Wielka szkoda, że powieść, która chwilami jest wierszem, skierowano do bardzo wąskiego grona odbiorców, bo warto by było pokazać kawał naszej historii szerszemu gronu czytelników. Warto by było opowiedzieć młodym o ucieczkach i powrotach Polaków, o walce o lepsze jutro... Niestety, przeciętny czytelnik, który chce czytać, a nie analizować każde zdanie po pięć razy, nie sięgnie po "WIRUSA" bo... jest za ciężki... za trudny... za poważny...
Pierwsze czytelnicze pokłosie kołobrzeskiego Festiwalu TransPort Literacki 2022. Antologia złożona z samych smakowitości, z których wybrałam trzy najulubieńsze. Nie wiem, czy to pięć dni spędzonych z dala od pobliskiego łódzkiego zieleniaka zadecydowało o tym, że wybrałam w dużej części wiersze drzewno-warzywnicze; w każdym razie ta zielenina jest bogato reprezentowana pod postacią natki pietruszki, jak również cebuli (o ile pietruszka jest tu dość humorystycznym ozdobnikiem, o tyle motyw cebuli w moim ulubionym wierszu Antologii pod względem siły rażenia może moim zdaniem równać się tylko z wierszem "Valentine" autorstwa Carol Ann Duffy). Mój absolutny trójmiejscowy minitop wyglądałby następująco:
3. Bogusław Kierc, "A kto dziewczyna? -- ja nie wiem" (a dokładniej: końcowe 2/3 utworu)
2. Miłosz Biedrzycki, "2.0, 22"
1. Aleksandra Kasprzak , "Szczotka mojej matki".