-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać206
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "scena" [36]
[ + Dodaj cytat]Na scenie mogłam udawać, że to nie ja, tylko Fedra, mogłam pozwolić sobie na szczerość, bo nikt nie wiedział, że jestem szczera.
Świat jest sceną, na której leci wciąż ta sama sztuka, a tylko aktorzy się zmieniają.
Bardzo niewielu ludzi potrafi słuchać. Pośpiech wybija ich ze skupienia albo w duchu próbują polepszyć sytuację lub też zastanawiają się, jakie zrobić wejście, gdy rozmówca się wreszcie zamknie i nadejdzie ich kolej, by pokazać się na scenie.
- To poszukiwanie. Otwieranie kolejno jednych drzwi po drugich. Jak dotąd, nie ma w tym spójnej filozofi ani polityki. Teraz pociąga nas zmysłowość i zło, ale pamiętajcie, że to tylko skóra węża, która pewnego dnia zostanie zrzucona. Nasza praca, nasze występy są dążeniem do przemian. Akurat teraz jestem bardziej zainteresowany ciemną stroną życia, tym, co złe, cienistą stroną księżyca, porą nocy. Ale widzę po naszej muzyce, że poszukujemy, z wysiłkiem staramy się przebić do jakiejś jaśniejszej i bardziej wolnej krainy.
Zatem właśnie po to przychodzimy na ten świat! Nie po to, by tworzyć na nim raj i ład. Nie ma postępu, o którym mówią uczeni. Są tylko zmiany dekoracji wokół sceny, na której kolejne pokolenia, wciąż od nowa, stają do walki z prawami rzeczywistości.
- To tak, jak oglądanie fresku. - Jest ruch, ale zamrożony. Lubię patrzeć na to, jak długo ludzie są to w stanie wytrzymać. Kiedy są już na granicy, otwieram zawór.
- To jest jak rytualna ablucja - w sensie alchemicznym. Najpierw trzeba przejść okres chaosu, pomieszania, powrócić w rejon pierwotnej katastrofy. Wychodząc od tego oczyszcza się poszczególne części i znajduje nowe nasienie życia, coś, co przemienia całość istnienia, całość materii i osobowości, aż w końcu, z nadzieją, powstaje się i zaślubia wszystkie te dualizmy i przeciwieństwa. I wtedy nie mówi się już o dobru i złu, lecz o pewnej czystej jedności. Nasza muzyka i nasze osobowości, tak jak widzi się nas na koncercie, są wciąż w stadium chaosu i nieuporządkowania, być może tylko z zarodkiem procesu oczyszczenia. Później, gdy traktuje się nas jako jedność, wszystko zaczyna się powoli jednoczyć.
Widziałam trzy ataki i zawsze był to ich końcowy etap. Temat pojawił się, kiedy w zeszłym roku patrzyłem na zespół i nagle miałem wrażenie, że Ian chyba zatańczy i niespodziewanie on tańczył, naprawdę wspaniale. Hooky i Barney spoglądali nerwowo na scenę i było jasne, o czym myślą. Dlatego zawsze byłem zdania, że to nie dlatego, że nie bierze tabletek, ale dlatego, że nie bierze ich wystarczająco dużo. Coś działo się podczas występu, coś, co było silniejsze od prochów i sprawiło, że dostawał ataku.
Tony Wilson
Tony Wilson miał na tyle szczęścia, że udało mu się poczynić takie obserwacje. Sama nigdy nie widziałam Iana, gdy miał atak na scenie. Dopiero po jego śmierci dowiedziałam się, jak często się to zdarzało, i że w ogóle się zdarzało.
Cały czas mam wrażenie, że tylko dlatego nie chciał mojej obecności na koncertach, bo wtedy miał swobodę w kreowaniu publicznego obrazu swojej choroby. Doszło do tego, że stało się to oczekiwaną częścią występów Joy Division, a im bardziej był chory, tym większa była popularność zespołu.
Terry Mason widział, że Ian bardzo cierpi z powodu tego, co się z nim działo. Atak, którego dostał w ,,Moonlight", był wyjątkowo gwałtowny, i nawet wtedy jeszcze dzieciaki z publiczności myślały, że była to integralna część występu. Potem Ian siedział wyczerpany na dole schodów prowadzących z garderoby na scenę. Jego zakłopotanie musiało być jeszcze większe, gdy była z nim Annik.
Kto jest bohaterem? Ten, komu przypadnie ostatnia replika. Czy widziano bohatera, który by nie mówił przed śmiercią? Rezygnacja z ostatniej repliki (odrzucenie sceny) wywodzi się z moralności antyheroicznej: jest to moralność Abrahama: nie mówi on ani słowa aż do końca aktu ofiary, której się od niego wymaga. Albo też, w ripoście bardziej wytwornej, bo mniej udrapowanej (milczenie jest zawsze piękną draperią), zastępuje się ostatnią replikę niezrozumiałą woltą: tak uczynił ów mistrz zen, który w odpowiedzi na uroczyste pytanie „Kim jest Budda?”, zdjął sandał, położył go sobie na głowie i odszedł: bezbłędne rozpuszczenie ostatniej repliki, zapanowanie nad nieopanowaniem.