Najnowsze artykuły
- ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel16
- ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
- ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
- Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
John Templeton
1
7,3/10
Pisze książki: poradniki
Urodzony: 29.11.1912Zmarły: 08.07.2008
Sir John Marks Templeton (ur. 29 listopada 1912 w Winchester w stanie Tennessee, zm. 8 lipca 2008 w Nassau na Bahamach) - amerykański finansista i filantrop, twórca Fundacji przyznającej nagrodę jego imienia. Studiował w Yale. Od 1968 obywatel brytyjski. W 1987 uhonorowany tytułem szlacheckim przez Elżbietę II. Źródłem jego fortuny były m.in. fundusze powiernicze - Templeton Growth Fund i Templeton World Fund, które w czasach powojenngo boomu ekonomicznego przyniosły olbrzymie zyski. Sponsorował także działania Matki Teresy z Kalkuty, Aleksandra Sołżenicyna i Billy'ego Grahama. Sam również napisał kilka książek z zakresu duchowości i finansów.
7,3/10średnia ocena książek autora
23 przeczytało książki autora
83 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Uniwersalne prawa życia John Templeton
7,3
Jeżeli chcesz wykorzystać zdolności, które w Tobie drzemią, ale nie wiesz, jak się do tego zabrać... to polecam Ci książkę "Uniwersalne prawa życia", w której autor zebrał rozmaite mądrości życiowe. John Templeton wyszedł z założenia, że myśli człowieka mają ogromny wpływ na to, w jaki sposób wykorzystuje on swoją energię i siłę twórczą (s.7). I tymi myślami zajmuje się właśnie autor - w nich właśnie widząc napęd ludzkiego działania.
Wiele z tych myśli, refleksji jest nam już znanych. Sami moglibyśmy do nich dojść. Na przykład to, że im bardziej optymistycznie patrzymy na świat, tym więcej dobrego będzie nas spotykać. Z myślą, że "jesteś tym, kim myślisz, że jesteś" spotykamy się na wielu stronach tej książki. Autor próbuje nam udowodnić, że wszelkie zmiany powinny wychodzić z nas samych (z naszego "środka") - że nie powinniśmy czekać z założonymi rękami, tylko próbować zmieniać siebie i swój świat dookoła. Jeżeli będziemy żyli w zgodzie ze sobą oraz bliźnimi, będzie nam łatwiej znosić przeciwności losu. Uczciwość jest jedną z tych cech, które również wzbogacą nasze życie. Bo skoro będziesz uczciwy, to i szczęście Cię nie ominie (wszak nie będziesz się musiał/a mierzyć z wyrzutami sumienia). Dzięki pozytywnemu myśleniu nasze życie może stać się bardziej produktywne. Nie powinniśmy wmawiać sobie, że jesteśmy gorsi, bo to przełoży się na nasze funkcjonowanie w społeczeństwie. Warto też uzmysłowić sobie, że uczymy się całe życie - powinniśmy być otwarci na nauki, które chcą nam przekazywać inni. Bowiem ci, którzy sądzą, że wszystko już wiedzą, są zgubieni... Aby wieść spokojne, udane życie, warto także rozwijać empatię względem innych.
Kolejną z uniwersalnych prawd, jakie serwuje nam ta książka, jest fakt, iż zdrowy rozsądek podpowiada nam, byśmy traktowali innych tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani. Autor zaznacza jednocześnie, że ta "złota zasada" obowiązuje praktycznie w każdej religii świata. Rozwija też biblijną myśl, że "im więcej dajemy od siebie, tym więcej dostajemy w zamian". Niestety niektóre z porad są nieco oderwane od rzeczywistości. Autor - słynny inwestor z Wall Street i filantrop pisze bowiem tak: Jeżeli (...) ktoś nie może w swojej okolicy znaleźć pracy w interesującej go dziedzinie, powinien poszukać oferty dla wolontariusza. W ten sposób nie domaga się, aby życie dało mu pracę, której chce, ale pyta, czy jest coś, co może dać od siebie. Dzięki wolontariatowi zyskuje doświadczenie, nawiązuje znajomości, a nierzadko zdobywa pracę, której szukał. (s.214)
Wszystko pięknie, ładnie, ale jeśli w tym czasie człowiek ten nie będzie miał czegoś, co mógłby "włożyć do garnka", to nie sądzę, by miał fizyczne siły, by cokolwiek robić. Trochę zbyt idealistyczne (a może amerykańskie?) podejście do życia...
Powinniśmy również nabyć umiejętność dziękowania - zarówno ludziom tu, na ziemi, jak i Temu, który nas stworzył. W obcowaniu z ludźmi pamiętajmy zawsze, że pochwała zdziała więcej niż krytyka. Autor powtarza też znaną chyba każdemu myśl - doceniaj to, co masz obecnie.
