-
ArtykułyPan Tu Nie Stał i książkowa kolekcja dla czytelników i czytelniczek [KONKURS]LubimyCzytać14
-
ArtykułyWojciech Chmielarz, Marta Kisiel, Sylvia Plath i Paulo Coelho, czyli nowości tego tygodniaLubimyCzytać3
-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik20
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński6
Cytaty z tagiem "1968" [5]
[ + Dodaj cytat]
Wartości uniwersyteckie (dyplomy itp) będą się gwałtownie mnożyć i nadal krążyć, podobnie nieco jak płynne kapitały bądź eurodolary, będą wirować bez jakiegokolwiek kryterium odniesienia, u swego kresu całkowicie bezwartościowe, lecz to już bez znaczenia: sam ich obieg wystarczy do wytworzenia społecznego horyzontu wartości, a obsesja na punkcie widmowej wartości stanie się jeszcze większa, pomimo to, że jej odniesienie (jej wartość użytkowa, wartość wymienna, uniwersytecka "siła robocza", którą na nowo odkrywa) zostaje utracone. Lęk przed wartością pozbawioną swego ekwiwalentu.
Sytuacja ta jest tylko na pozór nowa. Jest taka jedynie dla tych, którzy nadal sądzą, że na uniwersytecie odbywa się rzeczywisty proces pracy, oraz dla tych, którzy angażują w to całe swe doświadczenie, własną nerwicę, rację istnienia. Wymiana znaków (wiedzy, kultury) dokonująca się na Uniwersytecie pomiędzy "uczącymi" a "uczonymi" już od jakiegoś czasu jest niczym więcej jak podwojonym spiskiem goryczy <33 niezróżnicowania (niezróżnicowanie znaków, które pociąga za sobą zanik ludzkich i społecznych stosunków), podwojonym symulakrem psychodramy (psychodramy przepojonego wstydem domagania się ciepła, obecności, edypalnej wymiany, /pedagogicznego kazirodztwa', które stara się zająć miejsce utraconej możliwości wymiany pracy i wiedzy). <3 W tym znaczeniu Uniwersytet pozostaje miejscem /rozpaczliwego wtajemniczania w pustą formę wartości/, a tym, którzy żyją na nim od jakiegoś czasu, znana jest już owa dziwna praca, prawdziwa rozpacz i zwątpienie nie-pracy nie-wiedzy. Obecne pokolenia nadal marzą o lekturze, uczeniu się, rywalizacji, lecz brak już w tym serca - ogólnie rzecz ujmując, ascetyczna umysłowość kulturowa poniosła całkowitą porażkę.
Postanawiamy z Agnieszką zostać Żydówkami. W telewizji leci "Czterdziestolatek". Irena Kwiatkowska dzwoni do drzwi Karwowskich, dźwigając maszynę do szycia. Oświadcza, że to "domokrążne szycie spodni z materiałów powierzonych". Karwowski z turbanem na głowie leczy włosy, czeka, aż urosną pod turbanem. Ma czterdzieści lat i mu wypadły. Liczę...Czterdzieści lat będę miała długo, bardzo długo po roku 2000. Może do tego czasu zrozumiem, o co chodzi z Żydami. Następnego dnia Agnieszka i ja oświadczamy Patrykowi i Marianowi, że pochodzimy z rodzin żydowskich.
- Chciałoby się - mówi Patryk, ale patrzy trochę zazdrośnie
- Żyda już nie ma ani jednego - dodaje Marian - Wyginęli ! A wy nie kłamcie !
Maja podchodzi do nas i tłumaczy, że w Ameryce są i ona ma ciocię Żydowkę. Patrzymy na nią z niekłamanym podziwem. A Baśka mówi, że zaraz pójdzie do pani i jak się wstydzimy być Polakami, to mamy sobie wyjechać z Polski.
- A ty jesteś Niemra fałszywa - pokazuje na mnie palcem
Mijam ją wzgardliwie. Agnieszka także. Maja tłumaczy tym, którzy chcą słuchać, że bycie Polakiem to zaszczyt. A bycie Żydem to już w ogóle.
Agnieszka opowiada następnego dnia w szkole, że jest nadzieja, że ona naprawdę jest Żydówką. Podobno u nich w domu jakaś ciotka, Żydówka, musiała w 1968 roku wyjechać z Polski. Nie odzywam się do Agnieszki, jestem zazdrosna. Cierpię.
...
Dziecko, czy ty wiesz, że napisałaś kiedyś list do Świętego Mikołaja z prośbą, aby sprawił, żebyś została Żydówką ? Ja nawet gdzieś ten list chyba mam. Obiecałaś Mikołajowi, że jak ci zmieni narodowość, to ty pójdziesz z pielgrzymką do Częstochowy. Znaleźć ci ten list ? Pyta mama.
Po co nam ta książka? Ruchy społeczne cierpią na chroniczne zaniedbywanie własnej pamięci. Nauczeni doświadczeniem pracy w związku zawodowym, w którym często zmuszone jesteśmy do zdobywania wiedzy drogą ustną, w formie opowieści czy anegdot, chcemy zerwać z tym schematem. Jesteśmy świadome, że za parę lat będziemy jedynie historią. Zależy nam na tym, by kolejne grupy zbuntowanych studentek i studentów mogły sięgać po źródła takie, jak to, by uczyć się, jak zwyciężać w walce o swoje prawa. Spójrzcie na tę publikację jak na narzędzie. Wykorzystajcie ją do poszerzenia własnej wiedzy. Zainspirujcie się do działania. A przede wszystkim pomóżcie nam dalej szerzyć ideę, że uniwersytety są naszym dobrem wspólnym”.
Pamiętam, jak Georges w 1968 roku, w gęsto obsadzonej czerwoną proletariacką klientelą knajpie w skomunizowanej podparyskiej miejscowości Ivry, zawołał do kelnera:
— Dwie coca-cole! — I podnosząc głos, by go wszyscy słyszeli dorzucił: — Normalnie tego świństwa nie piję, ale teraz zamawiam, by wesprzeć amerykański wysiłek w Wietnamie!
W knajpie zaległa cisza. „Czerwoni proletariusze” zamarli ze zgrozy, a później ruszyli od stolików Georges rozpinał marynarkę, jakby szykując się do bójki. Proletów wstrzymał widok tkwiącego za pasem Georges'a pistoletu.
W Pradze i w Warszawie protestują studenci, żądają wolności (…). Marzec. Tajemnicze i monotonne zjawisko – od najdawniejszych czasów protesty przypadają zawsze na te chłodne dni, kiedy w ziemi, wodzie i w ludziach budzi się ferment.