100 książek rocznie! Wow, szacun! Ale powiedz, wszystko papierowe/ebooki, czy wliczasz w to audiobooki też?

100 książek rocznie! Wow, szacun! Ale powiedz, wszystko papierowe/ebooki, czy wliczasz w to audiobooki też?

Witaj, czytam tylko papierowe książki. Może to średniowieczne podejście, ale lubię czuć książkę w rękach i przewracać strony. Kupuję też dużo książek. Cieszy mnie moja rosnąca w kolejne egzemplarze biblioteczka i gdybym kupiła ebooka, miałabym wrażenie, że wcale go nie mam. Sama też piszę. Nie wiem, jaką literaturę preferujesz, ale zachęcam do przeczytania mojej powieści "Na własnych warunkach". Pozdrawiam. Agnieszka

Witaj, czytam tylko papierowe książki. Może to średniowieczne podejście, ale lubię czuć książkę w rękach i przewracać strony. Kupuję też dużo książek. Cieszy mnie moja rosnąca w kolejne egzemplarze biblioteczka i gdybym kupiła ebooka, miałabym wrażenie, że wcale go nie mam. Sama też piszę. Nie wiem, jaką literaturę preferujesz, ale zachęcam do przeczytania mojej powieści...

Też nie mogę w to uwierzyć. Ja czytam w miesiąc tyle, co wiele osób w moim otoczeniu przez całe życie. W szkole zawsze wszyscy dziwili się, że czytam coś innego niż lektury, ja z kolei nie mogę się nadziwić, że tyle osób w ogóle potrafi żyć bez książek... Dla mnie one są nie tylko wspaniałą formą spędzania czasu, ale i przestrzenią, w której mogę być sobą...

Też nie mogę w to uwierzyć. Ja czytam w miesiąc tyle, co wiele osób w moim otoczeniu przez całe życie. W szkole zawsze wszyscy dziwili się, że czytam coś innego niż lektury, ja z kolei nie mogę się nadziwić, że tyle osób w ogóle potrafi żyć bez książek... Dla mnie one są nie tylko wspaniałą formą spędzania czasu, ale i przestrzenią, w której mogę być sobą...

@Nygusia28 - dziękuję za odpowiedź ;) zniknęłam stąd na długo... wiele się działo i nie mogłam w pełni skupić się na czytaniu, a przy okazji, wciąż walczę z "Nędznikami", którzy są cudowną lekturą, niemniej trudną i wymagającą... Ja kocham książki w każdej postaci, ale uwielbiam mieć wypełnioną po brzegi biblioteczkę - więc również książki papierowe, ale wersje na czytnik są również akceptowalne, zwłaszcza w podróżach. O niebo wygodniej, lżej i nawet, gdy brak światła, to można komfortowo czytać :D Nie znam Twojej twórczości, ale chętnie w swoim czasie się z nią zapoznam. Powodzenia w tworzeniu i pisaniu :)

@Nygusia28 - dziękuję za odpowiedź ;) zniknęłam stąd na długo... wiele się działo i nie mogłam w pełni skupić się na czytaniu, a przy okazji, wciąż walczę z "Nędznikami", którzy są cudowną lekturą, niemniej trudną i wymagającą... Ja kocham książki w każdej postaci, ale uwielbiam mieć wypełnioną po brzegi biblioteczkę - więc również książki papierowe, ale wersje na czytnik...

Bardzo dziękuję. Miło mi niezmiernie :))

Bardzo dziękuję. Miło mi niezmiernie :))

Biblioteki nic nie kosztują. 
 

Biblioteki nic nie kosztują. 
 

@mimusia Tyle , że nie wszystkie biblioteki mają ciekawe księgozbiory. Znam takie co się zatrzymały w rozwoju.  Wszystko zależy od tego ile włodarze miast inwestują w biblioteki.  Poza tym nie każdy też lubi czytać na czas. Moja znajoma mówiła mi , że kupuje książki bo nie lubi presji terminów wyznaczonych na zwrot, a nie zawsze jest w stanie przeczytać książkę w 4 tygodnie.   Ja sama zaczęłam chodzić do biblioteki dopiero wtedy gdy biblioteka publiczna zaczęła kupować nowe książki. Przez lata nie można było uświadczyć żadnej nowej książki. Czytanie Sienkiewicza i innych tym podobnych lektur w końcu może się przecież znudzić. W końcu ktoś to zrozumiał i moja biblioteka jest teraz całkiem przyzwoita. Także to różnie wygląda w Polsce  z tymi bibliotekami.

