Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik252
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Juan Soto Ivars
1
5,9/10
Pisze książki: literatura młodzieżowa
Urodzony: 1985 (data przybliżona)
Jest pisarzem i dziennikarzem. Za powieść "Ajedrez para un detective novato" otrzymał nagrodę dla młodych pisarzy Premio Ateneo Joven de Sevilla de Novela (2013),za powieść "Syberia" (Premio Tormenta - Najlepszy autor roku 2012). Prowadzi swoją cotygodniową kolumnę w opiniotwórczym dzienniku internetowym "El Confidencial". To trzecia co do zasięgu gazeta cyfrowa Hiszpanii.
Regularnie współpracuje z "Vice", "Time Magazine", "Ling" i innymi czasopismami. Przez dwa lata był redaktorem naczelnym biuletynu "The Critic".
Regularnie współpracuje z "Vice", "Time Magazine", "Ling" i innymi czasopismami. Przez dwa lata był redaktorem naczelnym biuletynu "The Critic".
5,9/10średnia ocena książek autora
10 przeczytało książki autora
5 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Barbarzyńcy w Krainie Fetoru Juan Soto Ivars
5,9
„Barbarzyńcy w krainie Fetoru” to książka zdecydowanie skierowana do dzieci, które mają dość ględzących rodziców o codziennym myciu, przebieraniu, praniu, szczotkowaniu zębów, myciu rąk przed jedzeniem, czy – o la boga! – sprzątaniu. Pełna humoru, zwrotów akcji, niesamowita przygoda paczki dzieciaków, która przypadkiem podczas wakacyjnego szwendania przenosi się do nieznanej sobie krainy. Pech, czy też los chciał, że każde z nich trafiło w zupełnie inne miejsce tego świata. Czy to był przypadek? O tym przekonacie się czytając ich przygodę.
Z każdego spotkania, z każdej sytuacji można coś wynieść pouczającego i niekoniecznie w temacie umoralniającym, jak to ważne jest zachowanie higieny. Co to, to nie, przecież to młodych czytelników wcale nie interesuje, w książce mamy ważniejsze sprawy. Przykładowo przetestujemy nasze zaufanie do obcych, to, czy warto komuś pomagać, ile jesteśmy w stanie zaryzykować dla najbliższej osoby, czy umiemy wybaczać, że przesada w żadną stronę nie jest dobra, że udając kogoś, wcale nim się nie staniemy, że nie powinniśmy wszystkich wrzucać do jednego worka, że uciekając od problemów nie przyczynimy się do ich rozwiązania, jak i że ryzykując swoim życiem, możemy zranić kogoś bliskiego. Wszystkiego naturalnie nie jestem w tej chwili w stanie Wam napisać, dobrze jest przekonać się samodzielnie podczas lektury, którą notabene czyta się błyskawicznie.
Mam mieszane uczucia wobec tej pozycji. Z początku czytało mi się trochę opornie, na szczęście po chwili zdołałam się naprawdę wciągnąć i docenić przewrotność wykreowanego świata Fetoru, byłam bardzo ciekawa, jak to wszystko się rozwinie. Niestety, gdzieś w ¾ książki akcja zaczęła nagle niedorzecznie wręcz przyspieszać i wszystko szło po łebkach. Na siłę nadchodziły zmiany, byleby powtórzyć pewien z góry założony schemat, a i dzieciaki jakoś trochę sztucznie zaczęły się momentami wypowiadać.
Myślę jednak, że pozycja jest warta uwagi. Obfituje w ciekawe słownictwo, zdania są ładnie zbudowane, Kraina Fetoru i jej zasady dają niecodzienny obraz i ucieszą podczas czytania chyba każde starsze dziecko – przynajmniej rozbawią, albo obrzydzą. Każde miejsce i ich nazwy, napotkani wrogowie, czy sprzymierzeńcy są charakterystyczni, potrafią zaintrygować, chętnie o nich czytałam, postawy bohaterów również były wiarygodne i miło się czytało. Niestety, jak na początku wszystko szło pewnym tempem, bardziej rozbudowana była historia z perspektywy jednego z bliźniaków, tak później wszystko nienaturalnie szybko było opisywane na malej ilości stron. Tak, jakby autor się rozpisał i nagle zdał sobie sprawę, że jego książka powinna się zaraz zakończyć. Wielka szkoda.
