Patrycjuszka. Choćby na koniec świata Karolina Żuk-Wieczorkiewicz 7,8
ocenił(a) na 74 tyg. temu „Gdy każde zlecenie wiąże się z narażeniem skóry, wskazane jest umieć ją załatać.”.
Książkę przeczytałam dzięki inicjatywie Booktour, zorganizowanej przez Klub Książki „Bookieciarnia”, za co serdecznie dziękuję!
„Patrycjuszka. Choćby na koniec świata” to debiutancka powieść Karoliny Żuk-Wieczorkiewicz z gatunku fantasy.
Fabuła książki ukazuje nam losy Eurein Tessaro, dziedziczki bogatego kupca, wraz z niezwykłym kompanem – najemnikiem i wojownikiem Avero an Daara oraz garstką wiernej służby. Młoda kobieta dobrowolnie porzuca komfortowe życie oraz wszelkie wygody, jakie dotąd miała i wyrusza na poszukiwania. Pragnie odnaleźć swojego ukochanego rycerza, który zaginął kilka tygodni przed niezaplanowaną podróżą. Eurein, przepełniona determinacją, nie zawaha się ruszyć w ślad za nim, nawet gdyby miało to oznaczać podróż na sam koniec świata. A wszystko w imię miłości…
Jestem na świeżo po zakończeniu powieści. „Patrycjuszka” to mocno klasyczne i proste low fantasy z wyraźnym motywem drogi, wędrówki, ale również zemsty i poszukiwania. Po ukończeniu lektury pierwszego tomu, zauważyłam szczere zaangażowanie autorki w kreację świata i lore Avaroth. Szczególnie godne uwagi są unikatowe ilustracje i grafiki stworzone samodzielnie, jak również oprawa książki, które wspaniale i wręcz magicznie wpływają na odbiór całości dzieła.
Po licznych zachwytach i pozytywnych recenzjach, spodziewałam się, że trafię na niezwykle przyjemną lekturę, która nie tylko dostarczy mi wciągającej przygody, ale także zapewni rozrywkę na dłuższą chwilę. Opowieść prezentuje się jako bardzo spójna, logiczna pod względem treści. Znajdziemy w niej klarowny wstęp, rozwinięcie akcji oraz zakończenie nieco przewidywalne, lecz nie jest to w żadnym wypadku bardzo widoczny minus tej książki. Bohaterowie są realistyczni i starannie wykreowani, chociaż Eurein nie do końca spełnia moje oczekiwania co do ulubionej postaci, natomiast Kasaar… Mam nadzieję na więcej przygód tego tajemniczego gościa! I oczywiście, Żmijuna. Ponadto książka oferuje interesującą intrygę, której schemat jest obecny w wielu innych utworach, tutaj nie prezentuje się aż tak źle i kiczowato. Co do wątku romantycznego, zupełnie mnie on nie przekonuje. Moim zdaniem, ta kwestia wydaje się zbyt sztuczna, nagła i gwałtowna, zwłaszcza w kontekście wydarzeń, które miały miejsce tuż przed jego rozwinięciem. Niemniej jednak szanuję decyzję autorki, tym bardziej że nie jestem wielką miłośniczką takich romansów. Ostatecznie brakowało mi „tego czegoś”, co sprawiłoby, że opowieść byłaby jeszcze bardziej porywająca i wciągająca, dla mnie jako czytelnika śledzącego rozwój wydarzeń. Mam wrażenie, że przedstawiony świat był nieco zbyt ograniczony, szczególnie w porównaniu z moimi oczekiwaniami wobec pierwszego tomu, który ma wprowadzić w historię. Liczyłem na więcej opisu krajobrazów, fauny i flory. W pewnym momencie tempo akcji stało się nierówne i zbyt szybkie, co miało negatywny wpływ na głębię emocji w książce.
Podsumowując, to kolejny całkiem udany debiut. Oczywiście, nie brakuje w nim kilku niedoskonałości, ale nie są one na tyle rażące, żeby skreślić całkowicie książkę. Po prostu, w mojej opinii zabrakło tej ostatniej kropki, która dodałaby jeszcze większy potencjał na charakterny debiut. Niemniej jednak dla miłośników low fantasy, lekkiego humoru i romansu, to idealna lektura.