Star Wars Legendy. Darth Vader i zaginiony oddział Haden Blackman 6,6
Początkowo album „Darth Vader i zaginiony oddział” oceniłem na 8/10, jednak po upływie pewnego czasu stwierdziłem, że ta ocena jest zdecydowanie przesadzona i niewłaściwa. Obecna ocena (7/10),też chyba jest zbyt wysoka, ale jeszcze do zaakceptowania (przynajmniej wg mnie).
Historia przedstawiona w „Darth Vader i zaginiony oddział” nie jest jak dla mnie jakaś mega wybitna. Zdecydowanie bardziej doceniam, to jak ukazano Darth Vadera, według mnie przedstawiona kreacja mrocznego lorda jest bardziej odpowiednia, niż ta, która znamy z albumu „Darth Vader i Widmowe Więzienie”. Chodzi mi głównie o to, że Anakin Skywalker kilka miesięcy po wydarzeniach przedstawionych w filmie „Zemsta Sithów” nie powinien być już dojrzałym i bezwzględnym sithem i w „Darth Vader i zaginiony oddział” widzimy, właśnie jak wspomniany bohater dopiero stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości i roli. – Takie przedstawienie wspomnianej postaci jeszcze bardziej uwypukla to, że przemiana Anakin w Vadera była pewnym procesem, a nie wydarzeniem. – nie była zjawiskiem nagłym, tylko długotrwałym – Wspomniany motyw jest jak dla mnie najmocniejszym punktem omawianego dzieła. Po przeczytaniu omawianej historii jeszcze bardziej rozumiemy jak wielką miłością dla Anakina była Padmę i jak wielką rolę odegrało wspomniane uczucie w procesie przemiany Skywalkera z Jedai w Sitha. Historia przedstawiona w omawianym albumie w ciekawy sposób rozwija nam moffa Tarkina, dzięki przedstawionym wydarzeniom, niechęć/nienawiść wspomnianej postaci do rebeliantów, ma jakąś podstawę, no ale oceniane dzieło to teraz tzw. legendy i wg kanonu Tarkin nienawidzi rebeliantów, bo jest „tym złym”.
Jeśli chodzi o kwestie wizualne, to wspomniany album ani mnie nie zachwycił, ani nie rozczarował, chodziarz przyznam, że zbroja Dartha Vadera (jak i sama postać) jest przedstawiona w dość komiczny sposób. – jego ikoniczna już maska ma dziwaczny kształt – Zresztą zbroje szturmowców, też są dziwnie rysowane. Wizualnie komiks przypominał mi trochę animacje „Clone Wars” Genndiego Tartakovskiego.
Podsumowując uważam album „Darth Vader i zaginiony oddział” za dobra pozycje, bez żadnych wielkich głupot, ale również bez rewelacji. Dużym plusem jest również to, że omawiana historia stanowi zamknięta całość i tzw. niedzielny czytelnik komiksów wyciągnie z niej tyle samo, co fan uniwersum. Jeśli masz wolną chwilę i chcesz coś sobie luźnego przeczytać, to możesz sięgnąć między innymi po ocenianą tutaj pozycję.