz urzekł mnie tym że potrafił otwarcie przyznać się do tego iż nie jest bezstronny. Mamy tu realnej wojny afrykańskiej. Mamy opis pracy dziennikarza wojennego wraz ze wszystkimi wyborami natury moralno-etycznymi. Mamy opis pracy najemnika wraz ze wszystkimi wyborami natury moralno-etycznymi.
Mamy krótką historię apartheidu w afryce, mamy przewrót, mamy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
663
293

Na półkach:

„Mój przyjaciel najemnik”. Cóż za przewrotny tytuł. Bo któż w tej opowieści jest owym najemnikiem, no kto? Przyglądając się dziennikarzowi, reporterowi wojennemu, czy możemy do niego dopasować to określenie? Uczestniczy w zdarzeniach niebezpiecznych, stawia własne życie na szali. Po co? Dla idei, dla opowieści, dla kilku przerażających zdjęć? Jest altruistą i nie potrzebuje zapłaty?

A rozbierając problem na gruncie etycznym, czy możliwe jest aby będąc przypisanym do jednej ze stron konfliktu, śpiąc z żołnierzami/partyzantami/bojownikami, jedząc z nimi parszywą zupę, korzystając z ich pomocy i ochrony, nie zaangażować się po ich stronie, nie przechylić szali wagi choć trochę w ich kierunku i sporządzić zupełnie bezstronny dokument? To chyba nie jest zgodne z naturą ludzką.

I kwestia, która mnie nurtuje od dawna. Czy cokolwiek jest warte tyle aby z własnej, nieprzymuszonej woli uczestniczyć w czymś tak okrutnym jak wojna? Narażać się na stan ciągłego napięcia, gdzie regularne dawki adrenaliny dokonują spustoszenia już nie tylko w psychice człowieka, ale dają także czysto somatyczne objawy. Gdzie z urzędu należy się zespól stresu pourazowego, przy którym już nic nigdy nie będzie tak jak „przedtem” a jedynym sprzyjającym środowiskiem życia (?) jest stan ciągłego zagrożenia.

Nie odpowiem na te pytania, bo nie znam na nie odpowiedzi. Pozostawię je otwartymi. A może Ty czytelniku poradzisz sobie z nimi lepiej.

„Mój przyjaciel najemnik”. Cóż za przewrotny tytuł. Bo któż w tej opowieści jest owym najemnikiem, no kto? Przyglądając się dziennikarzowi, reporterowi wojennemu, czy możemy do niego dopasować to określenie? Uczestniczy w zdarzeniach niebezpiecznych, stawia własne życie na szali. Po co? Dla idei, dla opowieści, dla kilku przerażających zdjęć? Jest altruistą i nie potrzebuje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
347
344

Na półkach: ,

Więcej recenzji na
http://niestatystycznypolak.blogspot.com/

Taka przyjaźń teoretycznie nie może się zdarzyć.
Ale ta się zdarzyła.
I trwa nadal.
Bo co może łączyć ludzi w z dwóch, kompletnie różnych światów?
Nick du Toit albo jak kto woli Servaas Nicolaas "Niek" du Toit – Południowoafrykańczyk, który od 1975 roku służył w siłach specjalnych RPA. Tego niesłusznego, rasistowskiego RPA. W szeregach 32 Batalionu „Buffalo” (gdzie dosłużył się rangi pułkownika) i 5th Reconnaissance Commando.
Zwalczał ANC nie z powodów rasistowskich, bo jak się okazuje sporą cześć żołnierzy tej formacji stanowili czarnoskórzy.
Według Nicka – walczył on z komunistami, a zawarcie pokoju i doprowadzenie do pierwszych wolnych wyborów w Republice Południowej Afryki było możliwe tylko dlatego, że ANC zrezygnowało „z komunistycznych bzdur”.
Po upadku apartheidu – występuje z armii. Nie z powodów „zmiany pana”, ale wyłącznie dlatego, że nowi dowódcy, byli partyzanci Umkhonto we Sizwe (Włóczni Narodu czyli bojówek ANC) byli miernymi fachowcami. Nick się „sprywatyzował” i został najemnikiem. Po jakimś czasie związał się z Executive Outcomes, której „cichym wspólnikiem" był Simon Mann. O Simonie Mannie pisałem w recenzji jego własnej książki - „Pies wojny”:-D. Nazwisko to pojawi się również w dalszej części tej recenzji, bo miał on ogromny wpływ na życie naszych bohaterów.

