Skąd ja panią znam. Dorota Kolak w rozmowie z Katarzyną Ostrowską Katarzyna Antonina Ostrowska 7,2

Każdy ma grono ulubionych aktorów, czasem mniejsze, czasem większe. Takich, których się uwielbia, których się ogląda, których się słucha, których się za różne rzeczy podziwia. Ja grono takich aktorów i aktorek mam dość spore i Dorota Kolak zdecydowanie do niego należy. Jej karierę śledzę od bardzo dawna, mniej więcej od czasu jej genialnego epizodu w filmie „Vinci” Machulskiego. Już wtedy przykuła moją uwagę. A potem to już poszło. Czy to kolejny epizod („Ile waży koń trojański”),rola w serialu (znakomicie napisana postać jaką odgrywała w „Przepisie na życie”) czy już większe i poważniejsze role by wymienić takie znakomite kreacje jak te w filmach „Chce się żyć”, „Lęk wysokości”, „Zjednoczone stany miłości”, „Zabawa zabawa” czy wiele innych. W każdej z ról Dorota Kolak pokazała niesamowity talent, przeogromny warsztat aktorski i ogromną pracę jaką włożyła w budowanie roli. Nic dziwnego, że gdy tylko ukazał się wywiad rzeka z nią to od razu po niego sięgnąłem.
Bardzo lubię czytać lub słuchać o tym jak aktor przygotowuje się do roli, jak ją tworzy, jak buduje postać, stara się by wypadła wiarygodnie. Lubię opowieści zza kulis, o powstawaniu filmów. Tego w tej książce sporo, Kolak uchyla rąbka tajemnicy, opowiada o pracy zawodowej czy to w teatrze, czy w kinie czy też telewizji. Chętnie dzieli się zawodowymi spostrzeżeniami, anegdotami, historiami. Jeśli chodzi o sferę prywatną jest bardziej powściągliwa, w myśl zasady „nie wszystko na sprzedaż”, co tylko dobrze o niej świadczy i przemawia na jej korzyść. Niemniej trochę faktów ze swojego życia również przedstawia, wyraźnie jednak stawiając granice, których nie przekracza i nie pozwala przekraczać.
„Skąd ja panią znam” warto przeczytać. Ukazuje nam wybitną aktorkę o niesamowitym kunszcie i warsztacie aktorskim. Każda jej rola jest konstrukcyjnie wspaniała i przemyślana, nawet jeśli występuje w słabym filmie. Nie da się nie zauważyć, że Kolak w swoją grę aktorską wkłada całe serce i całą siebie, nawet jeśli to jest epizod. Kino późno odkryło ją jako aktorkę ale na szczęście to zrobiło, by się nią nagle zachwycić i zachłysnąć co akurat popieram. Jeszcze gdyby obsadzano ją w większej ilości głównych ról to byłaby to już prawdziwa pełnia szczęścia.