Siostry Brontë Ewa Kraskowska 6,7
![Siostry Brontë](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/59000/59167/352x500.jpg)
ocenił(a) na 95 lata temu Na temat sióstr Brontë, jak zauważa Ewa Kraskowska, powstało i nadal powstaje ogromna liczba dzieł, prac naukowych, stron internetowych (w wyszukiwarce Google na hasło "siostry Brontë" wyświetliło się ponad 11 tysięcy stron),ciągle kręci się filmowe wersje utworów Emily i Charlotte. Narzuca się wobec tego pytanie: po co kolejna książka na ten temat? Formułuje je również Ewa Kraskowska. I zaraz wyjaśnia: na rynku polskim istnieje tylko jedno opracowanie poświęcone "legendzie brontëańskiej" - "Na plebanii w Haworth" Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej. To fakt zaskakujący, zważywszy na zainteresowanie siostrami Brontë i ich pozycję w literaturze światowej. Pojawienie się drugiej książki o tej tematyce wydaje się wobec tego wręcz konieczne. Dodatkowo, jak tłumaczy Kraskowska, "Na plebanii w Haworth" to lektura skierowana do czytelników mających jakieś pojęcie o siostrach Brontë. Natomiast propozycja Kraskowskiej to wprowadzenie w "brontëańską legendę", przedstawienie jej genezy, podstawowych komponentów i głównych bohaterów. Ponadto historię życia sióstr, wyjaśnia dalej autorka, można odczytywać ciągle na nowo, gdyż to historia o sprawach uniwersalnych: o walce dobra ze złem w naturze ludzkiej, o tkwiącej w każdym potrzebie miłości i akceptacji, o ukrytej głęboko na dnie serca nadziei na lepsze jutro mimo beznadziejnej teraźniejszości. Jak stwierdza autorka „Sióstr Bronte”, każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Mnie szczególnie urzekła miłość i lojalność rodzeństwa. Nie tylko ze względu na rzadkie ujawnianie tych uczuć w dzisiejszym świecie, ale dlatego, że wzajemne oddanie stanowiło siłę sióstr i w konsekwencji zadecydowało o zmianie ich losów.
"Siostry Brontë" pióra E. Kraskowskiej są reklamowane na okładce jako "opowieść", nie "biografia". Rzeczywiście czyta się je jak najlepszego gatunku prozę, nie jak opracowanie popularnonaukowe. Sprawia to konstrukcja utworu i jego stylistyka.
Książka E. Kraskowskiej jest podzielona na 14 rozdziałów. Pierwszy stanowi rodzaj prologu. Zawiera zapowiedź dalszych wydarzeń, wprowadza w akcję, nakreśla tło fabuły. Kolejny to prezentacja otoczenia. Zgodnie z zasadą rządzącą strukturą powieści dziewiętnastowiecznych autorka umieszcza bohaterki w ich naturalnym środowisku. Podobną funkcję spełnia rozdział trzeci zawierający genealogię rodzinną i pokazujący codzienne relacje na plebanii w Haworth. Dalej następuje "akcja właściwa", czyli chronologicznie ułożone dzieje sióstr: spokojne dzieciństwo, rozpoczęcie edukacji, pierwsza praca, pisarskie wprawki, publikacje pod pseudonimem, potem ujawnienie się, tragiczna seria zgonów w rodzinie i kończące sagę sióstr małżeństwo i śmierć (taki dokładnie tytuł nosi ostatni rozdział) Charlotte. To oczywiście ogromny skrót wydarzeń przedstawionych w "Siostrach Brontë". Na jej kartach przewijają się wszyscy członkowie rodziny oraz mniej lub bardziej bliscy znajomi. Pod tym względem tytuł książki jest nieco mylący. Osobne rozdziały poświęcone są głowie rodziny, Patrickowi Brontë i Branwellowi - jedynej męskiej latorośli, czarnej owcy rodu. Poznajemy także ciotkę - Elizabeth Branwell, przyjaciółki Charlotte, mężczyzn, z którymi łączyły ją różne relacje (zawodowe, towarzyskie, prywatne),pracodawców sióstr, znanych pisarzy epoki. Kalejdoskop postaci, a każda miała swój wpływ na biografie panien Brontë. Na tym nie koniec. Koleje losów sióstr są pokazane na bardzo szerokim tle społeczno-polityczno-obyczajowym dziewiętnastowiecznej Anglii. Swoją wiedzę o epoce można wzbogacić o szczegóły dotyczące czytanych gazet, debat parlamentarnych, strojów obowiązujących w operze, środków lokomocji, sposobów zalecania się i oświadczania, przedmiotów wykładanych na pensjach, płac guwernantek, a nawet najczęstszych przyczyn śmierci.
