Kompletny idiota Tommy Jaud 5,1
ocenił(a) na 512 lata temu To z tyłu książki to zdjęcie autora, rozumiem? Pasuje idealnie, bo mina od początku do końca podsumowuje głównego bohatera, Simona. Chociaż, jeśli mam być szczera, to nadałabym troszkę inny tytuł: „Kompletny dupek”, bo pod dupka bardziej mi podchodził tok myślenia tego faceta. Z drugiej strony idiota to idiota, dawniej określano tak osobę upośledzoną umysłowo, a teraz osobę, która nie tylko daje się robić w bambuko, ale jeszcze ma tego świadomość i nie obchodzi jej, że inni ludzie to robienie i wiedzę o tym wytykają. Uf, trochę maślane, ale prawdziwe.
Simon właśnie taki jest. Daje się urabiać, chociaż w nim samym gotuje się jak w bojlerze. Na każdym kroku błyszczy wewnętrznym monologiem przesyconym irytacją i sceptycyzmem. Nawet ciekawe głosy dopuszcza do istnienia, chociaż chwilami miałam wrażenie, że facet nic nie wie o życiu. Ha! Prawdopodobnie życie robiło go w bambuko.
Jego znajomi to też niezłe elementy. Praktycznie napędzają kolejne absurdalne, ale dziwnie prawdopodobne sytuacje, które mogą dopaść każdego z nas. Koleś ciągnący z portfela Simona, bo nigdy nie ma kasy. Później jednak okazuje się, że ma kartę „jakąś tam”, która świadczy o posiadaniu wystarczającej ilości kasy. Drugi grubasek z lepszym polotem na babki niż niczego sobie Simon. Koleżanka z dobrymi radami, sprzątaczka od psucia i umawiania Simona z matronami, czy Bóg wie kim. No istna parada osobliwości!
I w końcu pojawia się ONA. Ideał kobiety dla bohatera. Piękna, od spieniania mleka w Starbucksie. Robił do niej podchody przez dłuższy czas, a kiedy udaje mu się z nią spotkać, okazuje się, że laska jest egoistyczną, zapatrzoną w siebie raszplą z drutu i jeszcze za tą raszplowatość Simon musiał dostać po gębie. Paranoja do ętej, ale w zabawnej otoczce.