@mimusia Tyle , że nie wszystkie biblioteki mają ciekawe księgozbiory. Znam takie co się zatrzymały w rozwoju.  Wszystko zależy od tego ile włodarze miast inwestują w biblioteki.  Poza tym nie każdy też lubi czytać na czas. Moja znajoma mówiła mi , że kupuje książki bo nie lubi presji terminów wyznaczonych na zwrot, a nie zawsze jest w stanie przeczytać książkę w 4...

Ale w porównaniu do czego "książki nie należą do najtańszych dóbr". Średnia cena książki to 30 zł  - co jest tańsze? 

Ale w porównaniu do czego "książki nie należą do najtańszych dóbr". Średnia cena książki to 30 zł  - co jest tańsze? 

Jak ktoś ma wybrać chleb a książkę to chyba chleb kupi ? Ludziom zarobki raczej nie rosną. Natomiast ceny rosną. Więc jak ktoś kiedyś za tę samą pensję kupił dajmy na to 100 książek to teraz kupi dajmy na to 70. Przecież ceny książek też rosną.  Ja nie mówię że książka ma kosztować 2 zł ale jeśli po roku często tę samą książkę mogę kupić za 1/3 ceny , to jaką przebitkę na książce mają ci wszyscy pośrednicy?  A 30 zł za książkę to chyba za kryminał bo jakaś nazwijmy to wyższa półka to już raczej koszt 40 zł , 50 zł i więcej.Ja mam przede wszystkim na myśli to, że książka dla ludzi w budżetówce to spory wydatek , tam pensje nie rosną. Proszę popytać np.nauczycieli.

Jak ktoś ma wybrać chleb a książkę to chyba chleb kupi ? Ludziom zarobki raczej nie rosną. Natomiast ceny rosną. Więc jak ktoś kiedyś za tę samą pensję kupił dajmy na to 100 książek to teraz kupi dajmy na to 70. Przecież ceny książek też rosną.  Ja nie mówię że książka ma kosztować 2 zł ale jeśli po roku często tę samą książkę mogę kupić za 1/3 ceny , to jaką przebitkę na...

I będą kosztować coraz więcej, bo papier bardzo podrożał.

I będą kosztować coraz więcej, bo papier bardzo podrożał.

Moim zdaniem nie. Żeby przeczytać 52 książki w ciągu roku (czyli jedną na tydzień) to musisz poświęcić na to minimum 2 godziny dziennie. Nie da się tego robić bezmyślnie. Czytanie artykułów tyle czasu nie pochłania. Poza tym w wiadomości to nic innego jak propaganda, pokazywanie tego co najgorsze, robienie sensacji z niczego - jednym słowem ogłupianie

Moim zdaniem nie. Żeby przeczytać 52 książki w ciągu roku (czyli jedną na tydzień) to musisz poświęcić na to minimum 2 godziny dziennie. Nie da się tego robić bezmyślnie. Czytanie artykułów tyle czasu nie pochłania. Poza tym w wiadomości to nic innego jak propaganda, pokazywanie tego co najgorsze, robienie sensacji z niczego - jednym słowem ogłupianie

To tak jak w książkach ;)

To tak jak w książkach ;)

Ja w artykule nie odczułam, żeby ktoś kogoś zmuszał do czytania. To po prostu jedno z wielu badań społecznych, podobne są na temat religii, częstotliwości korzystania z Internetu czy uprawiania sportu. Jedni z czystej ciekawości chcą wiedzieć jak się plasują względem społeczeństwa, dla innych wszystko co związane z czytelnictwem jest formą zarobku i ta wiedza jest po prostu potrzebna do kontynuowania działalności. Poza tym biblioteki w Polsce są finansowane ze środków publicznych, uważam że publikowanie stanu czytelnictwa jest ważne, bo na to idą moje i twoje podatki. 

Ja w artykule nie odczułam, żeby ktoś kogoś zmuszał do czytania. To po prostu jedno z wielu badań społecznych, podobne są na temat religii, częstotliwości korzystania z Internetu czy uprawiania sportu. Jedni z czystej ciekawości chcą wiedzieć jak się plasują względem społeczeństwa, dla innych wszystko co związane z czytelnictwem jest formą zarobku i ta wiedza jest po prostu...