Książka zawiera sporo kolorowych ilustracji, idealnie odwzorowujących bohaterów oraz zwiedzany przez nich świat. Pomaga to się wczuć w niezwykły dość klimat, a książka, jako iż dla dzieci, to zyskuje na tym dodatkowo umilając im czytanie. Na pewno na dwóch ilustracjach wynikła mała nieścisłość w stosunku do treści, opisywany mężczyzna miał złote zęby, na obrazku śnieżnobiałe, na innym Paco szedł ze związanymi rękoma, zaś w treści nie było o tym wzmianki. Poza tym raczej wszystko jest idealnie ukazane, a ilustracje są naprawdę super. Skoro jestem przy temacie małych błędów, to na początku historii zakradł się jeszcze jeden, który przyprawił mnie o niemałą wesołość. Otóż jedna z dziewczynek, 7-letnia Mar, ma… pięćdziesiąt centymetrów wzrostu. Cóż, moja córka urodziła się większa, na pewno to błąd w druku. Jedynie czego żałuję, to tego, że jest w miękkiej okładce, wolę wydania w twardej obwolucie.
„Barbarzyńcy w Krainie Fetoru” to dobra książka, nie przemyca złych treści, nieakceptowalnych zachowań, nie przyklaskuje cwaniactwu, egoizmowi, bezrefleksyjnemu zachowaniu. Merytorycznie jestem z niej zadowolona, żałuję jednak tego późniejszego pośpiechu. Niemniej jednak chcę przestrzec osoby, które są wrażliwe na pewne tematy. Otóż w treści jest poruszony wątek kanibalizmu (coś a'la "Jaś i Małgosia", jednak bez Baby Jagi i Jasia),jak i groźba poderżnięcia gardła chłopcu (proces w sądzie i prawdopodobny wyrok, by ocalić świat). Dla mnie nie są to wątki szokujące, ani wcale nowe, lecz wiem, że to dla wielu osób problem i nie czytają dzieciom nawet baśni. Także mając powyższe na uwadze, należy dostosować lekturę adekwatnie do wieku czytelnika i tematów, jakie już miał poruszone w swym księgozbiorze, czy też po prostu własnych predyspozycji. Ja cieszę się, że mój syn będzie mógł zapoznać się z tą pozycją, myślę, że podświadomie sporo rzeczy może z niej wyciągnąć. Dla mnie lektura była przyjemnością, czuć, że nie jest to polski autor i możemy się zapoznać z innym stylem pisania – ja to tak odbieram.
Zapraszam na recenzję i zdjęcia: http://www.bookparadise.pl/2018/08/barbarzyncy-w-krainie-fetoru-juan-soto.html#more
Barbarzyńcy w Krainie Fetoru Juan Soto Ivars
5,9
„To tylko wystraszeni ludzie. Bo widzisz, kiedy dorośli dostają cykora, stają się nietaktowni, a nawet niebezpieczni”.
„Ja nauczyłem się, że aby być uczonym, trzeba bardzo dużo uczyć się, nie wystarczy przebrać się w strój uczonego”.
„Nauczyłam się, że nie można osądzać innych po wyglądzie!”.
„Nauczyłem się nie złościć na moich przyjaciół, akceptować ich takimi, jakimi są”.
„A ja nauczyłam się, że nie wszyscy dorośli drą ze sobą koty”.
