Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik249
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
John Savage
1
7,4/10
Pisze książki: reportaż
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,4/10średnia ocena książek autora
34 przeczytało książki autora
89 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
1966. Rok, w którym eksplodowała dekada John Savage
7,4
To opowieść o dwunastu miesiącach, które przygotowały społeczeństwa do rewolucji obyczajowej i które wprowadziły do Lata Miłości oraz do Ery Wodnika(szczególnie tę jego młodą część).
To jest również historia o muzyce Pop, która przestawała być tylko i wyłącznie rozrywką, ale stawała się muzką rockową niosąca przesłanie i duży ładunek emocjonalny.
Polecam z całego serducha nie tylko miłośnikom lat sześćdziesiatych ubiegłego wieku, wczesnym i obecnym hippisom, ale także dla tych, którzy lubią dobrą książkę napisaną lekkim piórem.
1966. Rok, w którym eksplodowała dekada John Savage
7,4
Najważniejsza książka o popkulturze. Brytyjski dziennikarz Jon Savage przygląda się wydarzeniom pierwszej połowy lat sześćdziesiątych w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych pokazując, jak budowały one naszą współczesność. Właśnie współczesność, bo z jego oglądu wynika, że właśnie wtedy tworzyły się podwaliny naszej rzeczywistości – z rewolucją obyczajową, walką o prawa obywatelskie Czarnych i mniejszości seksualnych, nowoczesnymi ruchami emancypacyjnymi oraz ostatecznym ukonstytuowaniem się konfliktu: starzy kontra młodzi. A wszystko to podane jest w oszałamiającym rytmie muzyki tamtych czasów; muzyki, która wówczas ostatecznie zaczęła wyznaczać trendy społeczne i psychologiczne. Savage, choć nie deklaruje się jako entuzjasta lub przeciwnik, pokazuje też, jak wielką rolę w tych zmianach społecznych odgrywały substancje psychoaktywne. Szczególną uwagę poświęca LSD, które – według niego – doprowadziło do prawdziwej rewolucji w świadomości obywatelskiej.
Z pozoru „1966” to praca hermetyczna, rzecz dla socjologów, psychologów, parających się kulturą dziennikarzy (prawdziwych, a nie mediaworkerów czy wytwórców kontentu),świadomych konsumentów popu oraz kawiarnianych mądralińskich, lubiących robić wrażenie w modnych śródmiejskich lokalach przy latte z mlekiem sojowym. Jednak przystępny język oraz czytelność wywodu sprawiają, że praca Savage’a – choć jej objętość może przerazić niedzielnych poszukiwaczy lektury lekkiej, łatwej i przyjemnej – doskonale sprawdza się jako „czytadło”. Może nie ma w tu prostolinijności i gładkości polskiej literatury sensacyjnej i obyczajowej, jednak jej mistrzowska konstrukcja, potoczystość oraz doskonale budowane napięcie powodują, że czyta się to tomiszcze niczym rasowy dreszczowiec. Deszczowiec służący czemuś więcej, niż rozrywce.
Lektura tej książki wiąże się jednak z pewnym ryzykiem. Savage pisze – zwłaszcza o muzyce – w sposób tak porywający, że od razu chce się kupować piosenki i płyty, które są – według niego – dla tamtego czasu gwałtownych zmian istotnie. A muzyka, nawet w streamingu, to dziś towar zbytkowny. W „1966” jest jej tyle, że może na nią pójść nawet pół pensji. Ale warto. Nawet, jeżeli do końca miesiąca trzeba będzie lecieć na suchym chlebie i zupkach w proszku. Warto, bo oprócz Beatlesów, Stonesów i kilku innych gwiazd, Savage pokazuje niezwykłe zjawiska i dzieła, o których dziś już prawie nikt nie pamięta. A powinno się je znać, i to nie tylko dlatego, że łatwiej wtedy zrozumieć świat i siebie samego. Rzeczy o których pisze autor „1966”, to po prostu kawał doskonałego grania, przy którym można też świetnie się bawić – na parkiecie albo w fotelu, z kieliszkiem wina w dłoni.
Świetna rzecz. Pod każdym względem. A w swoim gatunku – publicystyki społeczno/kulturalno/obyczajowej – arcydzieło.