Poggio Bracciolini, apostolski sekretarz i łowca antycznych ksiąg, wydobywa dla świata poemat „O rzeczywistości” Lukrecjusza, czym otwiera drzwi do renesansu... a przynajmniej autor stara się ukazać, że dzieło tego starożytnego autora swoim językowym kunsztem, epikurejską filozofią i atomistycznymi założeniami, w których nie ma nic do roboty dla opatrzności zmieniło oblicze świata. Jest wiele o antyku, kopiowaniu ksiąg i życiu w klasztorach, (anty)papieżu Janie XXIII, rozpowszechnieniu „O rzeczywistości” oraz atomistycznych podwalinach oświeceniowej myśli. Jest tutaj w zasadzie wiele o wszystkim. Czasem to największy walor, czasem niekoniecznie.
Autor oddaje wielki, piękny i szczery hołd Lukrecjuszowi. Czuć merytoryczne przygotowanie i dobre pióro, godne tego, by opowiadać o wielkich mistrzach sztuki retorycznej. Zainteresowani na pewno sięgną po poemat, bo choć jego treści ukazane jest w „Jak zaczął się renesans” jak na lekarstwo to piękno antyku jest namalowane słowami tak sugestywnie, że trudno się nie zaintrygować.
Świetna książka. Razem z Poggio Bracciolinim, włoskim humanistą, sekretarzem kilku papieży i łowcą ksiąg, przemierzamy XV-wieczne Włochy i Niemcy, by w końcu odnaleźć zaginiony poemat Lukrecjusza "O rzeczywistości". Autor świetnie oddaje klimat Europy południowej, która jedną nogą stoi w średniowieczu, ale już widać początek renesansu. Ciekawy zarys sytuacji intelektualnej ówczesnych Włoch, sporo informacji o filozofii epikurejskiej, do której nawiązał Lukrecjusz. Jesteśmy i na dworze papieskim antypapieża Jana XXIII, i na soborze w Konstancji, w klasztornych skryptoriach i wielu innych miejscach. Naprawdę polecam.