@Cava , pełna zgoda. Mój komentarz nie odnosi się stricte do artykułu, a bardziej do komentujących. ;)

@Cava , pełna zgoda. Mój komentarz nie odnosi się stricte do artykułu, a bardziej do komentujących. ;)

No tak. Jesteśmy tylko ludźmi. Muszę cicho przyznać, że i mnie czasem miło jest podnieść sobie samoocenę taką czytelniczą statystyką (bądź co bądź kiedyś czytanie było tylko dla elit i to myślenie nadal w naszym społeczeństwie mocno tkwi). Fajnie się czasem poczuć lepiej niż inni, niech pierwszy rzuci kamieniem, kto tak nie uważa. Chociaż dodawanie do czytania jakiejś wydumanej ideologii już trochę mniej mi się podoba.

No tak. Jesteśmy tylko ludźmi. Muszę cicho przyznać, że i mnie czasem miło jest podnieść sobie samoocenę taką czytelniczą statystyką (bądź co bądź kiedyś czytanie było tylko dla elit i to myślenie nadal w naszym społeczeństwie mocno tkwi). Fajnie się czasem poczuć lepiej niż inni, niech pierwszy rzuci kamieniem, kto tak nie uważa. Chociaż dodawanie do czytania jakiejś...

Hmmm. W moim przypadku było chyba jednak poczucie alienacji, ponieważ w moim otoczeniu większość czytała raczej niewiele, ja natomiast książki pochłaniałem- potrafiłem czytać 3 do 5 książek tygodniowo, i to nie cienkich. Choć dzisiaj jest to dla mnie niewykonalne, takiego "Harrego Pottera i zakon feniksa" skończyłem w niecałe dwa dni.
Literatura była w dzieciństwie dla mnie niezwykłą przygodą, ale nie miałem z kim się tym dzielić. Znaczy miałem, ale tych osób było niewiele. Nie posiadałem wówczas poczucia wyższości, ponieważ książek nie rozpatrywałem w pojęciach rozwoju intelektualnego, czy kultury, a raczej rozrywki (w najlepszym znaczeniu tego słowa) i eskapizmu. W liceum z jakiegoś powodu czytać przestałem praktycznie kompletnie i do literatury wróciłem dopiero po skończeniu szkoły- tak "rozrywkowej", jak i znacznie cięższych pozycji popularnonaukowych, naukowych, czy traktatów filozoficznych.
Czy miałem poczucie wyższości? W pewnym sensie na pewno- w takim, że przewyższam wiedzą na różne tematy wielu swoich przyjaciół, ale zawsze z jakimś wewnętrznym przekonaniem, że nie każdy musi być dobry w tym, w czym jestem ja. Bo w końcu- jak wcześniej wspomniałem- poznałem wielu ludzi, którzy w "moich" tematach radzili sobie średnio, ale w innych potrafili mi wyjątkowo zaimponować. W dodatku poznałem w ostatnich latach dość sporą grupę ludzi z naprawdę dobrym wykształceniem (zarówno formalnym, jak i nieformalnym), przy których nawet ja, z moją- wydawałoby się- ponadprzeciętną wiedzą, mogę się schować. To uczy pokory. ;) 

Hmmm. W moim przypadku było chyba jednak poczucie alienacji, ponieważ w moim otoczeniu większość czytała raczej niewiele, ja natomiast książki pochłaniałem- potrafiłem czytać 3 do 5 książek tygodniowo, i to nie cienkich. Choć dzisiaj jest to dla mnie niewykonalne, takiego "Harrego Pottera i zakon feniksa" skończyłem w niecałe dwa dni.
Literatura była w dzieciństwie dla mnie...

Całkowicie cię rozumiem, właściwie moje dzieciństwo przebiegało bardzo podobnie, obecnie - w dorosłości - nadal niestety nie mam z kim w realnym życiu dyskutować o książkach, bo nikt z moich bliskich nie poczytuje sobie tego za interesujące hobby. Nie mniej jednak mnie trochę pokory nauczyły pubquizy. Człowiek myślał sobie: "Hej, mam już wyższe wykształcenie, tyle już książek w życiu pochłonęłam, głupia nie jestem, co to dla mnie". A na takim zabawowym quizie człowiek dopiero dowiaduje się ile jest dziedzin, o których nie ma zielonego pojęcia i jak to fajnie mieć przyjaciół, których zainteresowania nie pokrywają się z twoimi.

Całkowicie cię rozumiem, właściwie moje dzieciństwo przebiegało bardzo podobnie, obecnie - w dorosłości - nadal niestety nie mam z kim w realnym życiu dyskutować o książkach, bo nikt z moich bliskich nie poczytuje sobie tego za interesujące hobby. Nie mniej jednak mnie trochę pokory nauczyły pubquizy. Człowiek myślał sobie: "Hej, mam już wyższe wykształcenie, tyle już...

