Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Hugo Petrus
2
5,9/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,9/10średnia ocena książek autora
62 przeczytało książki autora
17 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Batman: Ślub John Livesay
5,9
To, że Tom King potrafi pisać, jest powszechnie znanym faktem. Amerykaninowi musi się jednak chcieć. Czasami niestety idzie po linii najmniejszego oporu, czego przykładem są trzy albumy otwierające jego run w „Batmanie” z „Odrodzenia”. Później było zdecydowanie lepiej, w odsłonach czwartej, piątej i szóstej odszedł na szczęście od scenariuszowej mizerii, choć do poziomu takiego „Vision” wciąż sporo brakowało. Po „Ślubie” raczej nie mogliśmy się spodziewać nagłego olśnienia i komiksu wizjonerskiego. Czy jednak King wysilił się na tyle, by lektura była w miarę satysfakcjonująca? Tak, choć trzeba też uczciwie powiedzieć, że balansował na granicy przeciętności, ale ostatecznie jej nie przekroczył.
Batman i Catwoman szykują się do dnia, który ma na zawsze odmienić ich życie. Ślub tych dwojga ma być nowym początkiem zarówno dla Nietoperza, jak i dla Kotki. Zanim jednak dojdzie do tego wydarzenia, przyszli państwo młodzi muszą zmierzyć się z kilkoma problemami i wziąć udział w tradycyjnych imprezach poprzedzających. Niektórzy chcą ponadto dać młodym prezent, jednak wymyślenie czegoś wyjątkowego powoduje tylko problemy, i to na dość szeroką skalę.
Komiks superbohaterski to często pozory. Przede wszystkim pozory wielkich, zmieniających wszystko wydarzeń. Brzmi paradoksalnie w kontekście tego, że przecież zamaskowani herosi codziennie ratują świat, mierząc się z zagrożeniami o wielkiej skali, które mają potencjał zmiany zastanej sytuacji na zawsze. Cóż, kiedy przychodzi co do czego, zazwyczaj scenarzyści tak nakręcą, by ostatecznie niczego nie zmienić, albo zmienić naprawdę niewiele. Taki Jason Todd. Niby został ubity, ale obecnie pięknie funkcjonuje w ramach bat-rodziny. Albo niegdysiejsza słynna śmierć Supermana. Jakoby ostateczna, a po jakimś czasie wszystko wraca do normy. A jaki to wszystko ma związek ze „Ślubem”, nietrudno się chyba domyślić...
Siódmy tom „Batmana” to w zasadzie kolejny raz budowanie wydarzeń pod finał. Tym razem nie jest to nic spektakularnego w skali Gotham, ale najważniejsze wydarzenie w życiu prywatnym Batmana i Catwoman. Pomysł od początku wydawał się dość ryzykowny, by nie rzec, karkołomny. Dlaczego? Ta dwójka to wszak indywidualiści i jakkolwiek uczucie między nimi jest jak najbardziej zrozumiałe, to chyba większość czytelników oczekuje, że będzie je widać raczej na zasadzie romansu i okazjonalnych, pełnych żaru miłosnych przepychanek, a nie codzienności. King zdecydował jednak, że spróbuje połączyć bohaterów węzłem małżeńskim i nie mamy innego wyjścia jak zaakceptować taki wybór, już podczas lektury mając jednak na uwadze, jak w Uniwersum DC kończą się przełomowe wydarzenia.
Droga do ślubu wyszła w sumie przyzwoicie. Najciekawiej wypada trzyzeszytowy „Prezent”, w którym King korzystając z postaci Boostera Golda, próbuje pokazać, jak wyglądałoby życie Bruce'a Wayne'a, gdyby ten był szczęśliwym człowiekiem, nieobarczonym nietoperzowym mrokiem. Ta wizja ujmuje tym, co zazwyczaj jest najlepsze w alternatywnych wersjach – kontrastami. Widzimy znanych bohaterów w innych niż zazwyczaj sytuacjach i jest to odświeżające. Jeszcze lepszy okazuje się „Twój wielki dzień”, w którym Joker w swoim stylu oczekuje na otrzymanie zaproszenia na ślub Batmana. Ta króciutka historia ma w sobie szaleństwo i kryjącą się za uśmiechniętą twarzą Księcia Zbrodni grozę.
Reszta albumu to już bardziej standardowe opowiastki. Większość z nich jest dziełem Tima Seeley'a, regularnie piszącego odrodzoną serię o „Nightwingu”. Mamy tu to, czego się można było spodziewać, czyli wieczory kawalerski i panieński Nietoperza i Kotki, które, rzecz jasna, przebiegają z lekkimi zakłóceniami. Dwa kolejne zeszyty poświęcone są Damianowi i Batgirl. Wszystkie łączy jedno – są lekkie i przyjemne, czyta się je szybko, ale po lekturze za dużo w głowie nie zostaje. Tego się jednak można było spodziewać. Za to sam wielki finał, będący już dziełem Kinga, jest bardzo ładnie skonstruowany, rozplanowany z największą starannością, ale ostatecznie, przynajmniej w moich oczach, także lekko rozczarowujący.
O rysunkach można napisać, że są różnorodne. Nic w tym w sumie dziwnego, skoro w stopce redakcyjnej pod hasłem „rysunki i tusz” widnieje aż szesnaście (!) nazwisk. W tym przypadku można tę różnorodność zrozumieć, album ma być bowiem spojrzeniem na narzeczonych w różnych ujęciach, z różnych perspektyw. I trzeba przyznać, że tę rolę spełnia naprawdę dobrze. Mnie do gustu przypadły prace Tony'ego S. Daniela, który w otwierającym album „Prezencie” zaprezentował bardzo przejrzysty, rozrywkowy i wyrazisty styl, idealnie pasujący do pełnej akcji opowieści. Nie zawsze podobają mi się ilustracje Amerykanina, tym razem jednak stanął on na wysokości zadania.
Siódmy tom „Batmana” to typowy nowoczesny komiks superbohaterski – obiecuje dużo, ale daje mniej. Od tej reguły od czasu do czasu znajdą się jakieś wyjątki, to niestety nie jest nim przedmiot tej recenzji. Inna sprawa, że nie jest też, na szczęście, tak źle, jak w pierwszych trzech tomach – ten najnowszy to całkiem poprawne czytadło. Tylko tyle, ale już nie „aż tyle”, bo było nie było, spodziewałem się po tym tytule jednak nieco więcej. Tym samym dotarliśmy do półmetku runku Kinga w „Batmanie”. Podsumujmy go tymi słowami – oby druga część była lepsza.
Recenzja do przeczytania także na moim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2020/04/batman-odrodzenie-tom-7-slub-recenzja.html
oraz na facebookowym profilu serwisu Szortal (wpis z 06. 02. 2020) - https://www.facebook.com/Szortal/posts/3016608415028532?__tn__=K-R
Batman: Ślub John Livesay
5,9
Pozwólcie, że nie zdobędę się na opinię, ponieważ recenzja składałaby się z niecenzuralnych słów i skończyła ostentacyjnym skakaniem po egzemplarzu z Batmanem. Muszę zachować milczenie, żebym nie wybuchnął złością oraz nie wybudził uśpionego Wezuwiusza - wulkanu na terenie Włoch. Tom King pisze o postaciach, których nie rozumie. DC ma udar mózgu udając, że zostało to wydane dla czyjejkolwiek przyjemności. Skandal, hańba i prowokacja, żeby zmusić fanów Czarnego Rycerza do jawnej kapitulacji.