Polska pisarka, autorka książek dla dzieci, działaczka niepodległościowa. Ukończyła Wydział Humanistyczny (polonistykę) i Studium Pedagogiczne na Uniwersytecie Warszawskim. Debiutowała jako publicystka w 1932 r. na łamach prasy harcerskiej, a w 1934 r. ogłosiła pierwszą powieść. W latach 1940-1944 była działaczką podziemia kulturalnego oraz redaktorką konspiracyjnego czasopisma "Wzlot". Była też członkiem Rady Pomocy Żydom "Żegota" oraz jednym z założycieli konspiracyjnego wydawnictwa "Załoga". Od listopada 1945 r. do lutego 1946 r., oskarżana o współpracę z WiN była więziona i przesłuchiwana przez UB . W latach 1946-1952 była redaktorem Wydawnictwa "Czytelnik" . Przyznane nagrody: 1957 - nagroda Prezesa Rady Ministrów, 1987 - nagroda miasta Warszawy.
We wrześniu 1939roku Niemcy zajęli Podhale. Wówczas przedwojenny działacz polityczny dr Henryk Szatkowski, popierany przez Wacława Krzeptowskiego, zaczął propagować ideę głoszącą, że górale są pochodzenia niemieckiego.
W kwietniu 1940 roku, podczas wizyty w Zakopanem, gubernator Frank oficjalnie ogłosił górali odrębnym szczepem. Tak powstał Goralenvolk, do którego akces zgłosiło tylko 23% mieszkańców Zakopanego, z czego jedynie część świadomie wyrzekła się polskości. W większości ludzie ci nie wiedzieli nawet, co podpisują. Później działacze Goralenvolku wszelkimi sposobami próbowali namówić opornych do wstąpienia w szeregi zdradzieckiej organizacji. Grozili represjami, imali się podstępów, podsuwając niepiśmiennym ludziom deklaracje niby to na przydział nafty czy innych deficytowych dóbr. Zakopane okopało się w biernym oporze.
I w tym niezbyt szczęśliwie dobranym czasie w Zakopanem pojawiają się Lucyna i Paweł Komorowscy, dobrzy znajomi braci Gąsieniców. To właśnie Paweł swego czasu umożliwił Staszkowi podjęcie wymarzonych studiów na Akademii Sztuk Pięknych. Teraz Komorowscy potrzebują pomocy. Lusia jest z pochodzenia Żydówką i musi znaleźć bezpieczną kryjówkę.
W "Dujawicy" na pierwszy plan wysuwa się postać młodziutkiej sąsiadki Staszka i Daniela. Kasia Pawlica, od najmłodszych lat zapatrzona w stanowiącego dla niej wzór wszelkich cnót Daniela, bez wahania podejmuje się pomóc Komorowskim. A nie jest to proste zadanie. Dziewczynka musi dokonywać wyborów niełatwych nawet dla osoby dorosłej, a Kasia jest przecież jeszcze dzieckiem. Z uporem dąży do celu mimo gniewu matki i uwag dyrektora szkoły, mimo tragedii, która dotknęła jej rodzinę.
"Dujawica" w dalszym ciągu robi na mnie niesamowite wrażenie. Niby wiem jak się skończy, a jednak, czytając, drżę z gniewu, lęku i oczekiwania. No i wybucham śmiechem, gdyż dialogi Marii Kann są niezrównane.
Często też zastanawiam się, czy będąc na miejscu Kasi, znalazłabym w sobie tyle odwagi i hartu ducha. Tego już nigdy się nie dowiem, pozostaje się łudzić, że jednak tak.
Tę opinię (jak również inne) znajdziesz na: ksiazkolubna.blogspot.com
"Wantule" ukazują obraz życia zakopiańskich górali w okresie przedwojennym i ich codzienne zmagania, by z kamienistego, nieurodzajnego gruntu wyrwać choć trochę plonów i zapewnić rodzinie byt. Nie ma tam miejsca na zbytnie sentymenty i marzenia. Dzieci od najmłodszych lat mają swoje obowiązki, edukację najczęściej kończą na szkole powszechnej.
A wśród tej zaharowanej masy ludzkiej dwaj odmieńcy - Staszek i Daniel. Różnią się także od siebie, ci bracia Gąsienicowie. Starszy z nich, Staszek, to artysta o niepospolitym talencie, którego jedynym pragnieniem jest nauka w Akademii Sztuk Pięknych. Nie umie się odnaleźć w szarej codzienności, gubi się wśród prozaicznych obowiązków. Sensem życia jest dla niego sztuka. Niestety, do tego, by móc się dalej uczyć, potrzebne są pieniądze, a tych nie ma ani sam Staszek, ani jego rodzina.
Zupełnie inne pragnienia rządzą jego młodszym bratem, Danielem. Ten sympatyczny, zawadiacki chłopak po mistrzowsku wymiguje się od wszelkich nałożonych na niego obowiązków. Korzysta z każdej okazji, by tylko móc zniknąć z domu i wraz z przyjacielem przedsiębrać narciarskie wyprawy, lub towarzyszyć juhasom na halach. Nie cierpi szkoły i nie potrafi pojąć, dlaczego Staszek dobrowolnie chce się uczyć. Mimo tego gotów jest zrobić wszystko, by tylko pomóc bratu spełnić marzenia.
"Wantule" to książka dla młodzieży... i nie tylko. Zawiera celne spostrzeżenia i dowcipne opisy różnych typów ludzkich, a użyte przez autorkę gwarowe wyrażenia bardzo dobrze komponują się z całością.
Czytając ją, niejednokrotnie wybuchałam śmiechem, a i łezka się w oku zakręciła.
Zdecydowanie nie jest to książka tylko dla młodzieży. Czytałam ją wielokrotnie i zawsze, mimo upływu lat, jednakowo zachwyca.