cytaty z książek autora "Manula Kalicka"
Taniec jest jak muzyka lub malarstwo: nie ma celu. Ale czy możemy żyć bez tańca? Nie. Tak samo, jak nie możemy żyć bez sztuki. To jest powietrze, którym oddychamy. Dlaczego chcemy malować, dlaczego chcemy tańczyć. Dlaczego chcemy robić coś po nic? Dlaczego chcemy kochać? Bo tylko wtedy nasze życie jest pełne. Taniec jest więc językiem duszy, pozwala wyrazić czystą radość życia. W tańcu nie ma żadnych ograniczeń.
Taniec jest (...) językiem duszy, pozwala wyrazić czystą radość życia. W tańcu nie ma żadnych ograniczeń.
To, co kiedyś mogło stanowić wydarzenie większego kalibru, sensację – dziś stało się banalne, było niczym. Dewaluacja, pomyślała z rezygnacją, kompletna dewaluacja. Wartości pojęć, uczuć.
Życie to gra i labirynt. Pełen pułapek. Labirynt, w którym nie ma ani nitki, ani Ariadny.
Kiedy humor ci nie dopisuje, wszystko wydaje się jakieś inne, nabiera odmiennego charakteru.
Ale ludzie, ludzie są stworzeni do wolności. Tylko jej się niekiedy boją. I zawierzają religii, władzy, a czasem książkom. O ile te dwie pierwsze mamią, to idąc za książkami, można się stać wolnym. Idąc za dobrymi książkami, poprawił się w myślach.
Ci, co biją, przecież nie wrócą tacy sami do domów, i ci co są bici , też już nie będą nigdy tacy sami, a nawet Ci, co się tylko przyglądają, też będą inni.
Czy przetrwanie ważniejsze, czy przyzwoitość. I czy ingerencja, nieskuteczna pewnie, to szlachetność, czy głupota. Kiedyś znałem odpowiedzi na proste pytania, ale teraz nie wiem.
Gdyby człek nie znał wilka, toby pomyślał, że to babcia.
... I jedną rzecz powinnaś pamiętać, skoro chcesz sie piąć w górę: droga w górę jest często drogą w dół. Przemyśl sobie tę kwestyjkę. To nie moje. To stary, dobry Heraklit z Efezu. Różne są góry, różne drogi na nie prowadzące. A co Heraklit jeszcze powiedział? - zaatakował mnie znienacka, unosząc profesorsko do góry wskazujący palec. - Pytanie za sto złotych.
Roześmiałam się triumfująco.
- Panta rhei powiedział, wszystko płynie!
Na wieki wieków amant, pomyślała. Czy jak będzie do mnie strzelał, też będzie taki uwodzicielski?
W mojej rodzinie zawsze panowała taka zasada, że nie trzeba oszczędzać, trzeba zarabiać. [...] czarna godzina jest właśnie dziś. Co będzie jutro, to się zobaczy. Może nic, a może milion w lotto.
Boże, daj mi cierpliwość, abym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, abym zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego.
Ryby, drób i cielęcina lubią tylko białe wina.
Zaś pod woły, sarny, wieprze jest czerwone wino lepsze.
A szampana, wie i kiep, można podczas, po i przed.
Ksiazki były dla niego labiryntem, którym szedł z nadzieją, że ten labirynt gdzieś to doprowadzi.
Degradowało śmierć, pozbawiało ją powagi i dostojności. Śmierć, która jeszcze dziesięć dni temu była otoczona aurą dostojeństwa i szacunku, teraz stała się czymś pospolitym, prawie normalnym.
Zauważył pan, Panie pułkowniku,że wojna to trochę loteria , trochę szachy. Nigdy nie wiesz, czy kwadrat na którym stoisz, nie zapadnie się, czy nie wybuchnie. Można sobie wymyślać kilka posunięć do przodu, a i tak nagle zaczyna się toczyć zupełnie inna gra i człowiek staje się kompletnie bezradny.
Trzeba stosować rodzaj bhp, trzeba myśleć o czymś innym, zajmować się czymś innym. I odwracać głowę, gdy się widzi. Nic Pani nie poradzi. To jak lawina. Wojna zmiata wszystko. Lawinie należy schodzić z drogi. Nie mówić też głośno, by jej nie wywołać. Trzeba bardzo uważać.
Cholernie to wszystko było dziwne. Może facet był po prostu psychopatą? Chciał sobie strzelić do kogoś i strzelił. Na deser, po obiedzie.
I jedną rzecz powinnaś pamiętać,skoro chcesz się piąć w górę :droga w górę jest często drogą w dół.Przemyśl sobie tę kwestyjkę.To nie moje.To stary,dobry Heraklit z Efezu.Różne są góry,różne drogi na nie prowadzące.
Strasznie głupia jestem,niestety.Kmiot prosto od krowy.
Zycie to gra i labirynt. Pełen pułapek. Labirynt, w którym nie ma ani nitki, ani Ariadny.
Życie to gra i labirynt. Pełen pułapek. Labirynt, w którym nie ma ani nitki, ani Ariadny. Trzeba nim iść i próbować. Wchodzić w błędne korytarze i się gubić. Ale iść. Nie żałować. Siebie. Ani niczego.
Irczyna wizja świata była nader prosta: wszystko powinno grać. A tu nagle gruźlica.
Podróż zawsze budzi niepokój. Ranek był mglisty. Ni to zima, ni wiosna. Koniec stycznia nigdy nie urzekał urodą.
Wojtek z doktorem rozejrzeli się po ulicy. Pusto, jakby wszyscy inni też byli martwi albo nikt poza nimi nie istniał. Nawet kominy, które się ostały, nie dymiły. Jeśli gdzieś ktoś mieszkał, nad ranem żar w piecach przygasał i zimno obejmowało we władanie nie tylko świat, ale i wnętrza domów, mieszkań i dusz.
Milicja ludowa też była strachliwa, a miasto niebezpieczne. Opowiadano nawet o wampirze grasującym w ruinach... Ale teraz nikt o nim nie myślał - mieli problem do rozwiązania. Zwłoki.
Pomachała też Romkowi, kawalerowi Irenki, choć to określenie nie za bardzo tu pasowało, bo Romek tak jakby żonaty był przecież. Może więc raczej kochankowi?