O, to prawda. Ja, co prawda, jestem najgorszym możliwym typem w tego rodzaju zabawach, bo kompletnie nie myślę pod presją czasu. M.in. dlatego zawsze lądowałem na samym końcu i w takich właśnie rozrywkach, jak i np. w "państwa i miasta". Czasem się nawet śmieję, że w "Milionerach" wygrałbym z palcem w tyłku, z kolei żadnego pożytku nie mieliby ze mnie w "Familiadzie".  😄Nawet bez żadnego stresu przed telewizorem nie dawałem rady przy odpowiedzi w finałach, gdzie masz ileś tam sekund na chyba 10 odpowiedzi, jeśli mnie pamięć nie myli. 

Co do rozmów na temat literatury- mam jednak trochę czytających przyjaciół, ale nasze gusta się raczej nie pokrywają. Dlatego też lubię się udzielać na tego typu portalach.

O, to prawda. Ja, co prawda, jestem najgorszym możliwym typem w tego rodzaju zabawach, bo kompletnie nie myślę pod presją czasu. M.in. dlatego zawsze lądowałem na samym końcu i w takich właśnie rozrywkach, jak i np. w "państwa i miasta". Czasem się nawet śmieję, że w "Milionerach" wygrałbym z palcem w tyłku, z kolei żadnego pożytku nie mieliby ze mnie w "Familiadzie". ...

"I trolluję LC od lat wielu" - czytamcałyczas

 Szacun, bro.

"I trolluję LC od lat wielu" - czytamcałyczas

 Szacun, bro.

Nieważne, co czytamy - ważne, że w ogóle czytamy.

Nieważne, co czytamy - ważne, że w ogóle czytamy.

Mein Kamp, 365 dni, Sekret - może i skrajne przykłady, jednak wciąż uważam, że lepiej przeczytać kilka wartościowych książek rocznie, niż całą masę syfu. Zresztą znajdzie się kilka przykładów użytkowników na tym portalu, którym tysiące przeczytanych książek nie pomogły w rozwoju intelektu, czy choćby pisowni.

Mein Kamp, 365 dni, Sekret - może i skrajne przykłady, jednak wciąż uważam, że lepiej przeczytać kilka wartościowych książek rocznie, niż całą masę syfu. Zresztą znajdzie się kilka przykładów użytkowników na tym portalu, którym tysiące przeczytanych książek nie pomogły w rozwoju intelektu, czy choćby pisowni.

Ale czy książka musi służyć w rozwoju intelektu czy poprawie pisowni? Nie można czytać po prostu dla przyjemności? Mimo wszystko cieszę się, że każdy ma wybór.

Ale czy książka musi służyć w rozwoju intelektu czy poprawie pisowni? Nie można czytać po prostu dla przyjemności? Mimo wszystko cieszę się, że każdy ma wybór.

Oczywiście, że można czytać dla przyjemności. Przecież są dobre pozycje, które stworzone są wyłącznie dla umilania czasu. Chodzi mi o książki syfiaste, szkodliwe, słabe. Czytanie samo w sobie powinno poprawiać pisownie, a nawet w pewnym stopniu intelekt. O ile książka ma jakieś minimalne wartości artystyczne lub warsztatowe. Także wciąż trzymam się mojej opinii. Wolę, tak dla przykładu, poznać dziewczynę, która w ogóle nie czyta książek, niż taką, która czyta WYŁĄCZNIE romansidła. Bądź pójść z kumplem na piwo, który nie czyta, miast pochłaniać tanie motywatory lub książki przepełnione teoriami spiskowymi (i w nie wierzyć). Dlatego mnie bardziej interesuje co człowiek czyta, a nie ile. To nie znaczy, że chcę ograniczyć wybór. Niech każdy czyta co chce. Bo jakość wyboru książek przynajmniej mówi mi coś o drugiej osobie.

Oczywiście, że można czytać dla przyjemności. Przecież są dobre pozycje, które stworzone są wyłącznie dla umilania czasu. Chodzi mi o książki syfiaste, szkodliwe, słabe. Czytanie samo w sobie powinno poprawiać pisownie, a nawet w pewnym stopniu intelekt. O ile książka ma jakieś minimalne wartości artystyczne lub warsztatowe. Także wciąż trzymam się mojej opinii. Wolę, tak...

