Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Uwe Müller
2
6,9/10
Pisze książki: popularnonaukowa, opowieści dla młodszych dzieci
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,9/10średnia ocena książek autora
17 przeczytało książki autora
24 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Stasi. Zmowa Niepamięci Uwe Müller
6,8
Porównuje się u nas często lustrację dokonywaną po 1989 roku w Polsce i w Niemczech, krytykując nasze zaniechania i podziwiając niemiecką skrupulatność, wykazaną w tym względzie zwłaszcza przez słynny Instytut Gaucka. Tymczasem autorzy książki o rozliczaniu NRD-owskiego komunizmu przytaczają ogromną liczbę faktów świadczących o kompletnej klęsce lustratorów i dekomunizatorów. Na etatach u samego Gaucka prasa zidentyfikowała ponad 50 byłych funkcjonariuszy tajnej policji politycznej Stasi, w tym 12 na stanowiskach kluczowych. W głowie się nie mieści.
To tylko wierzchołek góry lodowej. Podstawowy zarzut brzmi: wolne, demokratyczne Niemcy nie potrafiły, bo nie chciały zastosować w odniesieniu do reżimu komunistycznego nowej Norymbergi, czyli skorzystać po półwieczu z doświadczeń denazyfikacji w Niemczech Zachodnich, a zwłaszcza z prawnego precedensu trybunału międzynarodowego. Zarzut jest wyczerpująco uargumentowany. Przede wszystkim przestępstwa dokonane w strefie okupacji sowieckiej i później w NRD – strzelanie do ludzi przekraczających granice, skrytobójstwa polityczne, łamanie prawa – również miały charakter zbrodni przeciw ludzkości. Inwigilację zastosowano w skali nieznanej gdziekolwiek na świecie. „Statystycznie jeden tajny współpracownik przypadał na 55 dorosłych obywateli NRD – piszą autorzy. – w Polsce stosunek ten wynosił 1:1500, a w Związku Radzieckim 1:600”.
I oto funkcjonariusze zbrodniczego systemu bezkarnie zajmują eksponowane stanowiska w administracji, partiach politycznych, prasie. Doszło wprawdzie do procesu Ericha Honeckera i jego pięciu najwyższą rangą współpracowników (byli to Willi Stoph, Erich Mielke, Heinz Kessler, Fritz Streletz, Hansa Albrecht),odpowiadających za zabijanie uciekinierów, ale wyroki były niewysokie, skazanych szybko wypuszczano na wolność, a Honeckera z powodu rzekomego złego stanu zdrowia wyłączono z procesu (przypomina się Jaruzelski…) i odesłano do Chile. Nie do pomyślenia. A oskarżono go przecież o śmierć 12 osób, z których pierwszą rozerwała w 1964 roku mina w górach Hartzu, a ostatnią zastrzelono w 1989 roku na murze berlińskim.
Można by powiedzieć: no tak, pięć wyroków jednak zapadło. Poza tym nawet krytykowany Joachim Gauck nie pozwolił na to, co stało się w Polsce: bezczelne i bezkarne palenie akt komunistycznej policji polityczne. Niewielkie to jednak pocieszenie.
Stasi. Zmowa Niepamięci Uwe Müller
6,8
Książka z jednej strony udowadniająca, że chaos dokumentacyjny nie dotyczy wyłącznie Polski, z drugiej strony nie próbuje nakierować w pełni czytelnika w czym jest problem. W przypadku Polski problem polega na tym, że rozlicza się ok. 20% członków aparatu systemu czyli SB, co tylko świadczy o tym, że pozostałe 80% zostało całkowicie świadomie schowane w szafie (dosłownie również). Mam tutaj na myśli oczywiście MO.
Mało kto dostrzega, że do dzisiaj dokumentacja dotycząca milicji nie została w ogóle wzięta na tapetę i omówiona. Wszak to milicja tworzyła sławetne "ścieżki zdrowia", a pałką zatłuczono niejednego bezpieczniaka (oczywiście daleka jestem od jakiegoś rodzaju usprawiedliwiania, stwierdzam fakt).
Jednocześnie zamiast korzystać z bazy wywiadowczej, której dorobiliśmy się w pewnym okresie naszej historii, za szczyt patriotyzmu uznajemy (i chyba autorzy powyższej publikacji także) jedynie ciągłe upokarzanie służb bezpieczeństwa. Typowe odwracanie uwagi społeczeństwa, zaganianego do IPN, które ma do zaoferowania jedynie dokumentację o charakterze hmm.. milicyjnym, co powoduje, że wszelkie publikacje oparte na tej podstawie stają się jednowymiarowe, a co gorsza (jak w przypadku oferty literackiej Pani Kani) - bez najdrobniejszej refleksji i są po prostu przepisane z archiwów. Serio, nikt nie zastanawia się czy coś jest spreparowane, czy nie, wskazuje się palcem często nieistotnych ludzi i fakty. Dość jednakże na temat moich przemyśleń, co do tworzenia tego typu książek. Wszak dałam tej pozycji wysoką ocenę.
Zaletą publikacji jest jej inność (odczarowywanie stereotypu porządnickiego i otwartego Niemca). Naświetla błędy w pracy archiwistów, bojaźń przed rozliczaniem poszczególnych osób z ich niecnych uczynków (rozliczenie w książce jest rozumiane jedynie poprzez wtrącenie kogoś do więzienia, ale w wielu przypadkach byłoby to wskazane). Książeczka dostarcza informacji na temat sposobu przechowywania dokumentacji w Niemczech, historii poszczególnych ugrupowań partyjnych, obłudy wielu byłych członków partii komunistycznych (o ile nad szlachetnością zamiarów ludzi można debatować godzinami, o tyle krzywoprzysięstwo jest absolutnie złym postępkiem, zasługującym na jednoznaczne potępienie).
Niektórzy traktują książkę jako lek na nasze kompleksy związane z tego typu "rozliczeniami", ale nie należy jej tak odczytywać. To bowiem prosta droga do lenistwa. To po prostu doskonałe źródło informacji i lekcja, którą należy odrobić. Zastanowić się. Pamiętać zawsze o ostrożności: "Dzisiejszy bunt jest jutrzejszym prawem, dzisiejsze bluźnierstwo jutrzejszym komunałem".