cytaty z książek autora "Arnold Schwarzenegger"
Sens życia, to nie zwykła, szara egzystencja czy przetrwanie, ale parcie do przodu, windowanie się do góry, osiąganie czegoś, zdobywanie.
Nie myśl za dużo. Jeśli nic tylko myślimy, umysł nie ma kiedy odpocząć. Grunt to odprężyć i ciało, i umysł. Dzięki temu gdy trzeba podjąć decyzję albo twardo rozprawić się z problemem, korzystamy z całego zapasu energii.
Spisywanie celów do osiągnięcia weszło mi w krew, podobnie jak wiara w to, że nie ma drogi na skróty. Dopiero po setkach czy tysiącach powtórzeń opanowałem moją ulubioną pozę, nauczyłem się ciętych ripost, tańczyć tango w "Prawdziwych kłopotach", malować piękne kartki urodzinowe i mówić "Jeszcze tu wrócę" w odpowiedni sposób.
Podobno Ronald Reagan napisał kiedyś dziesięciostronicowy list miłosny do swojej żony Nancy, podczas gdy ona siedziała w drugim kącie pokoju. Dlaczego po prostu jej tego wszystkiego nie powiedział?- zastanawiałem się. Ale wtedy uświadomiłem sobie, że napisać coś, a powiedzieć, to nie to samo - i że historie miłosne wyrastają z ludzkich odmienności.
Sarge najlepiej wyraził to w przemówieniu wygłoszonym w Yale w 1994 roku. Powiedział wówczas studentom ostatniego roku: " To, co bierzecie z życia, nie ma znaczenia. Stłuczcie swoje lustra! W naszym coraz bardziej pochłoniętym sobą społeczeństwie przestańcie przyglądać się sobie, a spójrzcie raczej na innych. Zrobienie czegoś dobrego dla swojej dzielnicy, miasta, stanu czy kraju oraz dla bliźnich da wam o wiele więcej satysfakcji niż wasze mięśnie, figura, samochód, dom czy zdolność kredytowa. Lepiej jest zaprowadzać pokój, niż wojować". Nieustannie myślę o tych słowach. Wielcy przywódcy zawsze mówią o rzeczach większych niż oni sami. Twierdzą, że radość i sens życiu nadaje to, co zostawimy po sobie. Im więcej udaje mi się osiągnąć na tym świecie, tym bardziej się z nim zgadzam.
Czekało mnie mnóstwo pracy. Przysiągłem sobie, że jeśli kiedyś przegram, opuszczę scenę z szerokim uśmiechem, bo będę miał poczucie, że zrobiłem wszystko, co mogłem, żeby się przygotować.
Nie zamierzam wam wmawiać, że wszystko, co sobie zwizualizujecie, w końcu się spełni. To do diabła tak nie działa. Trzeba planować, pracować, uczyć się, ponosić porażki, uczyć się, pracować i ponosić kolejne porażki. Tak wygląda życie i jego zasady.
Jeśli chodzi o przeciwników, których spotykacie na drodze do osiągnięcia swoich celów, macie dwa wyjścia. Możecie ich zignorować lub wykorzystać. Ale nigdy im nie wierzcie.
Niezależnie od rozmiarów twoich marzeń, jeśli nie stawiasz przed sobą wyzwań, nie dajesz z siebie wszystkiego, jeśli nie odetniesz nogawek od dresów, gdy zajdzie taka potrzeba, sam sobie w ten sposób szkodzisz.
Kiedy coś tak ważnego staje się moim celem, nie odpuszczam. Nie rezygnuję. I nie idę na kompromis. Nie ma planu B. Plan B to sukces planu A. (...) Powiem wam coś: jeszcze nigdy nic dobrego nie wynikło z posiadania planu B. W każdym razie nic ważnego lub zmieniającego życie. Plan B jest niebezpieczny dla każdego wielkiego marzenia. To plan porażki. Plan A jest waszą własną ścieżką zmierzającą do do urzeczywistnienia waszej życiowej wizji. Natomiast plan B to najłatwiejsza z dróg. Kiedy już uświadomicie sobie, że istnieje, kiedy już zaczniecie rozważać jego wprowadzenie, gdy coś pójdzie nie tak, w końcu go wybierzecie. Pieprzyć plan B! W momencie, w którym tworzycie plan awaryjny, nie tylko dajecie głos waszym przeciwnikom, ale także redukujecie swoje marzenie, uznając słuszność ich wątpliwości. Co gorsza, stajecie się własnymi przeciwnikami. Już i tak jest ich wystarczająco dużo, nie musicie powiększać ich grona.
(...) - jak to powiedziała Eleanor Roosevelt - codziennie staraj się zrobić coś, czego się boisz.