Ano. Są książki popularne, typu czytadło, z dużą czcionką, bez zawiłości i trudnych słów, i takich książek można przeczytać w tygodniu kilka... tylko po co, dla samej czynności? Powtarzając za Twardochem: lepiej obejrzeć dobry serial niż czytać kiepską książkę (czy jakoś tak).

Mam w robocie taką osobę X, która czyta rekordowo dużo, co zmiana  to nowy tytuł - ale to jest chłam: jakaś żenująca "literatura kobieca", proste kryminałki, sensacje (książki w rodzaju "sagi Zmierzch").
Nie przekłada się to na jakikolwiek zysk (w rodzaju wiedzy, zaszczepiania jakiś refleksji, itd.). To czysta rozrywka.
 
Osobiście odczuwałbym tym znudzenie. Ale może chodzi o emocje?

Tutaj nie chodzi o snobizm, tylko zwyczajne rozdzielenie rzeczy dobrych od złych. Tak jak są filmy porządne, dobrze zrealizowane, i takie na które szkoda czasu.

Poza tym - czytanie jest przeceniane. To po prostu czynność. Środek do pozyskania informacji, nie ma tym nic sakralnego. Nie ma potrzeby aby wszyscy czytali, społeczeństwo zawsze jest zróżnicowane. Komuniści wierzyli w jako taką jednolitość, a życie pokazuje że to nie przejdzie.  

Ano. Są książki popularne, typu czytadło, z dużą czcionką, bez zawiłości i trudnych słów, i takich książek można przeczytać w tygodniu kilka... tylko po co, dla samej czynności? Powtarzając za Twardochem: lepiej obejrzeć dobry serial niż czytać kiepską książkę (czy jakoś tak).

Mam w robocie taką osobę X, która czyta rekordowo dużo, co zmiana  to nowy tytuł - ale to jest...

Myślę, że przeczytanie "Mein Kamp" niekoniecznie trzeba postrzegać jako coś złego, sam, jeśli będę miał okazję mam taki zamiar. Dlaczego, miałbym chcieć przeczytać taką książkę, proste, żeby zobaczyć, jakie postulaty trafiły do sporej części niemieckiego społeczeństwa doby kryzysu i dopowiedzieć się co siedziało w głowie (chociaż po części) jednej z osób odpowiedzialnych za wojnę na skalę światową. Książki, jakie czytamy, nie muszą być zgodne z naszymi przekonaniami. Osobiście uważam, że w dosyć sporym procencie nawet nie powinny być, bo później zamykamy się bańce informatycznej i niby czytamy książki, ale zamiast poszerzać horyzonty, to je zawężamy i zamykamy się na argumenty, i poznawanie drugiej strony (nieważne czy dobrej, czy nie), przez co ciężko o wymianę zdań, a co dopiero zrozumienie innego punktu widzenia.

Myślę, że przeczytanie "Mein Kamp" niekoniecznie trzeba postrzegać jako coś złego, sam, jeśli będę miał okazję mam taki zamiar. Dlaczego, miałbym chcieć przeczytać taką książkę, proste, żeby zobaczyć, jakie postulaty trafiły do sporej części niemieckiego społeczeństwa doby kryzysu i dopowiedzieć się co siedziało w głowie (chociaż po części) jednej z osób odpowiedzialnych za...

@Kirlad Chodziło mi o masowe, bezrefleksyjne czytanie. A co innego, jeśli podchodzimy do "szkodliwej" książki z świadomością, pewnym zamiarem oraz wiedzą. Ja tak przeczytałem np. "Manifest komunistyczny" Marksa. Nie stałem się komunistą, wręcz przeciwnie - utwierdziło mnie w przekonaniu, że komunizm jest po prostu zły. Ale załóżmy, że czyta to osoba, która nie wie co to jest i nagle te wszystkie założenia wydają się być świetnym pomysłem. Trochę zabrzmi to jak kolejny pretensjonalny wywód Tokarczuk, ale aby czytać książki "szkodliwe" trzeba posiadać nawet większą inteligencję, a przynajmniej świadomość, niż podczas literatury "zwykłej", czy nawet ambitnej. 
Wszystko jest dla ludzi, ale lepiej trzymać się treści wartościowych, a przynajmniej nie szkodliwych. Tak jak z dietą. Jeśli raz na jakiś czas zjemy fast fooda czy innego pączka, nic się nam nie stanie, o ile na co dzień jemy zdrowo. Ale zmieńmy proporcje, to wynik będzie nam znany.