Drugą „dramatis personæ” jest James Brabazon.
Brytyjski dziennikarz wojenny oraz filmowiec - dokumentalista. Urodzony na trzy lata przed wstąpieniem Nicka do armii. W czasach młodości na chlebaku umieszczał hasła wspierające ANC, zagorzały przeciwnik apartheidu oraz wszystkiego, co się z nim wiąże. Podobnie jak jego rodzina uważa, że Afrykanerzy to niemalże diabły wcielone :-D
Jedyne co łaczy tych dwóch ludzi to fakt, że „…Brabazon to angielska wersja frankijskiego imienia klanowego , które znaczy po prostu …najemnik….”
James chce nakręcić film o wojnie domowej w Liberii. Chce się udać na tereny opanowane przez partyzantów w których istnienie oraz w to, że ich przywódca jest postacią z krwi i kości nie dowierzają „eksperci” z ONZ.
Dodatkowo twierdzą, że przedostanie się na ten obszar ”jest niemożliwe” .
Większej zachęty, aby zweryfikować te informacje James nie potrzebuje :-)
Kontaktuje się z ze swoim znajomym, poznanym podczas wyprawy do Sierra Leone – byłym spadochroniarzem armii południowoafrykańskiej, później pracownikiem Executive Outcomes - Cobusem Claasensem.
Cobus ma świetne rozeznanie w terenie, zna odpowiednich ludzi i posiada niezbędne kontakty, aby wyprawa Jamesa mogła zakończyć się sukcesem. Kontraktorzy EO w Sierra Leone w błyskawicznym tempie rozprawili się z bandą bezwzględnych morderców i psychopatów ze Zjednoczonego Frontu Rewolucyjnego, mieniących się partyzantami i „bojownikami o wolność”.
Bo jak inaczej nazwać „ludzi” których „…ulubioną taktyką [...] było okaleczanie ludności cywilnej. Jednostki bojowe Frontu przybierały takie nazwy jak Szwadron Rozlewu Krwi, Jednostka Podpalaczy czy Bezkrwawi Zabójcy – ci ostatni chlubili się tym, że bili swoje ofiary na śmierć, nie przelewając przy tym ani kropli krwi…”
Dlatego to do niego udaje się James po pomoc w zorganizowaniu wyprawy na terytorium partyzantów walczących z innym afrykańskim psychopatą – prezydentem Liberii - Charlesem Ghankay Taylorem. Jedynymi dowodami na istnienie partyzantki LURD (The Liberians United for Reconciliation and Democracy - Liberyjczycy Zjednoczeni na rzecz Pojednania i Demokracji) – jest to, że jak uparcie twierdził Cobus "Amerykanie utrzymują z nimi kontakt; po drugie tylko prawdziwi, zatwardziali i i nieprzejednani buntownicy mogli przyjąć tak dziwacznie brzmiącą nazwę…” .
Nie wiem jak Was, ale mnie te argumenty całkowicie przekonują do podjęcia wyprawy na tereny objęte wojną domową.
I tutaj jako osoba, mająca zapewnić bezpieczeństwo Jamesowi i jego ekipie filmowej pojawi się na scenie Nick du Toit.
Początkowo ich relacja miała być czysto biznesowa. James – płacący za ochronę swoją i swojego zespołu „szef” oraz „podwładny” mający zapewnić bezpieczeństwo podczas wyprawy na terenach walk.
Dzięki dyskretnemu patronatowi Prezydenta Gwinei, przybycie naszych podróżników do tego kraju odbywa się bez zwyczajowych problemów na granicy. Również nielegalne przekroczenie granicy objęte jest patronatem wojsk gwinejskich.
Dowodzący wojskami LURD Sekou Damate Conneh, Jr. obiecuje wszelkie wsparcie dla ekipy Jamesa i udział w szturmie na Monrovi – stolicę Liberii. Jednak jak to w Afryce bywa – „szczere” deklaracje i zapewnienia o wielkich, wspaniałych sukcesach nieco rozmijają się z rzeczywistością. Oczekiwanie na rozpoczęcie walk trwa dość długo. Wyprawa przewidziana na kilka tygodni przedłuża się.
Pojawiają się kolejne problemy. Członkowie ekipy filmowej Jamesa muszą wracać do swoich głównych zajęć, ponieważ zostają postawieni przed alternatywą – albo natychmiast wracają, albo tracą pracę.
Kolejnym ciosem dla Brabazona staje się bankructwo głównego (i jedynego) sponsora.
James jest około miesiąca drogi od cywilizacji. Sam, bo ekipa już wróciła. Nie ma pieniędzy, aby opłacić dalsze usługi Nicka. Obawia się przekazania tej informacji, ponieważ ma świadomość, że bez opieki Afrykanera ma takie szanse na przeżycie jak bałwan w piekle. Reakcja najemnika go zaskakuje. Nick stwierdza, że pieniądze to nie problem – ważny jest film i… niezła przygoda, w jakiej uczestniczą.
Czerwonka, która zaatakowała najpierw Nicka, a później Jamesa cementuje ich przyjaźń.

