Można powiedzieć, że tą książką wyszliśmy poza krąg typowej książki świątecznej o Świętym Mikołaju. Historia jest tutaj bardzo z życia wzięta. Dzieci w przedszkolu mają świąteczne przyjęcie, na którym ma się pojawić Święty Mikołaj. A ten nie przychodzi i trzeba go odnaleźć. Książka bardzo realistyczna, bez całego świątecznego lukru. Ilustracje nieprzeładowane, skupiają się na bohaterach i ich emocjach. Bohaterów ilustracji jest sporo i są różnorodni - nie tylko dzieci, ale też rodzice, dziadkowie. Na początku nie byłam przekonana do tej książki, ale czteroletni przedszkolak polubił, a i ja zaczęłam dostrzegać jej walory przy kolejnych lekturach.
Pochwała sprytu, prawidłowej dedukcji i dobrej zabawy w przyjaznej przedszkolnej atmosferze – tak pokrótce mogłabym opisać serię książek kryminalnych dla przedszkolaków „Tajemnice przedszkola Wronie Gniazdo”.
Wśród rezolutnych przedszkolaków dwoje – Leon i Livia posiadają detektywistyczną smykałkę i już niejednokrotnie udowodnili, że przedszkolaki mogą być świetnymi tropicielami rozwiązującymi wcale nie takie proste zagadki. Tym razem jednak do akcji poszukiwawczej zostały zaangażowane wszystkie dzieciaki! Wszak chodzi o naprawdę ważną sprawę, jaką jest odnalezienie wielkanocnego jaja pełnego słodkości.
Ubrane na żółto, jak urocze stadko kurczaczków, dzieciaki rozpoczęły swoje poszukiwania od najbardziej oczywistego miejsca. Jakie było ich zdziwienie, gdy zamiast słodyczy w jajku skrywała się latarka, mapa skarbów i rymowana zagadka! Ale cóż to za zagadka, która ich zwodzi na manowce i wciąż każe kluczyć nieskutecznie po całym przedszkolu. Jednak bez obaw, te dzieciaki nie popadają we frustrację, ale świetnie się bawią odkrywając wciąż nowe zagadki i przyłapując zająca wielkanocnego w… piaskownicy.
Koniec końców (UWAGA! Spoiler) misja kończy się sukcesem (jak zawsze, gdy do akcji przystępują przedszkolaki z Wroniego Gniazda),a wytrwali detektywi zostają nagrodzeni wyczekiwanymi łakociami.
Tekst i fabuła autorstwa Larsa Mæhle są proste i przystępne dla maluchów, zagadka wciągająca i momentami humorystyczna.
Ilustracje autorstwa Odd Henning Skyllingstad są dość specyficzne, ale my się do nich przyzwyczailiśmy. Ich zaletą jest wyrazistość i brak nadmiernej ilości detali, które mogłyby rozpraszać.
Książka ma twardą okładkę i niezbyt duży format. Jest to już szósty tytuł z tej serii, który ukazał się nakładem Wydawnictwa Dziwny Pomysł.
„Gdzie jest jajo wielkanocne?” to naprawdę dobra zabawa w przyjaznej formie. Do czytania nie tylko przed i w okresie wielkanocnym 😊 dla wszystkich, bo nie zawiera żadnych motywów typowo religijnych.
*Nie umknęła mojej uwadze jedna literówka przy imieniu opiekuna 😉