-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać285
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Cytaty z tagiem "pogarda" [137]
[ + Dodaj cytat]
Nie możemy cofnąć swojego gniewu.
Nie da się zatrzymać złości, lęku i pogardy, kiedy staną się niezależne.
Nikt nie może tego uczynić.
Wojna. Wojna, nienawiść i pogarda. Wszędzie. We wszystkich sercach.
Szacunek oznacza siłę, przyjacielu. Pogarda to znak słabości.
Pogarda jest bronią słabych, która chroni przed uczuciami przypominającymi własną historię. A u źródeł każdej pogardy, każdej dyskryminacji odnaleźć możemy mniej lub bardziej świadomą, niekontrolowaną, ukrytą i tolerowaną (poza przypadkami zabójstwa i najcięższego okaleczenia) władzę dorosłego nad dzieckiem.
Każdy siebie ma na względzie, / A drugiego za narzędzie. / Póki dobre - cacko, złoto; / Jak zepsute - ruszaj w błoto.
Prześlizgiwała się między kłamstwami jak między szczelinami w kruchym lodzie. Czy może jej zaufać? Zaufać osobie, która nie ma nic do stracenia? Czuła, że ilekroć mówi prawdę, między nią i najbliższymi jej ludźmi rozwiera się bezdenna otchłań. Dlaczego? - myślała. Jak to możliwe? Jak to możliwe, że prawda, zaufanie i otwartość dzieli, natomiast kłamstwo, zdrada i oszukaństwo łączy? Jak to możliwe, że nie może zaufać matce, ojcu i siostrze, że nie może opowiedzieć im o tym, co ją gnębi? Życie rodziło w ludziach pogardę dla innych.
- Wielce paskudny widok - powiedziała, krzyżując ramiona na piersi. - Ktoś, kto wszystko stracił. Wiesz, śpiewaku, to ciekawe. Swego czasu wydawało mi się, że wszystkiego nie można stracić, że zawsze coś zostaje. Zawsze. Nawet w czasach pogardy, w których naiwność potrafi zemścić się w najokrutniejszy sposób, nie można utracić wszystkiego. A on... On stracił kilka kwaterek krwi, możliwość sprawnego chodzenia, częściową władzę w lewej ręce, wiedźmiński miecz, ukochaną kobietę, zyskaną cudem córkę, wiarę... No, pomyślałam, ale coś, coś przecież musiało mu zostać? Myliłam się. On nie ma już nic. Nawet brzytwy.
Niezaspokojenie łatwiej znieść niż pogardę dla siebie i własnej słabości.
Och, jakże zdrowa pogarda do ograniczonej jaźni rozwija sie z tego poczucia gargantuejskiej niewspółmierności dostrzeganej podczas tego śmiechu! Albowiem zaprawdę zabija ona w swej rozweselonej ludożerczej maskaradzie obleczonego w gorzką czerń powagi misjonarza ego, spychając go do czeluści jedną salwą śmiechu.