Najnowsze artykuły
- ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński2
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać247
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Lorenzo Tanzini
1
6,5/10
Pisze książki: historia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,5/10średnia ocena książek autora
25 przeczytało książki autora
56 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Jak kwitnące drzewo. Florencja średniowieczna i renesansowa
6,5 z 20 ocen
81 czytelników 3 opinie
2023
Najnowsze opinie o książkach autora
Jak kwitnące drzewo. Florencja średniowieczna i renesansowa Silvia Diacciati
6,5
We wstępie autorzy tłumaczą, że ta książka nie jest nowym wkładem do badań nad dziejami miasta, celem jest natomiast otwarcie okien z widokiem na rozmaite aspekty życia dawnej Florencji. W teorii mogłyby to być przygody bankierów, fabrykantów, kupców, walki między stronnictwami i wielka polityka. W rzeczywistości w tej pozycji nie bardzo to wszystko widać. To będzie truizm, biorąc pod uwagę, że książka ma czterech autorów, ale ta książka jest po prostu nierówna i trochę oderwana od kontekstu. Trzeba mieć trochę wiedzy o dawnej Florencji, żeby zrozumieć wszystkie smaczki, które prezentują nam badacze. Książka jest podzielona na 13 rozdziałów - esejów o rozmaitych sprawach dotyczących Florencji. I niektóre z nich są naprawdę dobre, mi przypadły do gustu fragmenty o florenckich więzieniach i nierówności obywateli tego miasta wobec prawa (autorzy też chętnie w swoich tekstach szukają odniesień do czasów nam współczesnych) czy o leksykonach familijnych lub szerzej rzecz ujmując jak wyglądały śluby i życie rodzinne we Florencji. Inne, natomiast dotyczące na przykład prawodawstwa, administracji są w mojej opinii słabsze. Nie jest to może słaba książka, każdy znajdzie w niej coś dla siebie, natomiast jako całość prezentuje się przeciętnie.
Jak kwitnące drzewo. Florencja średniowieczna i renesansowa Silvia Diacciati
6,5
Od paru dobrych lat staram się rozgryźć fenomen Florencji. Miasto nad Arno niemal w pojedynkę dokonało przejścia od tego, co my nazywamy średniowieczem, do renesansu, który zresztą w sztukach plastycznych tu miał swoją kolebkę. Była potęgą handlową i produkcyjną, tak silną i pewną siebie, że potrafiła rzucić wyzwanie i papiestwu, i cesarstwu, a o książętach jak choćby Visconti nawet nie wspomnę 😊 Książka „Jak kwitnące drzewo” przyczyniła do procesu rozgryzania. Ukazuje ona życie w mieście w różnych aspektach, ze szczególnym uwzględnieniem procesu tworzenia wspólnoty.
Trwało to długo, od XI w, kiedy Toskania była pod władzą margrabiów Canossy, oni zaś podlegali (z przerwami) cesarstwu, przez czasy samowolnych możnych, kiedy miasto było usiane wieżami obronnymi poszczególnych rodzin, po I i II Republikę (1250-1260 i od 1282 r.),kiedy ukształtowała się comune.
Autorzy piszą nie tyle o niezliczonych arcydziełach, których Florencja jest pełna, ale o sytuacji społecznej i gospodarczej, w której ta obfitość mogła powstać.
Taka ciekawostka: ponieważ po krwawych doświadczeniach z okresu walki wszystkich ze wszystkimi w kręgu możnych, zwanych ze wstrętem „magnatami:”, bardzo pilnowano, aby żadna rodzina nie manifestowała swej potęgi i majątku zbyt nachalnie, poszczególne rody najchętniej głosiły swą chwałę poprzez zamawianie fresków w rodzinnych kaplicach w kościołach, w Santa Maria Novella, Santa Croce czy innym. Stać ich było na najlepszych artystów, wiec obecnie w tych kościołach można spędzić po 2 godziny, żeby wszystko w miarę porządnie zobaczyć.
Autorzy bardzo wyraźnie podkreślają, że Florencja jako miasto zaczęła się rozwijać dopiero po tym, kiedy ambicje magnatów zostały bardzo ostro przycięte. Nie znaczy to, że zapanowała równość, ale można było wreszcie myśleć o Florencji jako rozwijającej się równomiernie całości. Siedziba władz miasta, dziś zwana Palazzo Vecchio, unaoczniała to dobitnie. Zaraz, zaraz, można zaoponować, a Medyceusze? Nie taka prosta sprawa z nimi. Kosma Starszy, twórca potęgi rodu, prawie rządził miastem, ale nigdy nie przejął całkowitej władzy. Podobnie Wawrzyniec. A nieudolne próby rządzenia podjęte przez jego syna Piero skończyły się wygnaniem tegoż. Dopiero w XVI w. Medyceusze (dziesiąta woda po kisielu, prawdę mówiąc) wrócili i comune się skończyła, rozpoczęły się czasy książąt. Ale to już zupełnie inna historia.
Książka jest świetnie napisana, z wieloma aluzjami do współczesności. Oligarchowie wszelkiego rodzaju nie należą do ulubieńców autorów 😊 Może ich pochwała równości sięga zbyt daleko, ale ich poglądy nie szkodzą wiarygodności narracji historycznej.