Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać29
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel3
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Cristiano Cucina
1
6,3/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,3/10średnia ocena książek autora
18 przeczytało książki autora
6 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Jonah Hex: Wojna sześciostrzałowców
Cykl: Jonah Hex (tom 8)
6,3 z 13 ocen
23 czytelników 2 opinie
2019
Najnowsze opinie o książkach autora
Jonah Hex: Wojna sześciostrzałowców Jimmy Palmiotti
6,3
Jonah Hex jest w zasadzie nieśmiertelny. Nie ważne ile się go dźga, topi, podpala, faszeruje ołowiem, to on i tak ostatecznie wstaje aby dokopać swoim przeciwnikom. Choć raczej powinienem powiedzieć - wymordować. Facet ma na sumieniu chyba tyle samo dusz co Punisher, który przecież siecze gangi narkotykowe z RKM-u. Tym razem w moje ręce wpadł komiks będący jedną, długą historią, nie zaś zbitkiem 4-5 nowelek. Wypadło to tak sobie, bo jak dla mnie spokojnie można byłoby wykroić tak z 70% "treści", skupiając się na głównych wątkach. Sama historia jest totalnie sztampowa, ale występuje w niej znany fanom serii wielki przeciwnik naszego łowcy nagród - Quentin Turnbull. Nie zmieniło to jednak mojego finalnego odczucia względem całej przygody, która jest po prostu jedną, długą krwawą łaźnią.
Tak naprawdę ciężko coś więcej powiedzieć o tej przygodzie, nie wrzucając masy spoilerów. Choć i te nie są szczególnie dotkliwe, bowiem scenariusz jest przewidywalny na całej linii. Mamy tutaj bowiem do czynienia z klasycznym motywem zemsty, rywalizacją dawnego żołnierza ze swym dowódcą z czasów Wojny Secesyjnej oraz kolejnym zabijaniem Hexa, który oczywiście nigdy nie umiera. Tym razem pochowano go żywcem, ale to dla niego nie pierwszyzna. Facet też porusza się całkiem sprawnie, mimo masy ran wszelkiej maści, co na dłuższą metę mnie nużyło. Poważnie - gość wygląda jak ser szwajcarski, ale raźno naparza do swoich przeciwników. Normalny człowiek wykitowałby już co najmniej z pięć razy mając tyle ran.
Nie lepiej jest z postaciami towarzyszącymi naszemu łowcy nagród. Tallulah, El Diablo czy Bat Lash po prostu są, robią zadymę i... w zasadzie na tym kończy się ich rola. Liczyłem na coś więcej, ale to były złudne nadzieje. Ich przeciwnicy też niespecjalnie się wysilają. Większa część po prostu ginie, a reszta nie ma za wiele do powiedzenia. Przynajmniej nic sensownego, choć główni "protagoniści" też elokwencją nie grzeszą. Teoretycznie Bat Lash się z tego wyłamuje, ale wychodzi mu to co najmniej słabo.
To w zasadzie tyle, co mam do powiedzenia o tej przydługiej, wtórnej i naprawdę dla mnie mało ciekawej przygodzie. Zdecydowanie wolałem tomy gdzie było ich kilka, każda poruszającą jakiś inny temat i przedstawiającą go w nieco złożony sposób. Tutaj natomiast mamy długą i krwawą jatkę, gdzie dużo się dzieje, ale może to zadowolić co najwyżej fanów krwawych strzelanin. Miałki scenariusz, wtórny temat oraz kompletna przewidywalność wydarzeń, wymęczyły mnie mocno i mam nadzieję, że następny album z tej serii, nie powtórzy tego błędu.
Jonah Hex: Wojna sześciostrzałowców Jimmy Palmiotti
6,3
Lubię komiksy z Jonah Hexem. Pulpowe historie z okaleczonym, wyglądającym upiornie rewolwerowcem, który jest niezniszczalnym bohaterem w starym stylu, rodem właśnie z jakiś czasów groszowych magazynów i opowiadań, których chodziło o czystą akcję, niesamowitość, odrobinę grozy. W większości tytułów w serii o konfederackim herosie przemierzającym Dziki Zachód w latach po wojnie secesyjnej, dostajemy krótsze historyjki, z szybko zawiązywaną akcją i puentą w okrutnym, zdecydowanym stylu z grzmotem rewolwerów i dawką przemocy. A tym razem autorzy wpadli na pomysł długiej fabuły i to się nie sprawdza. Bo to zlepek przewidywalnych, schematycznych i całkowicie niedziałających wątków, klisz które zamiast dawać frajdę nużą i zniechęcają.
Rysunki nie wychodzą poza zwyczajową konwencję w tej serii, nie wyróżniają się, ale rysownik słabiej radzi sobie w twarzach.
Podsumowując chyba najsłabszy tytuł w serii.