Najnowsze artykuły
- ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać278
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Artur London
1
10,0/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Urodzony: 01.02.1915Zmarły: 08.11.1986
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
10,0/10średnia ocena książek autora
1 przeczytało książki autora
0 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Byłem członkiem bandy Slanskiego Artur London
10,0
Wszyscy chyba słyszeli o pokazowych procesach moskiewskich. Nikt z wówczas „sądzonych” nie ocalał. Nikt nie miał okazji opowiedzieć, jak to możliwe, że ludzie zaangażowani przez całe życie w działalność komunistyczną nagle okazali się co do jednego „szpiegami” i „zdrajcami”, tarzającymi się "w prochu i pyle" cieniami dawnych druhów Lenina. Proces czołowych komunistycznych działaczy w Pradze odbył się półtorej dekady później. Schemat i kuchnia procesu były identyczne. Kucharzami byli zresztą przybyli z Moskwy sowieccy „doradcy”. Każde słowo, każdy zarzut były wymysłem. Kiedy 3 grudnia 1952 roku na budzącej grozę, przypominającej wysoki pal z hakiem, szubienicy, kat dusił po kolei jedenastu skazańców, wszyscy w Europie zastanawiali się jak to możliwe. Czołowi francuscy lewicowi intelektualiści kolejny raz mieli niełatwy orzech do zgryzienia, jednakże posługując się materialistyczną dialektyką jakoś to sobie wyjaśnili i zgodzili się, że wyrok i tym razem był słuszny, choć wielu ze straconych (choćby Andre Simone/ Otto Katza znanego z pamiętników Koestlera) znali osobiście!
Napisane na emigracji w Paryżu pamiętniki byłego wiceministra spraw zagranicznych Artura Londona to dokument niezwykły. Napisany przez jednego z trzech, którzy ocaleli. Zastanawiałem się nieraz czy podobną rzecz napisaliby Zinowjew, Piatakow czy Bucharin, gdyby im to było dane. Nie sądzę. Książka Londona rozszczepia na poszczególne włókna dramat, który powtarzał się do znudzenia wszędzie tam, gdzie komunizm dotarł (od Pragi czy Tiranę po Koreę). Dramat, powolną „maszynkę do mielenia mięsa i kości”, który przetyka się z dziwną myślą, że ci, którzy doświadczyli tego horroru, sami do jego powstania się przyczynili. Przewrotna sprawiedliwość?
Moim zdaniem to relacja najlepsza. Można oczywiście poprzestać na Orwellu albo „Ciemności w południe” Koestlera. Tutaj jednak rzecz widzimy z perspektywy naocznego świadka z kręgu piekła, na pomysł wymyślenia nie wpadłby sam Dante. Ni to reportaż, ni to wspomnienia, a najbardziej chyba horror. Niech czytelnika nie zrazi szata graficzna tej książki, która (nie wznowiona do dziś, czego pojąc nie umiem) wydanej jeszcze w drugim obiegu. Tak jak długie fragmenty szczegółów śledztwa czy dokumentów procesowych. One są niezbędne by pojąć ten obłęd. Tak jak niezbędne jest wsłuchanie się w jazgot innych krwawych prokuratorów (Wyszyńskiego czy Freislera) by pojąć istotę totalitaryzmu. Tutaj ich rolę zajmuje przypominający Nosferatu prokurator Urvalek. Warto go znaleźć w sieci na starej kronice. Posłuchać, jak domaga się krwi…
Komunizm w wersji czeskiej bynajmniej nie był zabawny. Spośród wszystkich relacji tych, którzy przeżyli komunistyczny „raj”, ta relacja zajmuje szczególne miejsce. A jak na poddanego takiej terapii komunistę, relacja to wręcz unikalna. By ją poznać warto poszperać w antykwariatach lub podejść do biblioteki.