Książka okraszona jest ogromną ilością przykładów z życia (ponoć) prawdziwych ludzi. Niektóre z nich na odległość trącą mi dydaktyzmem, ale to moje subiektywne odczucia. Poza tym, spora część przykładów wydaje się być całkiem realna, więc nie przesądzam tu o ich prawdziwości czy fikcyjności. Po prostu niektóre z nich wydają mi się nieco podkoloryzowane...
"Uniwersalne prawa życia" zostały pięknie wydane, w twardej oprawie (którą osobiście uwielbiam - wiem, do noszenia w torebce takie książki nadają się... średnio, ale za to jak się prezentują w biblioteczce!). Każdy rozdział rozpoczyna się ilustrowanym inicjałem, a granatowa czcionka na kremowym papierze wcale nie męczy oczu (o co początkowo się obawiałam).
Jak już wcześniej wspomniałam, książka zawiera zbiór prawd, które - w większości - każdy z nas zna. Autor zgrabnie zebrał je wszystkie i stworzył całkiem przyjemny "poradnik". Nie wszystkie z tych mądrości jestem w stanie tu i teraz wykorzystać, ale sądzę, że metodą małych kroków jestem w stanie coś zmienić w swoim życiu. Na początek postaram się patrzeć na świat z większym optymizmem i nie roztrząsać porażek. Będzie ciężko, ale spróbuję.
To książka, w której można się rozsmakować. Nie "połykać" jej od razu w całości, lecz zatrzymać się, zdobyć na głębszą refleksję. Polecam osobom zagonionym oraz wszystkim tym, którzy chcieliby coś zmienić w swoim życiu, ale jeszcze dokładnie nie wiedzą, co...
Uniwersalne prawa życia John Templeton
7,3
Książek tego typu jest cała masa. Wszystkie w zasadzie są bardzo podobne do siebie, z nielicznymi wyjątkami.
Czy takie książki są potrzebne? Powiedziałbym że tak. Zwłaszcza dziś. Żyjemy bowiem w czasach konsumpcjonizmu, "lajkowania", pozorowania, sztucznego poklasku, pokazywania się z idealnej strony a o sferze ducha mówi się mało. Są co prawda "kołczowie" wszelkiej maści, którzy takimi zagadnieniami się zajmują ale ich działalność to raczej "szukanie frajerów" na ich nowy super kurs za jedyne 299 zł + VAT, który "zmienia życie" w 14 dni.
Jest jeszcze Kościół, który miał się takimi sprawami zajmować ale niestety niepotrzebnie się upolitycznił sprowadzając "zagadnienia duszy" to nadętych frazesów i jakichś fragmentów z Biblii - co zdecydowanej większości ludzi nie daje absolutnie nic, nie wnosząc w życie żadnej wartości.
Książka jest ok ale są i wady, moim zdaniem znaczne:
1. Przytaczane historie. Ewidentnie widać że niektóre te historyjki są naciągane i pisane pod tezę: Komuś się nie wiodło, zaczął afirmować że mu się uda i bach! Nagle spłynęło na niego przytłaczające bogactwo. Taki trochę kiczowaty "emerikan dżrim" :) Do tego niektóre podrozdziały zawierają jedynie opowieści i jedno, może dwa zdania podsumowujące całą treść podrozdziału. Trochę to słabe.
2. Swobodna interpretacja wersetów Biblii. Książka zawiera nieco odwołań do fragmentów Pisma Świętego ale.... ewidentnie są one źle interpretowane. Oczywiście, pasują do kontekstu natomiast nie takie jest ich prawdziwe znaczenie. Innymi słowy: pogwałćmy egzegezę biblijną i inne reguły tłumaczenia Słowa Bożego, byle tylko użyć danego wersetu w tym podrozdziale bo pasuje. Trochę mnie to nie dziwi bo w książce jest mowa często o jakichś Kościołach protestanckich a tam wiadomo: panuje całkowita dowolność w w rozumieniu Biblii i jej wersetów. Podobnych zabiegów nie da się zrobić w katolicyzmie: tam jest wszystko jasno wytłumaczone, jak należy rozumieć wersety i nie ma dyskusji co do znaczenia danych fragmentów Biblii.
Podsumowując: książka dobra w treści powiedziałbym duchowo-psychologicznej natomiast w warstwie religijnej bywa heretycka z racji dość swobodnej interpretacji Biblii (oczywiście w kontekście dowolnej interpretacji Słowa Bożego daleko jej do poziomu "Potęgi Podświadomości" - no tam są dopiero "egzegetyczne cyrki!")
Mimo wszystko warto poczytać bo książka może wiele wnieść, choć ja polecałbym te pozycje gdzie nie ma odwołań do Biblii, a już na pewno nie w tak dowolnej interpretacji.