-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel12
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Cytaty z tagiem "manipulacja" [197]
[ + Dodaj cytat]
Ten smieszny mit o niewinności dziennikarza. Wszystko czysta teoria. My tylko piszemy. Czytamy świat, jakim jest, ale nie my go takim uczyniliśmy. To robią ci inni. Ci źli menadżerowie, politycy, ludzie tacy jak ty. A przy tym i tu i tam chodziło jedynie o manipulację, narzucanie określonej wersji było czytelne i podlegało silnej konkurencji. (tłum.zanzara)
[Dieser lächerliche Mythos von der Unschuld des Journalisten. Alles blanke Theorie. Wir schreiben ja nur. Wir lesen die Welt, wie sie ist, aber wir haben sie nicht gemacht. Das machen die andere, Die bösen Manager, die Politiker, Leute wie du. Dabei ging es hier wie dort um Manipulation, das Durchsetzen bestimmter Versionendie lesbar waren und unter starkem Konkurrenzdruck standen.] s.276.
Trudno przypuścić, że nawet w czasach powszechnej ciemnoty i zabobonu wynalazcy codziennych cudów sami byli przekonani o ich realności. To samo można powiedzieć o polityce, którą da się ująć w następującą regułę: "Należy ujarzmiać i ograbiać lud w taki sposób, żeby się nie uskarżał zbyt głośno na swoją dolę, żeby nie przestawał być posłusznym i żeby nie miał czasu myśleć o oporze i buncie".
[...] fanatykowi religijnemu nie można było wytłumaczyć, że pojęcie boga jest ślepym zaułkiem, z którego nie można się wydostać na świat. Tobie, drogi Gaju, też nie można niczego wytłumaczyć kiedy rozmowa dotyczy twoich nieznanych Ojców. Może to jednak swoista religia.
Kiedy człowiek nie potrafi zbadać świata, kiedy mu się nie chce go badać, albo go takie badania nie interesują wtedy wymyśla boga i za jednym zamachem tłumaczy sobie cały wszechświat niczego o nim nie wiedząc. Najwygodniejszy tor rozumowania dla ubogich duchem.
Ta myśl górowała we mnie na razie. Tkwiło w niej niezmierne rozczarowanie, jakbym się przekonał, że dążę do czegoś nieuchwytnego. Nie poczułbym się bardziej zniechęcony, gdybym przebył całą tę drogę, mając wyłącznie na celu rozmowę z Kurtzem. Rozmowę z… Cisnąłem trzewik za burtę i zdałem sobie nagle sprawę, że tego właśnie wyczekiwałem — rozmowy z Kurtzem. Odkryłem dziwną rzecz: nie wyobrażałem go sobie nigdy jako działającego, uważacie, tylko jako rozprawiającego. Nie powiedziałem sobie: „Teraz go już nigdy nie zobaczę”, albo: „Teraz już nigdy nie uścisnę mu ręki”, ale: „Teraz go już nigdy nie usłyszę”. Ten człowiek przedstawiał mi się jako głos. Naturalnie, że kojarzył mi się w myśli i z pewnego rodzaju działaniem. Czyż mi nie powtarzano na wszelkie możliwe tony zazdrości i podziwu, że ten człowiek zebrał, wymienił na inne towary, wykpił czy ukradł więcej kości słoniowej niż wszyscy agenci razem? Ale nie o to mi chodziło. Chodziło mi o to, że był to człowiek utalentowany i że ze wszystkich jego talentów tym, który najbardziej rzucał się w oczy, który dawał wrażenie żywej osobowości, była jego zdolność do mówienia, jego słowo — dar wypowiadania się, zdumiewający, rozświetlający, najwznioślejszy i najbardziej godny pogardy, strumień rozedrganego światła lub zwodniczy potok wypływający z głębi nieprzeniknionej ciemności.
Tylko że, widzicie, nie mam wolnego wyboru. Kurtz nie pozwala o sobie zapomnieć. Mimo wszystko nie był to człowiek pospolity. Miał władzę pociągania za sobą pierwotnych dusz — przez swój czar czy też grozę — w straszliwy, szatański taniec na własną cześć; potrafił napełniać gorzkimi obawami małe duszyczki pielgrzymów; miał co najmniej jednego oddanego przyjaciela i zdobył na tym świecie duszę, która nie była ani pierwotna, ani zatruta sobkostwem. Nie; nie mogę o nim zapomnieć, chociaż nie twierdziłbym, że wart był istotnie ludzkiego życia, któreśmy stracili, docierając do stacji.
A Kurtz rozprawiał. Jakiż on miał głos! Jaki głos! Dźwięczny, głęboki, aż do ostatniej chwili. Ten głos przeżył jego siły, aby skryć we wspaniałych zwojach elokwencji jałowy mrok jego serca. Och, jak ten człowiek walczył, jak walczył! Pustkę jego zmęczonego mózgu nawiedzały teraz mgliste obrazy — obrazy bogactwa i sławy, zjawiające się na zawołanie niewygasłego daru szlachetnej i wzniosłej wymowy.
Lecz zarówno szatańska miłość, jak nieziemska nienawiść Kurtza do tajemnic, które przeniknął, walczyły o posiadanie jego duszy nasyconej pierwotnymi wzruszeniami, goniącej za kłamliwą chwałą, fałszywymi zaszczytami, za wszelkim pozorem powodzenia i potęgi.
Czasami był dziecinny aż do śmieszności. Pragnął, aby spotykali go na stacjach królowie, gdy będzie wracał z jakiegoś upiornego Nigdzie po dokonaniu wielkich rzeczy.
— Trzeba pokazać, że się ma w sobie coś, co może innym przynieść pożytek, a wówczas spotyka człowieka bezgraniczne uznanie — mawiał. — Oczywiście należy zawsze zwracać uwagę na pobudki… słuszne pobudki… zawsze.
Silne emocje, takie jak te, które wzbudzają informacyjne środki przekazu, często uniemożliwiają racjonalne podejmowanie decyzji. Jak powiedział Hermann Goering, jeden z najbliższych współpracowników Adolfa Hitlera, zanim skazano go na śmierć w Norymberdze: „Ludzi zawsze można nakłonić do wykonywania poleceń przywódców... Trzeba tylko powiedzieć im, że są atakowani a zwolenników pokoju oskarżyć o brak patriotyzmu i narażanie kraju na niebezpieczeństwo. To działa tak samo w każdym kraju.”.
Na większość ludzi głębszy wpływ wywiera jeden jasny, żywy, osobisty przykład niż mnóstwo danych statystycznych.
Często nie zwracamy zbytniej uwagi na kontekst, a jeszcze mniej na rzetelność prezentowanych alternatywnych możliwości. Zwiększa to ogromnie siłę oddziaływania „producentów kontekstu” , takich jak politycy, specjaliści od reklamy, dziennikarze i sprzedawcy.