-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant59
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński26
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Cytaty z tagiem "jednostka" [100]
[ + Dodaj cytat]Losowi jednostki można nadać różny sens, setki losów są mniej znaczące, a historie tysięcy czy milionów jednostek w każdej okoliczności są bez znaczenia. Na tym polega prawdziwa samotność.
Pewna doza sadyzmu i masochizmu tkwi w samych zakazach i nakazach społecznych. Człowiek musi niejednokrotnie rezygnować z własnego szczęścia dla dobra ogółu, a gdy jest w pozycji wyższej, wymaga tego od swoich podwładnych. Życie społeczne zmusza do cierpienia i im bardziej jest rygorystyczne i mniej tolerancyjne, tym więcej będzie tego cierpienia zadawać jednostkom.
zastrzeżony przez "umowę społeczną" interes wspólny danej zbiorowości pozostaje w głębokiej sprzeczności z interesem jednostkowym każdego z jej członków. Opozycja ta daje się w ostatecznej perspektywie sprowadzić do przeciwieństwa między różnymi siłami popędowymi: między stojącymi za interesem zbiorowym, "jednoczącymi" siłami Erosa - z jednej strony oraz stojącymi za interesem jednostkowym, pozostającymi na służbie
Tanatosa, dążeniami kazirodczymi i agresywno-morderczymi - z drugiej. Oznacza to innymi słowy, że pojęcie "interesu wspólnego" danej zbiorowości nie ma w sobie nic z elementu racjonalno-pragmatycznego. Nie stoją za nim żadne "wyższe", dające się w sposób racjonalny uzasadnić, racje, w imię których jednostka ma się wyrzec tego, czego najbardziej pożąda. Opozycja, interes indywidualny - interes zbiorowy, jest sprowadzalna w oczach Freuda do opozycji pozostających ze sobą w konflikcie popędowych sił. Zgodnie z tym ujęciem, wszyscy członkowie danej zbiorowości muszą połączyć swe siły i skierować je przeciwko jednostce zmuszając ją do wyrzeczenia się tego, czego ta najbardziej skrycie pożąda.
Nie jest jednak zarazem tak, iż pomiędzy przyjmowaną przez Freuda pierwotną "aspołecznością" człowieka a poziomem jego "społecznej organizacji" nie ma żadnego napięcia. Zmienia się tylko - w porównaniu z ujęciem autora Umowy społecznej - jego postać i sens: nie jest to już napięcie między niewinnością ludzkiej natury a deformującą ją cywilizacją, ale między tkwiącymi w nieświadomości jednostki anty-społecznymi dążeniami popędowymi a tym, co społeczeństwo narzuca jej poprzez różne formy przymusu i represji. W rezultacie, również i "zorganizowane społecznie" zachowanie jednostki ma w sobie niewiele z tego, co racjonalne, ale opiera się na czysto irracjonalnych siłach popędowych. W istocie należałoby tutaj mówić nie tyle o napięciu, co o głębokim konflikcie między zdeterminowaną popędowo naturą jednostki a społeczeństwem. Tym bardziej, że przyjęta przez Freuda oparta na Sile dominacja zbiorowości nad jednostką (przymus, represja) posiada charakter absolutny. Mamy tutaj wyraźnie do czynienia z relacją sadomasochistyczną, stanowiącą analogon relacji zależności, w jakiej Synowie pozostawali wobec Ojca w obrębie Hordy Pierwotnej. W roli Kata występuje w niej zbiorowość narzucająca swoim członkom niezwykle surowe wymogi, zaś w roli masochistycznie jej ulegającej Ofiary - jednostka wyrzekająca się pod presją owej zbiorowości, swych podstawowych popędowych dążeń.Odpowiada temu głęboko rozszczepiony stosunek jednostki do samej siebie. Identyfikując się ze wspólnym interesem zbiorowości, występuje ona wobec siebie (tzn., mówiąc ściśle, wobec własnej popędowej natury) w roli Kata(nad-ja) i Ofiary zarazem masochistycznie sam oponiżając się we własnych
oczach. W ten sposób, w wyniku całkowitego podporządkowania się jednostki wymogom zbiorowości - porzucenia przez nią tego, czego najbardziej pożąda, zostaje ocalona i zachowana jedność społeczna.
