-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel15
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Cytaty z tagiem "jp2" [5]
[ + Dodaj cytat]Holokaustyzacja dyskursu antyaborcyjnego (termin „holokaustyzacja” pożyczam od Elżbiety Janickiej) jest faktem. Ten typ dyskursu rozwijają w Polsce przede wszystkim świeckie środowiska narodowo-katolickich fundamentalistów, ale doktrynalne podstawy zbudowały tu wypowiedzi najwyższych hierarchów Kościoła rzymskokatolickiego, z papieżem Janem Pawłem II na czele. W Wielkiej encyklopedii nauczania Jana Pawła II (2014) czytamy, że „aborcja staje się systemem zbrodni w znacznie większym i szerszym stopniu niż hitlerowski holokaust dokonany na Żydach”. Papież odwoływał się również do innej tradycji metaforycznej, nie holokaustowej, lecz biblijnej. Mówił o aborcji jako prawdziwej i mającej zasięg światowy „rzezi niewiniątek” w liście Il recente concistoro [Ostatni konsystorz] z 1991 roku. Jednak mnie interesują konteksty dwudziestowieczne. W encyklice Evangelium vitae [Ewangelia życia] z 1995 roku pisał, że demokracja uznająca prawo do aborcji „przeradza się w istocie w system totalitarny”, a państwo, które taką legislację w demokratycznej procedurze parlamentarnej przyjmuje, nazywał „państwem tyrańskim”. Przemawiając do rodaków w Kaliszu 4 czerwca 1997 roku, papież Polak mówił: „naród, który zabija własne dzieci, staje się narodem bez przyszłości”".
Znaczenie kontekstu dla zatajania takich spraw trafnie ujął adwokat ofiar w filmie Spotlight. Trawestując angielskie powiedzenie, że do wychowania dziecka potrzebna jest wioska, powiedział: „Do molestowania dziecka potrzebna jest wioska”. Dla Polski tamtych lat można to rozszerzyć: do molestowania dzieci na taką skalę potrzebne było społeczeństwo – autorytarne, zastraszone i przemocowe. W tym, niezamierzonym, znaczeniu Jan Paweł II miał rację, mówiąc, że „społeczeństwo jako całość” ponosi odpowiedzialność za molestowanie dzieci w Kościele.
To zamykanie Kościoła od wewnątrz i piętnowanie seksualności wydawało się stać w sprzeczności z tym, jak Jan Paweł II był odbierany przez wiernych. Charyzmatyczny, chcący być blisko ludzi, papież pielgrzym. Prawdą jest, że odmienił relacje katolików z Żydami i zwracał się do nich jako do umiłowanych, starszych braci w wierze. Prawdą jest, że chciał, aby Duch Święty odmienił oblicze naszej ziemi, zabiegał o Polskę wolną od komunizmu i wspierał Solidarność. Tak go zapamiętaliśmy.
Ale gdy pojechałam do Irlandii, usłyszałam:
– Był największą katastrofą w dziejach Kościoła.
– Zniszczył Kościół, kiedy jeszcze było coś do uratowania. Rozejrzyj się, katolicyzm dogorywa.
– Jak można było go uczynić świętym?
– Autorytarny, dogmatyczny, zastraszający. Bo albo będzie tak jak on chce, albo wcale. Nie zgadzasz się z nim, to wylatujesz.
Mówili tak wszyscy moi rozmówcy, których pamięć sięgała lat 60. Głęboko wierzący i oddani chrześcijaństwu świeccy oraz księża i zakonnice związani z Kościołem na dobre i złe.
Nawet cenię sobie pewne teologiczne dociekania, czasami pojawiają się w nich jakieś interesujące estetycznie, ciekawe idee. Natomiast w przypadku Jana Pawła II przede wszystkim widziałem rozziew między bezkrytycznym uwielbieniem oraz przypisywaniem mu różnych wyjątkowych cech a realiami. Bo po prostu on w moim przekonaniu tych cech nie posiadał. Na przykład wmawiano nam, że jest wspaniałym pisarzem czy poetą albo myślicielem głębokim. Ja nie widziałem w nim ani myśliciela, ani twórcy.
„Oto jest droga Piękna: z prometeańskich błyskawic
i z ognia sobótczanego, z ogników w krzyż płonących –
wśród mrocznych dróg rozwalin: ścieżki splątane zbawić
apostolskiemi stopy i sercem źródeł bijących”.
Dajcie spokój, a tej grafomanii jeszcze każą w szkołach uczyć [s. 244].
Jeśli prześledzić działalność kościoła katolickiego w Polsce pięćset lat wstecz, z łatwością można dostrzec, że jego strategia opierała się w głównej mierze na konfrontacji. Przez wieki zmieniali się wrogowie, ale kościół cały czas z kimś walczył. I robił to, jak głosił, nie dla siebie, ale dla narodu, w jego imieniu. Wroga, z którym walczy do dziś, wykreował pontyfikat Jana Pawła II. Stała się nim demokracja liberalna, pluralizm kulturowy i religijny, które Wojtyła ochrzcił mianem „cywilizacji śmierci”. Polski papież podjął wyzwanie i poszedł na konfrontację z systemami prawnymi, które chciały zalegalizować związki homoseksualne, dały kobietom prawo do aborcji, przedefiniowały ich anachroniczne role społeczne, dopuściły eutanazję. Wizję kultury śmierci Jan Paweł II zarysował w encyklikachVeritatis splendor i Evangelium vitae. Zgodnie z tym przesłaniem Zachód porzucił „cywilizację życia”, rozumianą jako kulturę wartości rodzinnych oraz świętości życia ludzkiego, co - jak wieszczył konserwatywny papież - ma prowadzić do hedonizmu, a ostatecznie do samozagłady społeczeństwa i kryzysów demograficznych. Jego najbardziej wyrazistym kontynuatorem jest biskup Marek Jędraszewski, którego słowa o „tęczowej zarazie” zostały z entuzjazmem odnotowane we wszystkich krajach byłego Związku Radzieckiego.