Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Fabuła zasadza się na jednym problemie: Steffie Lockwood pragnie odbudować relacje z Ryanem Quinnem, którego przed laty rzuciła bez słowa wyjaśnienia. Wśród kilku przeszkód ta najważniejsza wiąże się z ponurym wydarzeniem z jej niedalekiej przeszłości. Dla czytelnika od początku jest jasne z jaką tajemnicą owo wydarzenie się wiąże, ale bohaterowie potrzebują kilkuset stron, aby tajemnicę wyjaśnić i uporać się z przykrymi następstwami incydentu. Już we Wstępie autorka wykłada szlachetne intencje przekazu powieści, czyli jak ofiary mogą/powinny pokonać traumę spowodowaną ciężkimi doświadczeniami, bez względu na to, czy są to wydarzenia losowe czy takie, przy których nie można wykluczyć współudziału osób zainteresowanych. Jako że jest to pierwsza powieść cyklu rozgrywającego się w scenerii miasteczka Sanctuary Sound w stanie Connecticut, zapewne bohaterkami kolejnych tomów są przyjaciółki Steffie, Claire i Peyton, oraz ich walka o szczęście i miłość, mimo przeciwności losu i naturalnych mechanizmów obronnych. Na czym owe przeciwności w ich przypadku polegają, dowiadujemy się już w tym tomie. Nie jestem pewna, czy ich przygody będą w stanie bardziej mnie zainteresować. W tzw. romansach dla dorosłych występują czasami osoby pokrzywdzone, ofiary przemocy czy złożone ciężką chorobą. Ale brutalnie rzecz ujmując, co za dużo to niezdrowo. Tym bardziej, źe konwencja gatunku i tak zawsze musi prowadzić do happy endu. Nie sądzę zatem, by ambitne zamiary serialu Sanctuary Sound Jamie Beck dały się pogodzić z tego typu książkami, by nie zabrzmiały płytko lub nawet fałszywie. A tak jest w pierwszym tomie cyklu, gdzie radosny, pospieszny finał aż razi sztucznością. Wcześniej tak naprawdę niewiele się dzieje, poza rozwlekłym opisem objawów psychofizycznej kondycji Steffi.