-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant64
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński32
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Cytaty z tagiem "refleksja" [114]
[ + Dodaj cytat]Czy można się powstrzymać od myślenia o wszechświecie? Nie mam na myśli po prostu tego, iż każdemu z nas, świadomemu tego albo nie, całość rzeczy musi się jakoś ogółem ukazywać. Chodzi mi o to, że, z różnych powodów, nawet przeciętny człowiek musi dziwić się i zastanawiać. Świat i los, jaki mu przypadł w udziale w świecie, jest naturalnym przedmiotem jego myśli i wydaje się prawdopodobne, że nim pozostanie. A jeśli tak, to kiedy poezja, sztuka i religia przestaną ludzi zupełnie interesować, lub gdy okaże się, że nie są one już skłonne zmagać się z ostatecznymi problemami, by coś dzięki temu zrozumieć; kiedy poczucie tajemnicy, jej czar, nie będzie już przyciągał umysłu, by błądził myślą bez celu i darzył miłością nie wiedzieć co; gdy, krótko mówiąc, brzask i zmierzch nie będą już miały uroku - dopiero wówczas metafizyka będzie bezwartościowa.
Problem ów polega na pytaniu, czy człowiek rzeczywiście istnieje. Za zabawę w paradoksy uważa się przypuszczenie, choćby na chwilę, że mógłby istnieć świat, myślenie i prawda, gdyby nie było człowieka. Tak zaślepiła nas jego świeża oczywistość, że nie zachowaliśmy nawet we wspomnieniach nie tak znów odległych czasów, gdy istniał świat, jego ład, ale nie człowiek. Jasna staje się zatem wybuchowa siła, jaką mogła mieć dla nas – a i jeszcze ją ma – myśl Nietzschego, kiedy zapowiedziała, jako bliskie wydarzenie, Obietnicę-Groźbę, że wkrótce już nie będzie człowieka – lecz nadczłowiek; w filozofii Powrotu znaczyło to, że człowiek dawno zniknął i nie przestaje znikać, że współczesna refleksja o człowieku, nasza troska o niego, nasz humanizm spokojnie drzemie przy jego groźnie pomrukującym nieistnieniu. Czyż nie trzeba nam, którzy czujemy się związani za skończonością, tylko do nas należącą i otwierającą nam w poznaniu prawdę świata, przypomnieć, że śpimy u boku tygrysa?
Życie jest długie i często okrutne. Czasem konieczne są ofiary.
Wiedziałem już, że takie rzeczy, i gorsze jeszcze, zdarzają się codziennie. Powiedziałbym nawet, że brałem je pod uwagę. Byłem ostrzegany - i ostrzegałem sam siebie, że nie należy liczyć na szczęście ziemskie. Obiecano nam nawet cierpienie. To była część programu. Powiedziano nam: "Błogosławieni, którzy płaczą", i pogodziłem się z tym. Nie spotkało mnie nic, na co nie byłbym przygotowany. Oczywiście to co innego, kiedy coś wydarza się nam samym, a nie innym, i naprawdę, a nie w wyobraźni. Tak. Ale czy dla rozsądnego człowieka to taka wielka różnica? Nie. I nie byłoby różnicą dla kogoś, kto wierzyłby naprawdę i naprawdę przejmował się smutkiem innych ludzi. Sprawa jest bardzo prosta. Mój dom runął nagle dlatego, że był to domek z kart. Wiara, która "brała te rzeczy pod uwagę", nie była wiarą, lecz wyobraźnią. Branie pod uwagę nie było prawdziwym współczuciem. Gdybym naprawdę, jak mi się zdawało, przejmował się nieszczęściami świata, nie byłbym tak przytłoczony własnym cierpieniem.
Sztuka, to słowo już dawno straciło swe znaczenie, gdy dopadło się do niego kilku awanturników z piórem i kajetem i gdy zaczęli eksperymentować z awangardą i tymi wszystkimi ruchami i kierunkami. Nie dobrze mi, gdy o tym myślę. Gdzie ta sztuka, która nakazuje ,,podnosić okruszynę chleba przez uszanowanie”? Gdzie to, co klasyczne, jasne, utwierdzone na mocnym fundamencie? Gdzie?... Sztuka, znowu o niej myślę. Nie potrafię zająć czymś innym głowy, tylko tą służebnica grafomanów i pyszałków... czy ja jestem chory na sztukę? Czy ja nie jestem bliski obłędu? Stefek – bohater bajroniczny. Stefek – Kordian na szczycie Mont Blanc. Stefek... idiota!... Sowa, wreszcie zaczynają swe łowy sowy. Natura, jak tu pięknie!...
Przede wszystkim zaś należy silnie odróżnić czasy naszej społeczności, gdzie wszystko się dzieje w świecie refleksji, od czasów owych naiwnie łatwowiernych społeczności, wyłaniających z siebie wiary, które panowały jednak całe wieki. Jeszcze nie powstało nic wielkiego, co nie opierałoby się na legendzie. Jedyną winowajczynią jest tu chyba tylko ludzkość, która chce być oszukiwana.
Chętnie stawiamy pomniki smoleńskie, ale rzadko miewamy związaną z tymi symbolami refleksję. Dlatego tak obojętnie przechodzimy obok już stojących. To wszystko jest takie powierzchowne, takie ludyczne, pełne emocji, bez zastanowienia się dlaczego. Nie przerobiliśmy wielu tematów i wielu lekcji. Popełniamy wciąż od nowa te same błędy. Pomnik postawić jest łatwo, zmienić swoją postawę, błędne zachowania - trudniej.".
Pamiętaj, że my ludzie, najpierw czujemy, a dopiero potem myślimy. Widzimy mężczyznę, który nie interweniuje, żeby ratować żonę. I czujemy pogardę. Dopiero dużo później pojawia się to, co uważamy za chłodną, obiektywną refleksję. Ale nawet posiadając nowe informacje, doszukujemy się argumentów przemawiających za tym, co poczuliśmy początkowo. To bezrefleksyjna pogarda głupka, Mikael, ale jestem pewna, że ludzie będą czuć właśnie ją.
Nigdy jeszcze świat nie potrzebował tak bardzo nauczycieli ciszy i nigdy nie było ich tak niewielu. Powinni być w szkołach: godzina dziesiąta, lekcja ciszy. Trudna lekcja, ponieważ przystosowani do nieustającej kakofonii miejskiego życia, nie potrafimy już „słyszeć” ciszy. A przecież warto by spróbować. Gdyby w dzieciństwie uczono mnie filozofii, zaczynając od polecenia, żebym był cicho i zastanowił się, kim jestem, może w końcu coś bym zrozumiał: przynajmniej tyle, że wszystkie te teorie miały związek z moim życiem i były mniej nudne, niż mi je przedstawiano. (s. 661).