Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać4
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Eva Eland
2
7,7/10
Pisze książki: opowieści dla młodszych dzieci
Duńska autorka i ilustratorka, mieszkająca w Cambridge w Anglii. Ukończyła studia na kierunku ilustracja książek dla dzieci w Cambridge School of Art w 2018 r. Ukończyła także projektowanie audiowizualne w Gerrit Rietveld Academie w Amsterdamie w 2008. Przez pół roku studiowała w School of Visual Arts in New York w ramach wymiany studenckiej.https://evaeland.com/
7,7/10średnia ocena książek autora
56 przeczytało książki autora
77 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Kiedy nadchodzi smutek Eva Eland
8,1
Książka jest pięknie wydana. Twarda, tłoczona oprawka przyciąga uwagę i sprawia, że dotykamy smutku. Oswajamy się z nim już na poziomie okładki. Jest oszczędna w słowach, w kolorach i ilustracjach. Autorka daje sporo miejsca odbiorcy na własne przemyślenia.
Smutek przedstawiony jest jako bezkształtna, zielona masa przypominająca ducha z opuszczoną głową i smutnym wyrazem twarzy. Wchodzi przez drzwi, siada tak blisko, że aż trudno się oddycha. Osacza chłopca z każdej strony.
Dziecko musi oswoić ten smutek. Spędzić z nim czas, posiedzieć w samotności, posłuchać muzyki, a może pójść na spacer. Czasami szum drzew może uspokoić smutne myśli, ulubiona książka czy gorąca czekolada.
Zapraszam pod adres: http://swiattomskiego.pl/?p=6699&preview=true by przeczytać pełną wersję recenzji.
Kiedy nadchodzi smutek Eva Eland
8,1
Wiem, jak delikatny jest to temat, jak indywidualny i dyskusyjny. Swojej córce już od najmłodszych lat staram się wyjaśniać, że emocje nie dzielą się na dobre i złe, fajne i niefajne, że wszystkie one są naturalne i nam potrzebne. Że to normalne, iż każdy z nas czasem odczuwa złość, smutek czy wstyd i nie warto z tym walczyć. Pozwalanie sobie na przeżywanie różnych emocji oraz reagowanie na nie w sposób, który nie krzywdzi ani nas samych, ani innych to jedne z najtrudniejszych, ale też bardzo przydatnych w życiu umiejętności. I z takim samym podejściem spotkałam się w tej książce, gdzie wzięto pod lupę jedną z niełatwych, choć bardzo powszechnych emocji – smutek.
Już po pierwszych kilku stronach wiedziałam, że książka traktuje o smutku w sposób, który jest mi bliski. Autorka nie zamiata go pod dywan, nie ukrywa, nie udaje, że go nie ma. Smutek w tej książce przychodzi do głównego bohatera, który stara się go oswoić oraz… zrozumieć. Bo być może smutek nie chce być sam, możliwe, że boi się samotności i odtrącenia, więc może by go tak… rozweselić? Wziąć na spacer, poczęstować ulubionym napojem? Dlaczego nie, istnieją całkiem spore szanse, że wtedy poczuje się on potrzebny i następnego dnia po przebudzeniu nie będzie już po nim śladu.
Bardzo podoba mi się ta koncepcja, bo dzięki temu, że dziecię stara się zadbać o smutek i go rozweselić, przy okazji dba o samego siebie i rozwesela siebie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Ten sprytny sposób nosi w sobie coś, co bardzo cenię w ludziach – empatię. Bo tutaj dbamy okogoś innego, pragniemy okazać zainteresowanie komuś innemu, a w końcu przekonujemy się, że pomaganie innym pomaga też nam. To taki drugi, ukryty wątek w mojej interpretacji tej pięknej książki z niesamowicie budującym przesłaniem.