Pod przykrywką #1 Niyama 7,6
Z całym szacunkiem dla innych opinii, dla mnie "Pod przykrywka" było bardzo mocno średnią mangą.
Przede wszystkim strasznie irytowali mnie bohaterowie. Żadnego z nich nie polubiłam. Dwa narcystyczne bubki myślące tylko o sobie. I chcące zaspokoić swoje rządze. Może taki był zamysł, nie wiem, ale jeżeli tak, to wyszedł idealnie. Jeszcze gorzej z postaciami epizodycznymi, bo drugoplanowych nie stwierdziłam, nieletnie bliźniaki pracujące w barze dla gejów... Ja rozumiem, Japonia, ale to podchodziło pod pedofilię.
Choć muszę przyznać, że tylko dzięki ich przebraniu za Holmesa i Poirot się uśmiechnęłam.
Tak, manga reklamowana jest jako komedia, ale ja tam humoru za dużo nie znalazłam. Jak mówiłam, uśmiechnęłam się raz czy dwa, i na tym koniec. Większość czasu czułam raczej irytację, niż rozbawienie. Ale może po prostu jestem drętwa? Nie wykluczam tego.
Kreska była poprawna, niezła anatomicznie i podobało mi się, że bohaterowie, poza tymi nieszczęsnymi bliźniakami, wyglądali na dorosłych, silnych facetów. To zawsze u mnie plusuje. Niestety, nie podobał mi się sposób rysowania twarzy, zwłaszcza u blondyna (wybaczcie, nie zapamiętałam nawet jego imienia),wyglądał na bardzo przeciętnego i dziwnego. Nijak nie mogłam uwierzyć, w jego niezwykłą urodę.
A momenty były? Były - odpowiedział tłum. Momenty były i, matko nie wierzę, że to piszę, naprawdę czuć w nich było namiętność i były najlepszym elementem komiksu. Niestety, widziałam w nich tylko namiętność, chemii nie bardzo. To znaczy, nie wierzę że się zakochali. Po prostu miłości tam za bardzo nie widziała, ale spoko, jestem krótkowidzem.
Dużym plusem natomiast jest wydanie. Uwielbiam ten chropowaty papier na okładkach. Cudownie trzyma się dłoni. Tłumaczenie dobre, miejscami bardzo dobre. Druk jak żyleta, farby odpowiednia ilość - nic nie prześwituje, nic nie szarzeje gdy powinno być czarne. A więc dobra robota DANGO, tylko sama treść nie do końca mi leżała.
Mimo to polecam sprawdzić samemu. Może to ja się mylę?