Rochus Misch

Kto się spodziewa po tej pozycji, jakiegokolwiek rozliczenia z przeszłością, służby w imię zbrodniczego systemu, srogo się zawiedzie. Pozycja napisana poprawnie, tak aby nic za wiele nie przekazać, poza rzeczami które od lat są znane. Ot były ss-man, postanowił dorobić parę ojro [ zapewne tęskni za markami ], do swojej skromnej emeryturki. Jaką otrzymuje za ciężką służbę w bunkrze Fuhrera, oraz walecznej obrony Fatherlandu, przed hordą bolszewików. Twierdzi nasz bodyguard spod trupiej główki, że był z wodzem do końca. To zapewne, niejedno słyszał na własne uszy i widział na własne oczy. Ale on nam tego nie opowie o nie, to by było niebezpieczne nawet dzisiaj, po tylu latach. Dostałoby mu się, od byłych kameraden, że kala imię wodza. A i mógłby pośliznąć, się na mydełku podczas zażywania kąpieli, wszak jest w podeszłym wieku. A tak wszyscy są szczęśliwi, on i wydawca mają swoje ojro, gawiedź niesamowite wspomnienia z kwatery zbrodniarza.