„…Kiedy jeden facet podtrzymuje drugiego podczas walenia kupy, wszystko inne przestaje się liczyć. Albo jesteście kumplami, albo nie…”.

Tak więc pierwszy dylemat moralny załatwiła w przypadku Jamesa czerwonka :-D
Nie bez znaczenia w ocenie Nicka miało pewnie i to, że podczas tej wyprawy tylko dzięki doświadczeniu i poświęceniu Afrykanera James uszedł z życiem i to dwukrotnie.
Drugim problemem z jakim mierzy się Brabazon jest „obiektywizm i rzetelność oraz bezstronność relacji dziennikarskiej”.
Świetnie, ale według mnie „obiektywizm” jest tylko pojęciem, ideą - przynajmniej w jego najbardziej popularnym znaczeniu.
I tutaj Encyklopedia PWN przyjdzie mi z pomocą :-)

„Obiektywizm:
1. «przedstawianie i ocenianie czegoś w sposób zgodny ze stanem faktycznym, niezależnie od własnych opinii, uczuć i interesów»
2. «w ontologii: pogląd, zgodnie z którym przedmiot poznania istnieje poza podmiotem poznającym i niezależnie od niego; w aksjologii: stanowisko, które przypisuje wartościom istnienie niezależne od świadomości»”

Co to znaczy „…w sposób zgodny ze stanem faktycznym…” ???
Tak można przedstawić fakty – zgoda. Tylko to ja sam wybieram fakty, które chcę przedstawić :-D
I tu już obiektywizm (wersja numer 1) pada na twarz.
Tak samo zdjęcia. To fotograf decyduje, co znajdzie się w kadrze.
Świetnym przykładem jest zdjęcie, które posłużyło do oceny obiektywizmu poszczególnych agencji prasowych. Na zdjęciu są trzy osoby: po lewej i po prawej żołnierz U.S Army. Pośrodku – ranny bojownik.
Jeden z żołnierzy trzyma klienta na muszce karabinu. Drugi - poi go wodą.
Arabskie agencje skadrowały zdjęcie tak, że widać tylko żołnierza z bronią. Zachodnie – tylko tego, który trzyma manierkę :-) Tylko czy całe zdjęcie, z wszystkimi postaciami opowiada obiektywną historię?
Nie, opowiada wycinek historii - ten, który chciał nam pokazać fotograf.
Z tym samym musiał się pogodzić James Brabazon.
Żeby pokazać jakkolwiek wojnę w Liberii jeszcze przed nakręceniem pierwszej klatki filmu podjął decyzje, które uśmierciły „obiektywizm”.
Pojechał przedstawić sytuację ze strony rebeliantów. Tam – czasami nie zdążył czegoś sfilmować lub był w innym miejscu.
Dodatkowo- musiał podjąć, dla swojego bezpieczeństwa, decyzje o współpracy z CIA. To też może mieć wpływ na to, co pokazuje i o czym mówi lub pisze.
Oczywiście, miarą bezstronności mogą być przedstawione zbrodnie popełniane przez bojowników LURD.
Jednak akt kanibalizmu mógł (i w ocenie Nicka – był) sprowokowany obecnością kamery i chęcią popisania się młodych, całkowicie zdemoralizowanych przez wojnę bojowników.
Dowódcę rebeliantów – mordercę i bezwzględnego wobec własnych żołnierzy oficera - Deco, James ceni za profesjonalizm.
Dla własnego bezpieczeństwa sugeruje partyzantom zorganizowanie zasadzki na wojska rządowe.
Sama jego obecność zachwiała kwestią „nieingerencji w konflikt”.
Po prostu – pewnych rzeczy inaczej zrobić się nie da.
Polecam tą książkę ludziom, którzy interesują się tą częścią Afryki, najemnikami czy łamaniem przez wszystkie strony konfliktów rezolucji ONZ.

