Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marc Llewellyn
1
5,7/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,7/10średnia ocena książek autora
56 przeczytało książki autora
59 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Australijczyk w Italii Marc Llewellyn
5,7
Stawiłam sobie za punkt honoru odpocząć od książek o przenosinach do śródziemnomorskiego zakątka i związanych z nimi perypetiach, ale pan Llewelyn skłonił mnie do chwilowej amnezji. lekko, milo i przyjemnie opisuje swoją drogę na małą włoską wyspę niedaleko Stromboli z odleglej Australii. Wzorem niewielu rodaków zdecydował się na roczny pobyt w Italii, wynajęcie odpowiedniego domu i przemyślenie swojej przyszłej kariery. W sukurs przyszła mu żona, choć sprawy wyjazdu nieco się skomplikowały gdyż była w ciąży. Zresztą wizja koniecznego remontu też ją odstraszała, ale gdy maleńki synek miał trzy miesiące, wyruszyli na podbój wyspy i jej mieszkańców. Oczywiście nie obyło się od większych i mniejszych perturbacji, co rzetelnie autor opisuje.
Ewenementem w takiej literaturze jest to, że osiedli na wietrznych i niezbyt sielskich Wyspach Liparyjskich. Błoto, wilgotno-wietrzny klimat nie nastrajają zbyt optymistycznie, podobnie jak dziwna włoska biurokracja. Włosi są przedstawieni jako niezwykle barwny naród, posługujący się czasami kuriozalną angielszczyzną (dziadek od "fak mi" naprawdę rozbawia),tradycjonaliści miłujący dobra kuchnię, pełni lokalnego patriotyzmu. Z lektury wyniosłam wiele cennych rzeczy: że nie należy chwalić pędzonego własnoręcznie wina sąsiada gdy ci wykrzywia twarz, że poławianie kałamarnic jest uzależniające, że na wyspach w najpiękniejszą pogodę złapiesz grypę.
Marc zdradza też jak trudne były początki rodzicielstwa, jak niemowlę wystawiło na szwank jego relacje z żoną, jak trudno było złapać mu w nowej rzeczywistości dystans. Mimo wszystko z żalem żegnałam się z tą małą rodzinką, która po powrocie do ojczyzny rozwinęła skrzydła. Obiecują że na wyspy kiedyś wrócą, więc może kiedyś sięgnę jeszcze po ich wspomnienia.
Australijczyk w Italii Marc Llewellyn
5,7
Bardzo słaba. Zupełnie nic się w niej nie dzieje, poza tym, że autor wyjechał do Włoch wraz ze swoją towarzyszką życia. Obydwoje porzucają dobrą pracę, zostawiają mieszkanie w Australii, by podążać za marzeniami. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że większość książki opowiada o połowach ryb. Żona Marka zmęczona opieką nad ich dzieckiem, zaczyna powoli żałować tej decyzji.
Niestety nie mogę powiedzieć nic dobrego o tej książce, chociaż naprawdę się staram. Nuda, nuda, nuda. Nie zdołałam jej wymęczyć do końca, czego bardzo żałuję, gdyż nie znoszę pozostawiać niedoczytanych książek. Zakupiona w markecie dosłownie za jakieś parę złotych, Odkładam na półkę w mojej biblioteczce, która się nazywa do oddania...
Skusiła mnie okładka, która zupełnie nie odpowiada treści. Może zdołam kiedyś ją doczytać do końca, tymczasem na chwilę obecną zostaje przeze mnie zapomniana...