cytaty z książek autora "Barbara Faron"
Takie jest życie. Ludzie są mili tylko wtedy, kiedy węszą jakąś korzyść.
Żałuję tylko jednego, a mianowicie tego, że jestem mazgajem. W środku oczywiście. Bo na zewnątrz potrafię być twarda. Bardzo twarda. Musiałam. Muszę...
Jestem wkurzona na siebie. To najgorszy rodzaj wkurzenia.
Najgorzej jak w człowieku siedzi taki smutek, że aż boli- tam gdzieś w środku, konkretnie nie wiadomo gdzie.
A nie gadałam? – Triumfowała, zaglądając do naczynia. – Poszły na dno! Wszystkie, co do jednego! Widocznie ktoś urzekł. – Trzykrotnie odmówiła Ojcze nasz i Zdrowaś Mario, trzykrotnie obmyła czoło synowej i trzykrotnie napoiła ją wodą z cebrzyka, wypowiadając właściwe w takich razach zaklęcie: – Jeden cię urzekł, trzech cię uzdrowiło: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty… Amen!
A były historie, od słuchania których niejednemu włosy stawały na głowie. Historie o orszakach pokutujących duchów, widywanych przez piastę od koła; o Białej, przemykającej chyłkiem między opłotkami z kosą na ramieniu; o Czarnym, który w wietrzne noce pomagał samobójcom zarzucać powrózek na gałąź albo o boginkach czyhających po zmroku przy chałupach, w których baby leżały w połogu...
Miłość to ciężka choroba. Miłość to uzależnienie.
Wiejskie kobiety najczęściej marzyły o władzy nad mlekiem i nabiałem, dlatego za namową czarownicy skłonne były zaryzykować własną duszę.
Szczególną moc ochronną przypisywano hałasowi a pogląd, że bicie w kotły, dzwonienie, kołatanie, trąbienie, strzelanie z armat albo broni palnej, a nawet wydawanie głośnych okrzyków może odstraszać wszelkie zło i choroby, utrzymywała się przez wieki.
Innym sposobem na unicestwienie demona, stosowanym również na ziemiach Rzeczpospolitej, miało być jego spalenie.
Figury świętego często stawiano na polach aby czuwał nad przychówkiem, a chłopi jeszcze w XIX wieku w wielu okolicach w dniu św. Rocha (16 sierpnia) spędzali bydło przed kościół, by ksiądz je pobłogosławił dla uproszenia zdrowia i ochrony od chorób zakaźnych za jego wstawiennictwem.
Jeśli któraś została sama, jeśli nie mogła liczyć na krewnych, jeśli owdowiała i miała na utrzymaniu dzieci, najlepszą drogą do poprawienia własnego bytu było znalezienie męża.
Według wierzeń ludowych boginki nie tylko zagrażały tym, kto je zobaczył. Aby uniknąć ryzykownego spotkania z istotą, która mogła rzucić urok albo nawet zabić, unikano wychodzenia nad wodę przed wschodem słońca i po jego zachodzie.