Świetnie napisana opowieść o okrucieństwie, polityce, ale i przyjaźni której nie była w stanie pokonać kolejna decyzja Nicka. Ta o udziale w próbie obalenia rządu Gwinei Równikowej razem z Simonem Mannem i innymi „kontraktorami" z Executive Outcomes.
James miał szczęście, że nie brał udziału w tej „imprezie” . Miał, na zaproszenie Nicka i Simona, być dokumentalistą tego przewrotu, ale dzięki czujności Nicka został pominięty podczas rozpoczęcia operacji.
Sam Nick spędził w celi śmierci pięć lat i osiem miesięcy.
O kulisach tej operacji też jest w książce Jamesa Brabazona słów kilka :-D

PS. Aktualnie Nick du Toit prowadzi salon samochodowy w... Jemenie

Więcej recenzji na
http://niestatystycznypolak.blogspot.com/

Taka przyjaźń teoretycznie nie może się zdarzyć.
Ale ta się zdarzyła.
I trwa nadal.
Bo co może łączyć ludzi w z dwóch, kompletnie różnych światów?
Nick du Toit albo jak kto woli Servaas Nicolaas "Niek" du Toit – Południowoafrykańczyk, który od 1975 roku służył w siłach specjalnych RPA. Tego niesłusznego,...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
139
42

Na półkach: ,

Czytałam, czytałam i nie mogłam pozbyć się wrażenia, że czytam coś co jest fikcją a nie reportażem. Może to dlatego, że w ostatnim czasie nie sięgałam często po ten gatunek... A może to dlatego, że opisane w książce wydarzenia są dla mnie czymś nowym, czymś o czym słyszę pierwszy raz? Chyba najwyższy czas otworzyć oczy na to co dzieje się w dalszych zakamarkach świata niż Ameryka czy Europa... Ta lektura niewątpliwie w tym pomaga i jest dobrą odskocznią od fikcji literackiej. Polecam, zwłaszcza przyszłym i początkującym dziennikarzom.

Czytałam, czytałam i nie mogłam pozbyć się wrażenia, że czytam coś co jest fikcją a nie reportażem. Może to dlatego, że w ostatnim czasie nie sięgałam często po ten gatunek... A może to dlatego, że opisane w książce wydarzenia są dla mnie czymś nowym, czymś o czym słyszę pierwszy raz? Chyba najwyższy czas otworzyć oczy na to co dzieje się w dalszych zakamarkach świata niż...

więcej Pokaż mimo to

avatar
39
25

Na półkach:

Tak dobra że brak mi słów. Myślalem że "Bractwo bang bang" jest najlepszą książką o tej tematyce, myliłem się. "Mój przyjaciel najemnik" jest nr 1 na podium,

Tak dobra że brak mi słów. Myślalem że "Bractwo bang bang" jest najlepszą książką o tej tematyce, myliłem się. "Mój przyjaciel najemnik" jest nr 1 na podium,

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    181
  • Przeczytane
    112
  • Posiadam
    40
  • Teraz czytam
    7
  • Afryka
    6
  • Literatura faktu
    4
  • Ulubione
    4
  • Reportaż
    3
  • Do kupienia
    2
  • Kindle
    2

Cytaty

Więcej
James Brabazon Mój przyjaciel najemnik Zobacz więcej
James Brabazon Mój przyjaciel najemnik Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także