@Kirlad Chodziło mi o masowe, bezrefleksyjne czytanie. A co innego, jeśli podchodzimy do "szkodliwej" książki z świadomością, pewnym zamiarem oraz wiedzą. Ja tak przeczytałem np. "Manifest komunistyczny" Marksa. Nie stałem się komunistą, wręcz przeciwnie - utwierdziło mnie w przekonaniu, że komunizm jest po prostu zły. Ale załóżmy, że czyta to osoba, która nie wie co to...

@Mac W pełni się zgadzam, ale dodałbym od siebie w sumie jedną uwagę. Osoby czytające masowo i bezrefleksyjnie zazwyczaj zaczytują się dosyć lekką literaturą. Nie mówię, że taka literatura jest gorsza (chociaż bawi mnie to, że bardzo często osoby będące czytelnikami bezrefleksyjnymi i masowymi, mają przeświadczenie o swojej wyższości/elitarności tylko dlatego, że czytają, a inni nie czytają, ale to swoją drogą). W sumie co do tematu poruszonego w artykule ile kto czyta, co jeśli ktoś nie czyta książek, ale co tydzień czyta czasopisma branżowe (aby poszerzyć swoją wiedzę na temat tego czym się zajmuje), ale samych książek już nie czyta (albo rzadko), bo po prostu woli się w inny sposób zrelaksować/zresetować, np. uprawiając w wolnych chwilach sport, oglądając filmy, chodząc do teatru, albo grając w gry, ale pomimo tego, że nie czyta książek, nie znaczy, że czyta mniej niż ktoś, kto, np. przeczyta co najmniej jedną książkę tygodniowo. Takie sondaże mają niestety swoje wady, a wiele osób (patrząc po komentarzach), pomimo czytania książek nie analizuje, czego taki sondaż może nie uwzględniać, tylko bezrefleksyjnie utwierdza się w swoich tezach (ewentualnie swojej wyjątkowości, bo sam czytam, a większość tego nie robi, więc jestem taki super...)

@Mac W pełni się zgadzam, ale dodałbym od siebie w sumie jedną uwagę. Osoby czytające masowo i bezrefleksyjnie zazwyczaj zaczytują się dosyć lekką literaturą. Nie mówię, że taka literatura jest gorsza (chociaż bawi mnie to, że bardzo często osoby będące czytelnikami bezrefleksyjnymi i masowymi, mają przeświadczenie o swojej wyższości/elitarności tylko dlatego, że czytają, a...

Chyba trzeba tutaj wspomnieć o "Po piśmie" Dukaja. To oczywiście nie jest ostateczna wykładnia, ale może dawać do myślenia.

Chyba trzeba tutaj wspomnieć o "Po piśmie" Dukaja. To oczywiście nie jest ostateczna wykładnia, ale może dawać do myślenia.

Jeśli w domu nikt nie czytał, to potem ciężko się tego nauczyć...

Jeśli w domu nikt nie czytał, to potem ciężko się tego nauczyć...

Nie dla każdego czytanie to przyjemność i każdy ma do tego prawo.
A ocenianie innych przez pryzmat czytanie bądź  nie czytania świadczy tylko o osobie która głosi te brednie.
 

Nie dla każdego czytanie to przyjemność i każdy ma do tego prawo.
A ocenianie innych przez pryzmat czytanie bądź  nie czytania świadczy tylko o osobie która głosi te brednie.
 

Chyba tylko slepy nieuswiadczy przyjemnosci z czytania

Chyba tylko slepy nieuswiadczy przyjemnosci z czytania

Słusznie i celnie :)

Słusznie i celnie :)

Z tym badaniem czytelnictwa to jest jak z członkostwem w MENSIE - absolutnie nic z tego nie wynika, poza tym, że  paru bufonów z przerośniętym ego może się pałować przynależnością do tego "elitarnego kręgu" i dalej gardzić kmiotami spoza niego.  😃

Z tym badaniem czytelnictwa to jest jak z członkostwem w MENSIE - absolutnie nic z tego nie wynika, poza tym, że  paru bufonów z przerośniętym ego może się pałować przynależnością do tego "elitarnego kręgu" i dalej gardzić kmiotami spoza niego.  😃

Ale treść artykułu dotyczy sondażu, czyli każdy respondent wypowiadał się za siebie. Chyba każdy jest świadomy czy czyta czy nie.

Ale treść artykułu dotyczy sondażu, czyli każdy respondent wypowiadał się za siebie. Chyba każdy jest świadomy czy czyta czy nie.