Włoski poeta i tłumacz. Pochodził z Piemontu, prowadził żywot włóczęgi w Turynie. Zadebiutował w 1936 roku tomem poezji Praca męczy (ukazał się on ponownie w 1943 roku). W czasach faszyzmu przebywał na wygnaniu.
Później opublikował kilka powieści oraz tom medytacji zatytułowany Dialogi z Leuke. Tłumaczył także dzieła literatury amerykańskiej na język włoski. Zginął śmiercią samobójczą.
Kilkudziesięciostronicowe opowiadanie, którego pierwszoosobowym narratorem jest trzydziestoparoletni nauczyciel, kawaler, introwertyk, odwiedzający w Genui dawnego przyjaciela i jego żonę. Wspólne wyjścia na plażę są kanwą opowieści, w której leniwe dni, nieobfitujące zbytnio w wydarzenia, sycą się obrazami, budzą wspomnienia, refleksje, komentarze do widzianego świata. Bohater jest raczej zdystansowanym i nieingerującym w ten świat obserwatorem, a my mamy wgląd w narrację, toczącą się w jego głowie, która odbija jak w lustrze strategie narracyjne, które toczą się w naszych własnych głowach, często bezwiednie.
Pavese to jeden z najwybitniejszych pisarzy włoskich XX wieku. Oskarżany przez faszystów o działania antypaństwowe, został aresztowany i przebywał na zesłaniu na południu Włoch. Jego pisarstwo jest przykładem literatury, która bierze się z wewnętrznego cierpienia. Niestety, włoska literatura ubiegłego stulecia jest mało znana w Polsce (może poza Umbertem Eco i Italem Calvino),a szkoda. Nie pasuje ona do stereotypu wesołego Włocha z południa, który macha rękami i wsuwa makaron, śpiewając O sole mio. Jest mocno melancholijna, a włoskie słońce jest tam raczej metaforą psychicznej duchoty niż wesołych wakacji z rodziną w Toskanii.
Pavesego ciężko zrecenzować, ponieważ nigdy nie czytałem czegoś podobnego: są to trzy powieści, podczas których czytania często możemy się nudzić, a dopiero po ich skończeniu zaczynamy w pełni odczuwać ich ważkość z wpływem, jaki na nas wywarły - podobne, aczkolwiek lżej usypiające, doświadczenie miałem przy odczycie, nazwę coś popularnego, "Iliady" - tylko że tutaj panuje kompletnie inna atmosfera; dziwnie ściśnięta, odległa, półparna, jakbyś nudził się w lato przy zobojętniałym nastroju, kompletnie sam.
Czytając miałem dodatkową motywację nie wściekać się, ponieważ dobrze znam sylwetkę autora - darzę go sympatią za sam życiorys, zawarty też w jego dziennikach. Podobnie tutaj polecam wcześniej zaangażować się w prześledzenie istotnie biografii i może nawet przeczytanie owych dzienników - inaczej lektura może budzić jeszcze większą niepewność - "czy chcę dalej czytać?".