cytaty z książek autora "Stanisław Barańczak"
Jeżeli coś cię boli:
- dobra wiadomość: żyjesz.
- zła wiadomość: ten ból czujesz wyłącznie ty.
To wszystko dookoła,
co cię szczelnie otacza
nie czując twego bólu,
jest to tak zwany świat.
Ubawi cię, że jest on realny i jedyny,
a lepszego nie będzie przynajmniej póki żyjesz.
Candy/ Is dandy;/ But liquor/Is quicker." (Ogden Nash) Warianty tłumaczenia pana Stanisława B.:
1. Kawa/Się nadawa/Lecz gorzała/ Szybciej działa.
2. Herbata/ Też zbrata/ Ale martini/ Szybciej to czyni.
3. Kakao/ Też by działało/ Ale jest szybszy program/ Sto gram.
4. Sok z pomarańczy/ Jest tańszy/ Lecz dolać wódki/ Są skutki.
5. Tort podany na tacy/ jest cacy/ whisky wlana do wnętrza/ jest prędsza. ....itd., itp.
Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Mów, jak Tobie mija czas - i czy czas coś znaczy, gdy się jest Tobą.
Właściwie można by zaryzykować tezę, że nonsensista to śmieszny poeta metafizyczny
1. JEŻELI COŚ CIĘ BOLI:
- DOBRA WIADOMOŚĆ: ŻYJESZ.
- ZŁA WIADOMOŚĆ: TEN BÓL
CZUJESZ WYŁĄCZNIE TY.
Jeżeli porcelana to wyłącznie taka
Której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu,
Jeżeli fotel, to niezbyt wygodny, tak aby
Nie było przykro podnieść się i odejść;
Jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce,
Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci,
Jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć
gdy nadejdzie czas następnej przeprowadzki
na inna ulicę, kontynent, etap dziejowy lub świat
Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy w świecie
czuł się jak u siebie w domu?
I nie wyciągnął ręki. Zakłóciłby, zbrudził
toporniejszą tkliwością jej tkliwość: "Zapomnij.
Płakałam w nocy, ale nie mój płacz cię zbudził,
To był wiatr, dygot szyby, obce sprawom ludzi.
Pisanie wierszy jest w samej rzeczy perwersją. A radość pisania - nader perwersyjną przyjemnością.
Ale dosyć już o mnie. Powiedz, co u Ciebie
słychać, co można widzieć,
gdy się jest Tobą.
Gdy plami nam nienawiść twarz –
przed lustrem postaw, spojrzeć każ.
Gdy nużą nas sprzeczności prawd,
od Uproszczenia umysł zbaw.
Gdy nie umiemy mówić wprost –
rozpoznaj nasz prawdziwy głos.
Ojcze nasz [...]
bądź:
ten człowiek, który kładzie się spać i przelicza
wszystkie te dzisiejsze kłamstwa, lęki, zdrady,
wszystkie hańby konieczne i usprawiedliwione,
musi wierzyć, żeś jednak jest,
musi wierzyć, żeś jest, aby przespać
tę jeszcze jedną noc.
Ojcze nasz, któryś jest niemy,
który nie odpowiesz na żadne wołanie,
a tylko rykiem syren co rano dajesz znać,
że świat ciągle jeszcze istnieje,
przemów:
ta dziewczyna jadąca tramwajem do pracy
w tandetnym płaszczu z trzema pierścionkami na palcach,
z resztą snu w zapuchniętych oczach,
musi usłyszeć Twój głos,
musi usłyszeć Twój głos, by się zbudzić
w ten jeszcze jeden świt.
Ojcze nasz, ktory nic nie wiesz,
ktory nie patrzysz nawet na tę ziemię,
a tylko codzienną gazetą obwieszczasz, że świat, że nasz świat,
trwa uporządkowany: spójrz,
ten mężczyzna siedzący za stołem, schylony
nad kotletem mielonym, setką wódki, płachtą
popołudniówki tłustą od sosu i druku,
musi wiedzieć, że ty także wiesz,
musi wiedzieć, że wiesz, aby przeżyć
ten jeszcze jeden dzień.
