Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Brian P. Levack
1
6,9/10
Pisze książki: powieść historyczna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,9/10średnia ocena książek autora
116 przeczytało książki autora
280 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Polowanie na czarownice w Europie wczesnonowożytnej
Brian P. Levack
6,9 z 84 ocen
382 czytelników 4 opinie
2009
Najnowsze opinie o książkach autora
Polowanie na czarownice w Europie wczesnonowożytnej Brian P. Levack
6,9
Książka ciekawa, brakuje mi tylko w niej opisów zdarzeń i przypadków. Kilka razy wspomniano w niej np. o Salem i innych miastach, w których polowania były wyjątkowo intensywne i okrutne w swym wymiarze, nie jest napisane jednak co dokładnie się tam wydarzyło. Poza tym w miarę dobrze się czyta i wiele można się dowiedzieć. Polecam głównie osobom zainteresowanym na poważnie tą tematyką, innych może znudzić już po kilku stronach.
Polowanie na czarownice w Europie wczesnonowożytnej Brian P. Levack
6,9
"Polowanie na czarownice" Levacka czyta się dość ciężko. Autor nie ma literackiej lekkości. Jako wykładowca uniwersytecki nadrabia jednak w warstwie treściowej. Levack uchodzi za międzynarodowego eksperta od badania czarostwa. Pozostaje więc wybaczyć mu pióra i sprawdzić co dostajemy na poziomie faktograficznym.
Pracę tę zaklasyfikowałbym jako niemal podręcznik uniwersytecki. Już sam układ treści, przypisy i ścisła definicja zakresu tematycznego, geograficznego i ram czasowych we wstępie o tym dobitnie świadczą.
Najciekawsze fragmenty to opisy przyczyn polowań. Okazuje się, że spora część z nich miała charakter walki kościoła z lokalnymi suwerenami. Chodziło o wzbudzenie strachu i załatwienie lokalnych polityk poprzez ciągnące się miesiącami procesy. Miały one wywierać nacisk na możnowładców, kanalizować strach. Fale głodu i próby buntów chłopskich też bywały przyczynami nasilenia procesów.
Z ciekawszych rzeczy opisanych w pracy, można się zapoznać z historią powstania osławionego podręcznika czarostwa, swoistej biblii dla trybunałów, "Malleus Maleficarum"; dominikański wkład w utrzymanie rządu dusz.
Levack przy okazji rozprawia się z kilkoma mitami. Największy to liczba osób, które straciły życie w wyniku czarów.
Niejednego może skonfundować fakt, że autor doliczył się mniej niż 100000 procesów o czary, z czego około połowa oskarżonych została stracona (str. 36-38). Oczywiście poruszamy się wciąż w okresie XV-XVIII wiek na obszarze Europy. Sam zaznacza jednak, że to wynika z zachowanych świadectw. Zapewne ofiar było więcej, ale na pewno nie miliony.
Prawdą okazuje się, że o czary oskarżano głównie kobiety (str. 188),które z reguły stanowiły ponad 60% podsądnych.
Ponadto profil oskarżeń o czary też poddano krytyce. Nie jest tak, że główne ostrze było wymierzone w sferę seksualności. Sam wspomniany "Młot na czarownice" choć kładzie nacisk na sabaty i domniemane orgie, to w intencji autorów miał być głównie dziełem procesowym, korzystającym z dotychczasowych orzeczeń (str. 74-76).
Na plus (biorąc pod uwagę tematykę jest to wątpliwe wyróżnienie) zasługuje szerokie potraktowanie zjawiska w naszej części Europy. Mimo że główny, 'wzorcowy' ruch walki z czarami to południe Niemiec, dokładniej Święte Cesarstwo Rzymskie, z mekkami w Loudun, Wurzburgu, Bambergu czy Trewirze, Polska jest tu często wspominana. Levack podaje, że główna fala w Królestwie Polskim przypada na okres magnacki z przełomu XVII/XVIII wieku (str. 297),kiedy na zachodzie zaobserwowano już odwrót od takiej 'rozrywki'.
Dodatkowego wymiaru pracy dodają analogie, porównania do późniejszych naśladowców procesów o czary.
Okazuje się, że zarówno niemiecki faszyzm jaki rosyjski komunizm czerpały z wypracowanych metod pełnymi garściami. Nakręcanie spirali absurdu procesowego, maniakalne poszukiwania współwinnych nie zostało wymyślone przez stalinowskiego prokuratora Andrieja Wyszyńskiego. Niestety każda władza lubi przemoc, od tysiącleci.
Podsumowując, polecam wszystkim jako baza do odmitologizowania powierzchownych twierdzeń o procesach o czary.