-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Cytaty z tagiem "abstynencja" [16]
[ + Dodaj cytat]Wóz z abstynentami (...). Znałeś kiedy dżentelmena, który by na niego wskoczył? (...). Niewielu mężczyzn wyskakuje z legendarnego wozu, ale ci, co to robią, mają do opowiedzenia straszną historię. Kiedy się na niego wskakuje, wóz wprost olśniewa niespotykaną czystością, jego koła mają dziesięć stóp średnicy, żeby platforma była dość wysoko nad rynsztokiem, w którym walają się wszystkie pijusy ze swoimi papierowymi torbami i flaszkami taniego wińska i whisky. Jest się daleko od tych ludzi, którzy rzucają groźne spojrzenia i mówią, żeby się nie zgrywać albo robić to w innym mieście. Widziany z perspektywy rynsztoka jest to najpiękniejszy wóz, jaki zdarzyło ci się oglądać, Lloyd, mój chłopcze. Cały udekorowany chorągiewkami, przed nim kroczy orkiestra dęta, z każdej strony idą trzy umundurowane dziewczyny, kręcą batutami i pokazują ci majtki. Człowieku, musisz wleźć na ten wóz i odjechać od ochlapusów, którzy obciągają denaturat i wąchają własne rzygowiny, żeby znów się zalać, i wygrzebują z rynsztoka pety z resztą tytoniu przy filtrze(...). Więc włazisz (...) i czyż nie jesteś szczęśliwy, że się tam znalazłeś? Mój Boże, tak, naturalnie. Ten wóz to największa i najlepsza platforma w całym pochodzie, a ludzie tworzą szpaler, biją brawo, wznoszą okrzyki i machają, wszystko dla ciebie. Z wyjątkiem pijaczków w trupa zalanych w rynsztoku. Ci faceci to byli kiedyś twoi przyjaciele, ale ten etap masz już za sobą (...).
Czasem abstynencja może przynieść więcej szkody niż pożytku.
- Może napijemy się wódki? Mam ze sobą butelkę.
- Właśnie przysiągłem sobie, że nie będę już pić alkoholu - powiedziałem. - Postanowiłem odrodzić się moralnie.
- Rozumiem. Kiedy składał pan śluby?
- Dwa dni temu.
- No, to już pan może.
- I ja tak myślę.
- Czy jesteś zupełnym abstynentem? powiada Joe.
- Nie pijam nic pomiędzy jednym kieliszkiem a drugim, powiadam.
Potem zaczynasz dostrzegać różne rzeczy, Lloyd, mój chłopcze. Takie, jakich nie widziałeś z rynsztoka. Na przykład to, że platforma jest z niecheblowanych sosnowych desek, całkiem świeżych, jeszcze ociekających żywicą, i gdybyś zdjął buty, na pewno wbiłbyś sobie drzazgę. I że na wozie stoją tylko te długie ławy z wysokimi oparciami, bez poduszek, na których można by usiąść, i że właściwie są to ławki kościelne z porozkładanymi co jakieś pięć stóp śpiewnikami. I że w tych ławkach siedzą same płaskie, jak decha babki w długich sukniach z odrobiną koronki przy kołnierzyku i z włosami upiętymi w koki, ściągniętymi tak mocno, że prawie słychać, jak te włosy krzyczą. A wszystkie twarze są bezduszne, blade i lśniące. Kobiety śpiewają chórem, "Zbierzmy się nad rzeką, piękną, piękną rzeeeką", z przodu zaś siedzi ta śmierdząca suka z włosami blond, gra na organach i każe im śpiewać głośniej, wciąż głośniej. Ktoś wciska ci śpiewnik do rąk i mówi: "Śpiewaj bracie. Jeśli chcesz zostać w tym wozie, musisz śpiewać rano, w południe i z wieczora. Zwłaszcza z wieczora". Właśnie wtedy zdajesz sobie sprawę, czym jest w istocie ten wóz, Lloyd. To kościół z zakratowanymi oknami, kościół dla kobiet, dla ciebie więzienie.
Allan już jako dziecko nauczył się, że należy być podejrzliwym w stosunku do ludzi, którzy mimo okazji odmawiają napicia się. Nie mógł mieć więcej niż sześć lat, gdy ojciec położył rękę na jego małym ramieniu i powiedział:
— Uważaj na księży, mój synu. I takich, co nie piją wódki. Najgorsi ze wszystkich są księża, którzy nie piją wódki.
Z drugiej strony ojciec Allana nie był całkiem trzeźwy, gdy pewnego dnia spuścił lanie niewinnemu pasażerowi pociągu i w ten sposób bezzwłocznie pożegnał się z koleją państwową. To natomiast sprawiło, że także matka skierowała do Allana złotą myśl:
— Uważaj na pijaków, Allan. Sama powinnam była uważać.
Mały chłopiec dorastał i do tego, co przekazali mu rodzice, dokładał własne spostrzeżenia. Księża czy politycy,
teraz to wszystko jedno, uważał Allan, poza tym nie grało roli, czy są komunistami, faszystami, kapitalistami czy kimkolwiek innym. Zgadzał się natomiast z ojcem co do tego, że porządni ludzie nie piją soczku. I zgadzał się z matką, że należy się dobrze zachowywać, nawet jeśli jest się nieco podchmielonym.
- Cóż jest dobrego w piciu, paleniu, bezsensownym i zgubnym trawieniu takiej ogromnej ilości mięsa zwierząt, skoro tyle rosnących wspaniałości stworzono specjalnie jako pożywienie człowieka?
- Sama jedz to swoje roślinne pożywienie, jeżeli ci smakuje. A w moje życie się nie mieszaj. Nam przyjemność sprawia palenie, picie i siedzenie za suto zastawionym stołem. U nas jest tak przyjęte, rozumiesz? Przyjęte!
- Ale wszystko, co wymieniłeś jest złe i zgubne.
- Złe? Zgubne? Ale większość moich przyjaciół i znajomych tak właśnie żyje. Jeżeli goście przyjdą do mnie na przyjęcie, usiądą do stołu, a ja do nich: "Oto orzeszków przegryźcie, jabłuszko zjedzcie, wodusi łyknijcie i nie palcie" - wtedy to dopiero będzie źle.
- Czy najważniejsze, gdy z przyjaciółmi się gromadzisz to od razu usiąść za stołem, pić, jeść i palić?
- Najważniejsze czy nie, to nieistotne. Tak jest przyjęte na całym świecie przez wszystkich ludzi. W niektórych krajach są nawet dania jakby rytualne, na przykład indyk pieczony.
- Nie wszyscy ludzie w waszym świecie to akceptują.
- Wprawdzie nie wszyscy, ale ja żyję wśród normalnych.
- Dlaczego uważasz otaczających cię za najbardziej normalnych?
- Dlatego, że jest ich większość.
- To niewystarczający argument.
Szosa - sucha jak gardło Jana Himilsbacha po tygodniowej abstynencji.
Starania władz, które próbują ograniczyć nadmierne picie, tak aby rosyjskie społeczeństwo stało się nieco trzeźwiejsze, skazane są na niepowodzenie. Mocna głowa to powód do dumy. Każdy Rosjanin w skrytości ducha pragnie, by mógł wypić bardzo dużo i nie stracić przytomności.