Ojcze nasz, którego nie ma,
Którego imienia nikt nawet nie wzywa
prócz dydaktycznych broszur piszących Cię z małej litery,
bo świat radzi sobie bez Ciebie,
bądź:
ten człowiek, który kładzie się spać i przelicza
wszystkie te dzisiejsze
kłamstwa, lęki, zdrady,
wszystkie hańby konieczne i usprawiedliwione
musi wierzyć, żeś jednak jest,
musi wierzyć, żeś jest, aby przespać
tę jeszcze jedną noc.
Herbert należy do - jakże nielicznych - poetów po platońsku kojarzących Piękno (sztukę) z Dobrem.
Pan tu nie stał, zwracam panu uwagę,
że nigdy nie stał pan za nami
murem, na stanowisku naszym też
pan nie stał, już nie mówiąc, że na naszym czele
nie stał pan nigdy, pan tu nie stał, panie,
nas na to nie stać, żeby pan tu stał
obiema nogami na naszej ziemi, ona stoi
przed panem otworem, a pan co,
stoi pan sobie na uboczu
wspólnego grobu, panie tam jest koniec,
nie stój pan w miejscu, nie stawiaj się pan, stawaj
pan w pąsach na szarym końcu, w końcu
znajdzie się jakieś miejsce i dla pana.
Tak że wszystko wiemy. Winni są szpiedzy, mniejszości narodowe oraz ci, co za dużo rozprawiają. No i cykliści, jak zwykle.
Terapeutka z Dąbrowy Górniczej
Łkała: „Dziczeć chcesz serce? - to dziczej!”
Grzęznąc w życia zjejczałej osełce,
Terapeucę wciąż i terapeucę....
Duszo, spsiałaś? Zstąp niżej: zjamniczej!
Lekarz, który pierwszy zobaczył trupa pod oknem, nie pozwolił mu ani chodzić, ani niczego dotykać, uznawszy, i słusznie, że to sprawa milicji.” (s. 6) Pewnie, z jakiej racji byle trup ma wyręczać milicję w chodzeniu i dotykaniu. „on do każdej, byle młoda, zęby szczerzył, albo i co innego jeszcze, co pan wiesz, a ja rozumiem” (s. 23). Natomiast my nie rozumiemy: co takiego bohater mógł jeszcze szczerzyć do pań, oprócz zębów?
...chichotać z układanych wspólnie - senną głową
przy ciepłej piersi - głupstw: 'Morze miarowo
szumi, Bo niemiarowo nie umi'...
Filozoficzne źródła takiej etyki trudno jednoznacznie ustalić; słusznie chyba interpretowała ją krytyka jako zespolenie w jedną eklektyczną całość wątków znanych z etyki stoickiej, chrześcijańskiej i kantowskiej, przy jednoczesnych różnicach względem każdej z tej tradycji z osobna.
Najbliższa Herbertowi wydaję się koncepcja sztuki zawarta w trzech studiach na temat realizmu - sztuka, która dąży do doskonałości w swoim ujawnianiu konfliktów świata, jednak punktu docelowego nigdy nie osiąga: nie może być doskonała, skoro, zmuszając odbiorcę do dokonywania moralnych wyborów, jednocześnie 'aby mu pomóc nieznacznie popycha języczek wagi'.
Wybierając wierność ludzkiej kondycji - zawieszonej między ułomnością a doskonałością, empirią a mitem, wydziedziczeniem a dziedzictwem - staję nie tylko wygnańcem z Arkadii; jest również uciekinierem z utopii.
Gdyby nie ludzie, gdyby nie istnieli
tak natrętnie, ze swoim łupieżem, paranoją,
wystrzępionymi spodniami, antysemityzmem,
kłopotami w pracy, trwałą ondulacją, skłonnością do uproszczeń i zadyszki,
gdyby wcale nie trzeba ich było poznawać,
przecierających zamglone okulary, wycierających zamaszyście buty
"straszne dziś błoto", ocierających bezsilną łzę,
gdyby nie otwierali przed każdym tak od razu
swoich otłuszczonych serc i wyszmelcowanych teczek
z przetartymi na zgięciach papierami
"chwileczkę, gdzie ja podziałem to zaświadczenie",
gdyby w ogóle ich nie było, tych zanadto takich samych
i nadmiernie odmiennych światów z podwyższonym ciśnieniem,
z wygórowanymi żądaniami "panie musisz pan mi pomóc",
zbyt głośno mówiących, zbyt naocznie żywych,
zbyt dotkliwie ludzkich,
o ile łatwiej by się mówiło "nic co ludzkie nie jest....