Przede wszystkim jednak z "Sióstr Brontë" dowiadujemy się, jak wyglądała sytuacja kobiet z różnych warstw społecznych. Feministyczne zainteresowania autorki dają się zauważyć, a czasem jedynie wyczuć, w większości komentarzy. W świetle uwag o kondycji dziewiętnastowiecznych kobiet, życie sióstr Brontë jawi się jako metafora losów całego pokolenia ubogich, acz wykształconych, prowincjonalnych panien. Z wyjątkiem kariery pisarskiej, bo to element nietypowy, wręcz "baśniowy", według określenia Kraskowskiej. Jednakże patriarchalny model wychowania obowiązujący dziewczęta, czyli niemożność realizacji w wybranych, nienarzuconych tradycją, zawodach, ubezwłasnowolnienie wobec ojca, a potem męża, pogarda wobec tzw. starych panien (pomyśleć, że za taką uchodziła niezamężna dwudziestoośmiolatka),strach przed konsekwencjami ciąży (powikłania popołogowe, włącznie ze śmiercią),biegunowo różna sytuacja materialna guwernantek i guwernerów, obligatoryjny sposób ubierania się i zachowania, społeczne wyalienowanie jednostek niespełniających stereotypowych wzorców kobiecości - to cechy wspólne całej generacji kobiet współczesnych siostrom Brontë. Co ważne, i na co zwraca uwagę autorka, ten świat stworzony przez mężczyzn dla mężczyzn uderzał również w nich samych. Za przykład mogą tu posłużyć losy Patricka Branwella Brontë, który nie udźwignął pokładanych w nim, jako mężczyźnie, nadziei. Jego słaba konstrukcja psychiczna sprawiła, że nie podołał wyzwaniu utrzymania pięciu sióstr. Nie starczyło także artystycznych talentów, a priori przypisanych płci męskiej.
Doskonałym przykładem obrazującym dyskryminację dziewiętnastowiecznych kobiet jest dokonany przez Anne, Emily i Charlotte wybór męskich pseudonimów na debiut pisarski. Siostry Brontë miały świadomość, że ujawniając swoją prawdziwą tożsamość narażają się na automatyczne odrzucenie swoich powieści, nieodpowiadających obiegowym opiniom o tym, jak powinny pisać kobiety. "Pisarstwo kobiece" bowiem dla dziewiętnastowiecznych krytyków i czytelników oznaczało literaturę nie najwyższych lotów, sentymentalną i błahą, w której dominowała tematyka związana z religią, wychowaniem albo nawracaniem mężczyzn na drogę cnoty przez skromne i obyczajne kobiety. Powieści sióstr Brontë budziły konsternację brutalnością scen przemocy, zarówno fizycznej, jak i psychicznej oraz konstrukcją głównych bohaterek, które odważyły się mieć własne zdanie i głosić poglądy sprzeczne z obowiązującą, patriarchalną koncepcją ich roli w społeczeństwie. Z tego też powodu wielu krytyków wątpiło w kobiecą tożsamość autorów "Jane Eyre", "Agnes Grey" i 'Wichrowych Wzgórz".
Uwagi na temat kondycji kobiet, wplecione w narrację, nie są jedynie modnymi wtrętami. Kraskowska pokazuje jak mocno stereotypowe sądy o różnicy płci kształtowały losy ówczesnych ludzi. Wpływały na wybór zawodu, partnera, były źródłem tragedii rodzinnych. Miały realne znaczenie dla życia jednostki. Każda powieść sióstr Brontë, co podkreśla autorka, zawiera program naprawy sytuacji kobiet, a kreacje bohaterek to rewolucyjne propozycje alternatywnych do współczesności wyborów drogi życiowej.
Biografie zostały skonstruowane na podstawie listów, zapisków - notatek dziewcząt i opowieści innych o rodzinie Brontë. E. Kraskowska posiłkuje się również w opisach przedmiotów osobistych cytatami z książki Przedpełskiej-Trzeciakowskiej. Korzysta także z kontekstu twórczości sióstr Brontë zawierającej elementy autobiograficzne, ale podchodzi do tego z dystansem. Skupia się na faktach, oświetla je z różnych stron, szuka ich genezy. Używając form trzeciej osoby liczby mnogiej sprawia, że odbiorca ma bardzo miłe poczucie czynnego uczestniczenia w opowiadaniu historii o siostrach Brontë, w tropieniu faktów i składaniu ich w całość. Wspólnotę autorka-czytelnik/czka budują również pytania retoryczne odwołujące się do podobnych, współczesnych doświadczeń. Te retoryczne chwyty stanowią ważny element epickiego stylu narracji.
Losy sióstr Brontë prezentowane są symultanicznie, co jednak nie znaczy, że zlewają się w jedno. E. Kraskowska w prezentacji każdej z sióstr skupia się na cechach dla niej charakterystycznych i konsekwentnie je podkreśla. Dzięki temu nie można pomylić dominującej, niezależnej Charlotte z introwertyczną Emily czy wyciszoną, religijną Anne albo uduchowioną Mary.
