cytaty z książek autora "Ewelina Maria Mantycka"
Rozalia zachichotała.
- Mówi się, że duma jest grzechem - szepnęła niemal niedosłyszalnie. - A miłość muzyką, którą słyszysz, gdy trwa cisza.
- Ja słyszę śpiew ptaków. Chyba jestem zakochany...".
Pamiętnik Ewy Jabłońskiej.
Człowiek jest tylko kwiatem na cienkiej łodydze, która trzyma go blisko ziemi. Podlewany deszczem uśmiecha się do słońca".
Rozalia pomyślała że właśnie tak bywa w małżeństwie. Uświadomiła sobie nagle, jak bardzo ich życie przypominało rodzinę. Nie musieli składać przysięgi przed Bogiem, jeśli codziennie składali ją przed sobą.
Słoneczniki są silne, bo przetrwają każdą burzę, a potem są już tylko dojrzalsze i bardziej odporne.
Poczuła się tak,jakby nagle z jej serca odpadł ciężki metalowy zawias,który tam rdzewiał. Była gotowa, by je nowo dla kogoś otworzyć, i wpuścić do niego uczucie, które do tej pory nie miało szans, by przedrzeć się rzez barierę jej obaw.
Człowiek tyle razy umiera, ile razy traci swoich bliskich.
Te słoneczniki po burzy są jak ty, córciu, coraz silniejsze i piękniejsze.
Tak bardzo ci ufałam. A potem mnie zawiodłeś i tak łatwo sprawiłeś, że moje serce pękło. I wiem, że po tym nigdy nie będę mogła kochać cię tak samo. Stracone zaufanie boli, a ja straciłam coś więcej niż to. Straciłam niewinne marzenia”.
Była piękna jak stokrotka w wielkim ogrodzie, dzika i tętniąca życiem. To ja ją zerwałem za wcześnie i zwiędła w moich palcach, stawiając pierwsze kroki w show-biznesie.
Nie dokazuj, Kazik, nie dokazuj… Nie jest z ciebie taki cud…”.
Nie chciałam mu uwierzyć. Tak bardzo nie chciałam okazać się głupia. Nie chciałam schrzanić tego, cokolwiek to było. Nie chciałam patrzeć do tyłu i żałować...
I poszedł sobie. Do baru. A ja stałam tam jak głupia i gapiłam się na jego znikające w środku plecy. Dopiero po chwili, gdy już unormowałam oddech i starałam się spojrzeć na ten cały zawalony świat u moich stóp, zdałam sobie sprawę z jednego małego faktu. KOCHAŁ MNIE! Tak powiedział. To ja zawaliłam! W tej chwili wszystko obracało się w popiół, a moje łzy zamarzały na lodowatym wietrze. Żeby je ukryć, schowałam głowę w szalik.
Mój ojciec zawsze był zdania, że potrzeba dobrej strategii, aby móc kierować ludźmi; odwagi, aby móc przyznać się do błędów, i silniejszego człowieka, który wyciąga wnioski z tych błędów. Taki właśnie jest mój ojciec.
Dostrzegłam spadającą gwiazdę, jej łuna, tak piękna i cudowna, sunęła się tylko rozbłyskiem i upadła. To sekunda, jedno uderzenie serca, jedno marzenie. Chciałabym… Chciałabym, aby Calvin Bard mnie kochał.