Rasputin
Z języka angielskiego znał tylko czasownik "to put in"
Ale po co był mu czasownik i do tego wzięty z obcej mowy?
Zdaniem carycy przynajmniej, samą czynność wykonywał w sposób wręcz wzorowy.
Lew Trocki
Z telewizji uwielbiał zwłaszcza dobranocki
Gdy jedną, szczególnie śmieszną, był pochłonięty w Meksyku
Ktoś zaszedł go od tyłu i wykończył bez wielkiego krzyku.
Nad marszałkiem Greczko
Zapadło już wieczko
Mówiąc między nami
Nie od rzeczy byłoby przybić to wieczko ćwieczkami.
Anna Kłodzińska, „Taniec szkieletów”, Wydawnictwo MON, Warszawa 1977. Sam fakt, że głównym bohaterem negatywnym tej powieści jest niejaki Barańczak, wystarczyłby już, aby obudzić nasze najwyższe zainteresowanie. W dodatku zaś książkę napisała powszechnie lubiana dziennikarka "Życia Warszawy" Anna Kłodzińska, która z racji swych służbowych powiązań nieraz już poświęcała wiele uwagi i obywatelskiej troski zarówno Barańczakowi, jak i innym negatywnym bohaterom historii najnowszej. Barańczak powieściowy jest jednak nie tyle cynicznym graczem politycznym, co zwyczajnym przemytnikiem platyny. Jest również pederastą i nosi starotestamentowe imię Jakub. Autorka zapomniała niestety obdarzyć go zezem, ślinotokiem i krzywymi nogami. (...) Jak donoszą nam kręgi zbliżone do Służby Bezpieczeństwa, to jest, przepraszamy, do kontrwywiadu, Anna Kłodzińska przygotowuje nową książkę pt. „Wampir szczerzy kły”. Jej bohaterem będzie szubrawiec, który napada po nocach na samotne staruszki z Żoliborza, porywa je i sprzedaje do specjalnych domów rozpusty w Hamburgu, uczęszczanych wyłącznie przez agentów zachodnioniemieckiego wywiadu.
Jedyną innowacją jest postać zbrodniarza-przygłupa, który łazi za samotnymi kobietami, po czym w ciemnej uliczce rzuca się na nie i łapie za biust. Tego jeszcze w polskich kryminałach jeszcze nie było. Jeżeli już ktoś w nich kogoś łapał, to raczej milicja zbrodniarza. I nigdy za biust!
Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?
Morris Bishop/Poeta znaków drogowych
Poboczami autostrad drepcze staruszek niewielki,
Dźwigając kubeł z farbą i różnorakie pędzelki;
Gdy ujrzy znak drogowy, w sposób swobodny i szczery
Ujawnia swe twórcze ego - zamalowując litery.
(...)
Hasło NIE PROWADŹ PO WYPICIU ALKOHOLU
Skraca się do perfidnej postaci NIE WADŹ W PICIU OLU,
(..)
A z tablicy KIEROWCO DROGA NIEBEZPIECZNA
JEDŹ OSTROŻNIE
Nasz autostradowy Cagliostro
Wyczarowuje - wierzcie lub nie wierzcie -
Aż cztery wersje: 1) KIEROWCO DROGA BEZPIECZNA JEDŹ OSTRO,
2)OWCO DROGA NIE JEDZ OS, 3)KROWA NA TRONIE, a wreszcie
4) I WROGA NIE PIECZ NA ROŻNIE.
Staruszek musi jednak wyczuwać, że nie ma racji
Ten, kto sprowadza twórczość do czystej Eliminacji.
W swej misji Ulepszania Poezji Znaków Drogowych
Oprócz skreślania liter dodaje też trochę nowych:
(...)
Zapowiedź DROGA W ZŁYM STANIE przybiera brutalny ton,
Rozszerzona w: ŻONO DROGA W ZŁYM STANIE JESTEŚ WON;
Wreszcie zupełne arcydzieło:
KIERUJ POJAZD
NA PRAWO
KU
RAMPIE -
to proste hasło artystę natchnęło
Do wezwania:
POLAKIERUJ POJAZD NA RÓŻOWO
I PRZEJDŹ NA PRAWOSŁAWIE
NĘDZY PRÓŻNIAKU
I TRAMPIE.