Sięgając po "Siostry Brontë" byłam przekonana, że dowiem się tylko czegoś o życiu Emily i Charlotte. Przyznaję się, że nie miałam pojęcia o istnieniu pozostałych członków rodziny, o Anne, Marii, Elizabeth i Branwellu. Po lekturze książki już wiem, że niemożliwe jest skupienie się na biografii jednej osoby spośród tej szóstki. Razem się wychowywali, inspirowali, uczyli, wspierali. Kraskowska w opisach dnia codziennego na plebanii składającego się m.in. z wspólnych dziecięcych zabaw, układania opowieści czy przesiadywania w kuchni razem ze zwierzakami oddała atmosferę miejsca, kształtującego siostry Brontë. Czytając dane fragmenty, prawie czułam domowe zapachy i słyszałam wesoły gwar domowników. Jednak nad wszystkimi, nawet najpogodniejszymi opowieściami o rodzinie Brontë unosi się gotycka mgiełka. Szczególne wrażenie wywarło na mnie cytowanie notatek, w których dziewczynki zastanawiały się co będą robić za lat dziesięć, piętnaście, pięćdziesiąt. Kontrast między nadzieją na lepsze dni, jaką wyrażały a komentarzem autorki, że te lata miały nigdy dla nich nie nadejść, poruszał mnie do głębi.
Siostry Brontë żyły dwa wieki temu, ale historia ich losów nie ma charakteru suchej narracji, przyprószonej kurzem, interesującej jedynie dla historyków. Kraskowska rozlicznymi sposobami przybliża czytelnikowi dziewiętnastowieczne realia i uświadamia prawdę oczywistą, o której jednak często się zapomina, kiedy czyta się życiorysy osób żyjących dawno temu: że byli ludźmi z krwi i kości, nie papierowymi postaciami, czuli, kochali i nienawidzili tak samo jak my. Autorka osiąga ten efekt m.in. porównując zabawę, którą wymyśliły w dzieciństwie siostry Brontë, polegającą na kreowaniu bohaterów i tworzeniem całego ich świata, z zasadami obowiązującymi dziś w role playing games, bardzo popularnej rozrywce internetowej. Podobną funkcję spełniają uwagi o nadużywaniu narkotyków, równie powszechnym w wieku XIX, co dziś. Dylematy kobiece związane ze źle ulokowanymi uczuciami, skomplikowane relacje rodzinne nacechowane zarówno miłością i przyjaźnią, jak i rywalizacją, świadomość własnej brzydoty i wypływających stąd ograniczeń, nazwijmy je, "towarzysko-uczuciowych", niechęć do wykonywanego zawodu - autorka konsekwentnie udowadnia, że tylko czasy się zmieniają, natura ludzka jest niezmienna.
Poznając historię życia sióstr Brontë, wchodząc w ich świat, ma się ochotę zobaczyć, jak wyglądały miejsca z nimi związane, znajomi i one same (czy rzeczywiście były tak niepozorne?). Niestety książka tylko częściowo wychodzi temu pragnieniu naprzeciw. Kraskowska próbuje zrekompensować brak ilustracji i unaocznić czytelnikowi prezentowane miejsca i osoby poprzez drobiazgowe charakterystyki oraz plastyczne opisy. Z pewnością wpływa to na wyobraźnię i pomaga ukształtować wizerunek otoczenia oraz głównych postaci opowieści, lecz nie zmienia faktu, że zdecydowanie brakuje zdjęć, co zapewne leżało w gestii wydawców. "Siostry Brontë" to nie tylko opowieść o życiu tych sławnych pisarek. To historia o obyczajowości epoki, o obowiązujących wtedy standardach kulturowych i ich wpływie na życie jednostki, to także historia genezy ruchu emancypacyjnego. Uważam jednak, choć nie wiem, czy taka była intencja autorki, że to przede wszystkim opowieść o wielkiej samotności wśród najbliższych ludzi, gdyż siostry Brontë były ogromnie zżyte, lecz równocześnie istniały osobno, tworząc własny świat, do którego wpuszczały bliskich niechętnie i na krótko. Świetnie obrazuje to okładka książki: wrzosowe - o pięknym odcieniu różu - pole, zgrupowane razem, ale stojące osobno grafitowe nagrobki i samotne drzewo z rozłożystą koroną. Tło stanowi niebo, delikatnie pastelowe, lecz od połowy powleczone szarą mgłą. Nic nie jest jednoznaczne, a jasna i ciemna strona duszy ludzkiej dopełnia się wzajemnie. Z okładki tchnie spokojem, którego jednak nie ma w książce. Życie sióstr Brontë było pełne marzeń, pasji i namiętności. Dlatego też, jak konstatuje Kraskowska w zakończeniu, są one nadal, po dwustu latach od śmierci, przedmiotem fascynacji kolejnych pokoleń.