Seksualność w średniowiecznej Europie Ruth Mazo Karras 7,3
ocenił(a) na 743 tyg. temu Konkretna i rzeczowa praca popularnonaukowa traktująca o sferze seksu w średniowiecznej Europie … zachodniej. W istocie bowiem geograficzny zakres zainteresowań autorki ogranicza się do wysp brytyjskich (wiadomo, źródła w jej języku),Francji, Hiszpanii, Włoch, Niderlandów i kawałka Niemiec. Czasami pojawia się enigmatyczny termin Europa Północna. Ledwie parokrotnie pojawiają się informacje z Bizancjum lub "krajów słowiańskich", przy czym nie wiadomo, czy chodzi o np. Serbię, Bułgarię, Ruś, Polskę czy najwyżej wówczas rozwinięte Czechy Luksemburgów, których stolica od połowy XIV wieku była jednym z centrów zachodniego chrześcijaństwa. No ale wiadomo, kto będzie czytał źródła lub opracowania w „dzikich” językach.
Na szczęście plusy w sumie przeważają. Największy z nich to zdrowy rozsądek autorki, przejawiający się w trzymaniu się złotego środka. Sama zaznaczyła, że źródła to głównie pisma osób duchownych, a więc albo uczciwych i żyjących bez seksu, albo zakłamanych, kryjących własne słabości. Adresatami ich pism byli z reguły … inni przymusowi, przynajmniej formalnie seksualni abstynenci oraz przedstawiciele elit. Drugą grupę stanowią akta sądowe, które z kolei dotyczą z reguły niższych warstw społeczeństwa.
A prawa z reguły leży pośrodku. Zdaniem autorki średniowiecze było okresem, w którym ludzie nie byli ani bardziej wstrzemięźliwi, ani bardziej rozwiąźli niż przedtem czy później. Z tym, że wypracowano wówczas pewne wzorce kulturowe dla chrześcijaństwa zachodniego, obowiązujące przez wieki, a wiążące się z trwałym wtargnięciem kościoła do alkowy. Na ile były one rzeczywiście stosowane nie sposób jednoznacznie stwierdzić. Na pewno nie mogły być oficjalnie kontestowane.
Zdaniem Ruth Mazo Karras język średniowiecznych dokumentów, wówczas naturalny i neutralny, dziś byłby odczytywany jako pełen aluzji i propozycji seksualnych. Nie znalazła dowodów na istnienie ius primae noctis, ale publiczne – miejskie burdele funkcjonowały w dużych miastach, aby mężczyźni czynili mniejsze zło, nie dybiąc na cześć uczciwych białogłów. Homoseksualizm istniał szczególnie w środowiskach klasztornych obojga płci, przy czym piętnowani byli tylko tzw. sodomici, a więc mężczyźni pełniący w takim seksie rolę bierną (penetrowani) – czyli jak w społecznościach więziennych. Kobieta ze średnich i wyższych sfer, która nie nocowała w domu męża ani rodziców była traktowana jak prostytutka. Kościół piętnował każdy seks, który nie prowadził do prokreacji, ale istniała gradacja kar. Chociaż to mężczyźni dokonywali seksu (stosunku nie traktowano jako wspólnego działania obu osób, tylko aktywnej),to wina i tak z reguły była po stronie kobiet, które ich uwodziły i zwodziły, np. strojem, gestami etc.
Jednym słowem konkretnie i bez sensacji, z uwzględnieniem ówczesnego stanu świadomości. To cenne, bowiem nie da się analizować ówczesnych źródeł z punktu widzenia zachowań dzisiejszego społeczeństwa i jego wiedzy.