Wakacyjna nuda sprawia, że szóstka bohaterów organizuje grupę Lawinę. Tworzą legitymacje dla wszystkich, wymyślają zabawy i bardzo szybko przyzwyczajają się do tego, że wcale nie trzeba nigdzie wyjeżdżać, aby przeżywać cudowne przygody. Codzienne poszukiwania sprawiają, że trafiają do opustoszałej fabryki znajdującej się nad rzeką. Szybko odkrywają, że to nie zwykła fabryka, ale laboratorium naukowca. Stary, opustoszały budynek zachęca ich do szperania, lepszego poznawania otoczenia. To sprawia, że przez przypadek pakują się w kłopoty. Za pomocą przycisku trafiają do świata, który jest spełnieniem ich marzeń: nie trzeba się tu myć. Dbanie o higienę jest wręcz podejrzane. Każdy z bohaterów trafia w inne miejsce i przeżywa odmienne przygody, w czasie których może się wiele nauczyć na temat świata, pozbyć się własnych uprzedzeń. Niekoniecznie jest to umoralnianie dotyczące konieczności dbania o czystość. Do tego nauka jest bardzo subtelna. Bohaterzy zostają poddani licznym próbom, będą mogli dowiedzieć się, kiedy i dlaczego ufają obcym ludziom, dlaczego pomagają i czy warto to robić, czy są w stanie ratować przyjaciół oraz przebaczać. Odkryją też, że we wszystkim trzeba zachować umiar i kierować się zdrowym rozsądkiem, a każdy przypadek rozważać osobno zamiast szufladkować ludzi i oceniać po wyglądzie. Do tego odkryją, że jedynym sposobem na wyjście z problemów to ich rozwiązanie, a nie unikanie.
„Barbarzyńcy w krainie Fetoru” to książka zdecydowanie dla dzieci, ale też pouczająca lektura dla dorosłych lubiących humorystyczną fantastykę. Lektura spodoba się młodym czytelnikom, którzy codziennie słyszą narzekania rodziców na temat dbania o higienę, dla których codzienne zmienianie ubrań oraz mycie to wielkie męki i strata czasu. Jak na komedię fatasy przystało znajdziemy tu prosty humor sytuacyjny, do którego możemy zaliczyć żabę cierpiącą z powodu ciągłego odbijania się i z tego powodu niemożności jedzenia.
Dużym plusem „Barbarzyńców w krainie fetoru” jest żywy język, dzięki któremu mkniemy przez tekst. Publikację wzbogacono interesującymi ilustracjami. Jedyne do czego mogę mieć zastrzeżenie to klejenie stron: gdyby były szyte książka byłaby trwała, a tak co prawda przy wygięciu kartki nie wypadają, ale całość lekko się odkształca.
Książka zawiera też troszkę nieścisłości przez to, że niektóre ilustracje nie współgrają z treścią. Zwróciłam też uwagę na to, że siedmioletnia bohaterka mierzy pięćdziesiąt centymetrów. Moja córka po urodzeniu była dużo wyższa. Być może autor chciał dosadniej pokazać niski wzrost, a może to po prostu błąd w druku lub przeliczeniach. Do tego uważam, że można było uniknąć wątków niemal jak w „Alicji w Krainie Czarów” (skazanie na ścięcie głowy) czy kanibalizmu jak z „Jasia i Małgosi”.
„Barbarzyńcy w krainie fetoru” to książka godna uwagi ze względu na przesłania, które niesie, pokazanie innej perspektywy oraz odmiennych rozwiązań problemów. Dzieci po całej przygodzie mogą wrócić do domu dużo dojrzalsze. Dowiadują się, że cwaniactwo, egoizm, samolubność i bezrefleksyjność jest zła. Zachęca do codziennego analizowania własnego postępowania, samokrytyki, otwartości na innych. Ze względu na pojawiające się wątki przemocy (bez rozlewu krwi) nie polecam każdemu dziecku. Trzeba się zastanowić, czy nasza pociecha już jest na nią gotowa.