Upatrując w zakazach i przymusie niezbędny warunek własnego wspólnego bytu z innymi, człowiek zapłacił niebagatelną cenę. Był nią, pojawiający się w raz z tymi wysublimowanymi formami przejawu Siły, głęboki podział jego psychiki na to, co świadome, i na to, co pozostaje w stanie głębokiego stłumienia - jako niemożliwe do pogodzenia z powszechnie uznawanymi normami. Rezultatem jest permanentne "cierpienie" człowieka w kulturze. Jego istota polega na tym, że cele, które człowiek może osiągnąć w ramach opartego na zakazach wspólnego bytu z innymi w kulturze, są nie do
pogodzenia z jego zrepresjonowanymi dążeniami popędowymi. Mimo iż zakaz zmienił w sposób zasadniczy dotychczasową strukturę życia psychicznego człowieka, to jednak zarazem w niczym nie zmieniła się jego pierwotna popędowa natura. Została ona jedynie stłumiona i od tej pory wiedzie w nieświadomości podskórny żywot, czekając na swe ponowne ujawnienie w bardziej
sprzyjających okolicznościach.
Sednem doktryny liberalizmu jest wiara w godność jednostki, w swobodę pełnego wykorzystania własnego potencjału i własnych możliwości — oczywiście przy założeniu, że nie skutkuje to naruszeniem wolności innych osób. W pewnym sensie implikuje to wiarę w równość wszystkich ludzi, w innym zaś oznacza wiarę w ich nierówność.
Każdy człowiek ma takie samo prawo do wolności. Jest ono prawem podstawowym, tak istotnym właśnie z tego powodu, że każdy człowiek jest inny — każdy chce robić coś innego.
Jeśli mają znaczenie religia, ustrój, prawa narodu, jeśli jednostki należące do narodu stoją na tym gruncie, są z tym tożsame, stanowią z tym jedno, to nie pojawia się pytanie, co ma czynić jednostka wzięta dla siebie. Jest to raczej czymś bezpośrednio istniejącym i czymś bezpośrednio istniejącym w niej. Jeśli natomiast to zaspokojenie już nie istnieje, [jeśli] jednostka nie stoi już na gruncie obyczajów swojego narodu, nie ma już swojego substancjalnego podłoża w religii, prawach itd. swojego kraju, to zaczyna się ona troszczyć o samą siebie; to, czego chce, nie znajduje już bezpośrednio przed sobą, nie znajduje już dla siebie zaspokojenia w teraźniejszości, w swojej teraźniejszości. I to właśnie jest bliższą przyczyną tego, że pojawia się pytanie: co jest dla jednostki tym, co istotne? Według czego ma ona siebie kształtować, do czego dążyć. W rezultacie ustanowiony zostaje dla jednostki ideał, a w tym wypadku ideałem tym jest mędrzec. W warunkach cywilizowanego, religijnego społeczeństwa, jednostka znajduje to, co stanowi powołanie człowieka, jako coś bezpośrednio danego w istniejącym świecie. Jej powołaniem jest być jednostką prawą, etyczną, religijną; czym to jest, określone jest w religii, w prawach narodu. Ale jeśli powstał rozdźwięk, to jednostka musi zagłębić się w sobie, to musi szukać swego powołania (663).
Wydaje mi się, że każdy, kto nie jest wariatem, po prostu za wszelką cenę prze dalej. Żyją z dnia na dzień, tylko dlatego, że po jednym dniu przychodzi następny, a jak już skończą im się dni, zamykają powieki i mówią, że umarli.