Diabeł zakochany. Romans okultystyczny Jacques Cazotte 8,1
„Tak? A gdybyś diabła ujrzał?!
Samego księcia ciemności z piekła wytargałbym za uszy!”
„Ogniwa liczb sprawują bieg rytmiczny wszechświata, rządzą tym, co nazywamy zdarzeniem przypadkowym. Niewidzialne wahadło rzuca każdy przypadek na określone miejsce, poczynając od zdarzeń najważniejszych, odbywających się w odległych sferach.”
"Dlaczego więc kobieta nie mogła powstać z rosy, oparów ziemskich i promieni światła, ze zgęszczonych cząstek tęczy? Gdzie jest możliwość? Gdzie niemożliwość?”
Element nadnaturalny to wyjątkowy składnik, który nadaje smaku każdemu gatunkowi. Pisząc to jako fan grozy, pozbawiam się wszelkiego obiektywizmu, jednak z doświadczenia wiem, że dzięki warstwie nadnaturalnej przekonałem się do wielu gatunków, przy których dotychczas przeszedłbym obojętnie. Przykłady mogę mnożyć do woli (obyczajowa groza Kinga, czy chociażby groza Young Adult „Złodziei motyli” Guni i Mikulskiej),jednak dziś chciałbym skupić się na romansie okultystycznym pt. „Diabeł zakochany” autorstwa Jacquesa Cazotte.
Prezentowana powieść to inauguracyjny tom wspomnianej kilkukrotnie Biblioteki Diabologicznej, wydawanej przez Ars Diavoli. Stojący za inicjatywą Arkadiusz Siejda, obrał sobie za cel odkurzenie, a także uzupełnienie luk wydawniczych orbitujących wokół tematów okultyzmu i demonologii, w efekcie oddając w nasze ręce, odświeżone i estetyczne wydania.
Podchodząc do książki uczciwie przyznaję, że bałem się potencjalnej warstwy romantycznej. Nazwisko Cazotte'a było mi znane już wcześniej i wiedziałem, że autor czuł historie, które pisał jednak w dalszym ciągu czułem obawy przed zbytnią słodkością, której zdecydowanie unikam. Pisząc te słowa świeżo po lekturze, uważam, że moje obawy były bezpodstawne, ponieważ poznając kolejne akapity odczuwałem sporą przyjemność z poznawania prezentowanej powieści. Byłem zauroczony odniesieniami do okultystycznych ksiąg, zapomnianymi zaklęciami a także niepewnością losu bohatera, który w swojej głupocie zadarł z nieznanym.
Cazotte oparł swoja powieść na dość utartym schemacie człowieka pyszałkowatego rzucającego wyzwaniu siłom, których nie rozumie, a jednak należy przyznać, że rozpoczęty schemat dalej działa. „Diabeł zakochany” czerpie z szeregu znanych dziś schematów, jednak w odróżnieniu od innych dzieł z tego okresu, finału nie sposób przewidzieć.
„Diabeł zakochany” to opowieść o nieoczekiwanej namiętności, walce o własną duszę i rozterkach pomiędzy materią a astralem. Wspomniany wcześniej Alvaro, dumny i nieustraszony kapitan gwardii przybocznej Króla Neapolu, śmieje się niebezpieczeństwom prosto w twarz, jednak co jeśli zamiast paskudnego stwora, spotka przed sobą piękną kobietę? Co jeśli padnie mu przed nogami i wyzna miłość do grobowej deski? Jak się wtedy zachowa?
Definicja Femme Fatale, wyklucza Biondettę w tej roli, jednak musicie wiedzieć, że mimo wszystko ma w sobie coś diabelskiego. Złośliwi lub żonaci ponad dziesięć lat powiedzą, że każda kobieta skrywa rogi, jednak zaręczam, że wspomniana Biondette jest jedyna w swoim rodzaju. Nawet jeśli czule się uśmiecha i deklaruje ogromną miłość.
Dla współczesnego czytelnika, który zna tylko obecnie wydawane książki, język będzie wyzwaniem, jednak uważam, że warto podjąć ryzyko i spróbować. Cazotte opublikował swój powieść w 1773 roku lecz mimo wszystko myślę, że „Diabeł zakochany” może być intrygującą i wciągającą historią. XVIII-wieczny strach przed diabłem roztopił się w szklanych wieżowcach, lecz w powieści czuć jego potęgę emanującą w wydarzeniach.
„Diabeł zakochany” to powieść, którą polecam fanom grozy. Zjadaczki romansów raczej machną na to ręką, gdzie nadnaturalni będą się świetnie bawić.