Książka na prawdę trudna w ocenie. Głównie dlatego, że jej zawartość jest dość skomplikowana.
Po pierwsze zawiera teksty zarówno po polsku jak i po angielsku (mój poziom motywacji do nauki, by poczytać Tolkiena w oryginale przebił sufit).
Po drugie zawiera całkiem sporo komentarzy, wstępów i wyjaśnień. Jest to treść niesamowicie wartościowa, ale trudna w czytaniu.
Po trzecie - sama opowieść o Kullervo trochę mnie rozczarowała, ale cóż - jednak jest to utwór jeszcze niedojrzałego Tolkiena, który można potraktować jako wprawkę.
Po czwarte - wykład o Kalevali - dla mnie cudo. Raz, że poluję na ten epos, a dwa - Tolkien w roli profesora, wykładowcy i znawcy tematu był dla mnie nowością. Więc będę szukać podobnych tekstów więcej.
JEŚLI KTOŚ NIE JEST ZDEKLAROWANYM FANEM TOLKIENA TO MOŻE LEPIEJ NIECH TEGO NIE BIERZE DO RĘKI BO MOŻE SIĘ ZRAZIĆ I ROZCZAROWAĆ.
„Upadek Gondolinu” czy „Beren i Luthien” to nic w porównaniu z tym jak postanowiono wydać tą książkę.
Samo króciutkie opowiadanie o tytułowym bohaterze jest może i całkiem ciekawe ale to wszystko co wrzucono tu dodatkowo to… no nie wiem jak ja to przeczytałem. Brrr. Nigdy więcej czegoś takiego.