Z wykształcenia germanistka (UJ). Zdecydowała się z całą rodziną na eksperyment żywieniowy i zrezygnowała z kupowania szkodliwie przetworzonej żywności. Pozbawiła potrawy dodatków chemicznych, a swoją rodzinę − przy tej okazji − wielu chorób i stresów.
Książka bardzo dobra idealnie się wpisuje w mój klimat i moje przemyślenia. Bardzo dobrze się czyta, przejrzysta, nie ma tu dla mnie może nic odkrywczego , bo masę poradników już mam za sobą jednak styl, wiedza, wszystko mi tu pasowało. Wiele rzeczy się poprzypominało i zachęciło do kolejnych prób dbania o siebie tak by weszło w krew. Polecam
Niestety książka zraziła mnie do siebie zbyt dużą ilością stereotypów, dowodów anegdotycznych, a także powielaniem krzywdzących ocen - np. rzekomych powiązań między zaburzeniami psychicznymi a jedzeniem słodyczy (sic!).
Dla przykładu kilka cytatów:
"[Dzieci] są już na tyle duże, że przyjmują moją argumentację i widzą związek przyczynowo-skutkowy między tym, że kolega, który każdą przerwę spędza przy automacie ze słodyczami, równocześnie ma opinię dziecka z ADHD, bo być może szkodzą mu zawarte w słodyczach barwniki i cukier."
"Mam wrażenie, że każdy osobnik płci męskiej zakłada, że zupa jest za mało słona, i uprzedzając powstanie niemiłych wrażeń smakowych, na wszelki wypadek ją dosoli."
"Córka mojej znajomej leczona objawowo na alergię w ciągu pół roku przyjęła kilkanaście antybiotyków i sterydów, co wywołało u niej refuks żołądka. Po wyeliminowaniu konserwantów, aromatów, barwników etc. z pożywienie niemal nie choruje."
Rozumiem, że być może w niektórych przypadkach miał być to jedynie skrót myślowy czy humorystyczny dodatek, lecz zbyt dużo było takich momentów. Jest wiele książek o zdrowym żywieniu napisanych rzetelnie, na podstawie własnych doświadczeń, które jednocześnie nie utrwalają szkodliwych schematów.