Najnowsze artykuły
- Artykuły„Lata beztroski” – początek sagi o rodzinie Cazaletów, która wciągnie was jak serial „Downton Abbey”Marcin Waincetel2
- ArtykułyW dobrym true crime czytelnik sam ma wyrobić sobie zdanie – twierdzi John GlattAgata Teperek6
- ArtykułyMiliony dla spółki Olgi Tokarczuk. Chodzi o technologię do tworzenia gierKonrad Wrzesiński30
- ArtykułyKto zdobędzie literackiego Nobla 2024? Wytypuj i wygraj książki!LubimyCzytać59
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Napoleon Mitraszewski
Źródło: http://archiwum.allegro.pl/oferta/kwitnace-osty-napoleon-mitraszewski-nowa-opowiesci-i3346752766.html
8
6,4/10
Urodzony: 06.09.1918Zmarły: 08.01.2008
Napoleon Mitraszewski (ur. 6 września 1918 w Bogumile w guberni samarskiej, zm. 8 stycznia 2008) – polski prozaik, pedagog oraz animator kultury w środowisku osób niewidomych. Współtwórca i prezes Klubu Inteligencji Niewidomej. Członek Związku Literatów Polskich i Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (od 1989).
Urodził się i mieszkał w Bogumile dokąd po rewolucji październikowej został skierowany pociąg z amunicją którego maszynistą był jego ojciec. Stamtąd rodzina przeprowadziła się do Łunińca, na Polesiu. Wzrok stracił w wieku czterech lat w 1921 r., na skutek zabawy znalezionym niewypałem. Od dziesiątego roku życia dzięki pomocy dr Marii Strzemińskiej związany był z Zakładem Dzieci Niewidomych w Wilnie gdzie ukończył szkołę powszechną, a w 1939 r., uzyskał maturę.
W czasie II wojny światowej pozostał w domu rodzinnym zajmując się pracami domowymi, uprawą ogródka oraz pogłębianiem wiedzy z zakresu literatury.
Po zakończeniu wojny przeniósł się do Łodzi gdzie pod koniec 1946 r., ukończył Liceum Pedagogiczne zdobywając dodatkowo kwalifikacje które umożliwiły mu pracę w Zakładzie dla Dzieci Niewidomych w Łodzi. W tym samym roku ożenił się, a rok później przyszła na świat jego córka Maria Jolanta. Podjął również studia na Uniwersytecie Łódzkim na Wydziale Filozofii, a w 1951 r., uzyskał magisterium w zakresie filologii polskiej.
Od 1957 r., mieszkał wraz z rodziną we Wrocławiu gdzie kontynuował prace z niewidomymi dziećmi, a także doprowadził do powstania „Teatru Poezji”. W 1962 r., jego małżonką została Władysława Orzechowska. W tym okresie nawiązał współpracę z pismami wydawanymi przez Polski Związek Niewidomych, pierwsze jego artykuły publicystyczne ukazywały się na łamach „Przyjaciela Niewidomych”.
Jako pisarz debiutował w 1974 r., książką "A jednak życie" będącą autobiograficznym zapisem wydarzeń z wczesnego dzieciństwa, która ukazała się nakładem Ossolineum.
Dwie spośród jego książek zostały przetłumaczone na język litewski, a kilka innych ukazało się w systemie brajlowskim.
Urodził się i mieszkał w Bogumile dokąd po rewolucji październikowej został skierowany pociąg z amunicją którego maszynistą był jego ojciec. Stamtąd rodzina przeprowadziła się do Łunińca, na Polesiu. Wzrok stracił w wieku czterech lat w 1921 r., na skutek zabawy znalezionym niewypałem. Od dziesiątego roku życia dzięki pomocy dr Marii Strzemińskiej związany był z Zakładem Dzieci Niewidomych w Wilnie gdzie ukończył szkołę powszechną, a w 1939 r., uzyskał maturę.
W czasie II wojny światowej pozostał w domu rodzinnym zajmując się pracami domowymi, uprawą ogródka oraz pogłębianiem wiedzy z zakresu literatury.
Po zakończeniu wojny przeniósł się do Łodzi gdzie pod koniec 1946 r., ukończył Liceum Pedagogiczne zdobywając dodatkowo kwalifikacje które umożliwiły mu pracę w Zakładzie dla Dzieci Niewidomych w Łodzi. W tym samym roku ożenił się, a rok później przyszła na świat jego córka Maria Jolanta. Podjął również studia na Uniwersytecie Łódzkim na Wydziale Filozofii, a w 1951 r., uzyskał magisterium w zakresie filologii polskiej.
Od 1957 r., mieszkał wraz z rodziną we Wrocławiu gdzie kontynuował prace z niewidomymi dziećmi, a także doprowadził do powstania „Teatru Poezji”. W 1962 r., jego małżonką została Władysława Orzechowska. W tym okresie nawiązał współpracę z pismami wydawanymi przez Polski Związek Niewidomych, pierwsze jego artykuły publicystyczne ukazywały się na łamach „Przyjaciela Niewidomych”.
Jako pisarz debiutował w 1974 r., książką "A jednak życie" będącą autobiograficznym zapisem wydarzeń z wczesnego dzieciństwa, która ukazała się nakładem Ossolineum.
Dwie spośród jego książek zostały przetłumaczone na język litewski, a kilka innych ukazało się w systemie brajlowskim.
6,4/10średnia ocena książek autora
11 przeczytało książki autora
15 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Drugi smak szczęścia
Napoleon Mitraszewski
Cykl: Smak szczęścia (tom 2)
0,0 z ocen
2 czytelników 0 opinii
1995
Smak szczęścia
Napoleon Mitraszewski
Cykl: Smak szczęścia (tom 1)
0,0 z ocen
6 czytelników 0 opinii
1984
Ku pełni życia
Napoleon Mitraszewski
Cykl: A jednak życie (tom 3)
7,0 z 2 ocen
7 czytelników 0 opinii
1980
Przerwany szlak
Napoleon Mitraszewski
Cykl: A jednak życie (tom 2)
0,0 z ocen
2 czytelników 0 opinii
1977
A jednak życie
Napoleon Mitraszewski
Cykl: A jednak życie (tom 1)
7,2 z 6 ocen
11 czytelników 2 opinie
1974
Najnowsze opinie o książkach autora
A jednak życie Napoleon Mitraszewski
7,2
"A choć wszyscy mają prawo do szczęścia, jednak w mniemaniu większości ludzi wszelkie kalectwo zmusza do rezygnacji z życia osobistego, z miłości, z ambicji życiowych czy rozrywek, z tego, co zwykliśmy nazywać pełnią życia".
Niemożliwe. Nierealne. Nie da się.
Kazimierz Czupurski, to bardzo ambitny, inteligentny i dumny człowiek. Wytrwale dąży do wytyczonych celów. "I co z tego?" zapytacie. Ano "to z tego", że w wyniku nieszczęśliwego wypadku ośmioletni Kazio traci wzrok. Małe dziecko, które do niedawna czerpało z życia pełnymi garściami, beztrosko witało każdy dzień, a szczytem marzeń było po raz kolejny spróbować przepysznej miętówki owiniętej w bibułkę, będzie musiało zmierzyć się z wciąż piętrzącymi się przeciwnościami. Wytrwałe dążenie do wytyczonych celów nabiera zgoła odmiennego kształtu, jest najeżone trudnościami, których nie doświadczy na swej drodze osoba widząca.
Główny bohater mimo niepełnosprawności, ubóstwa i wielokrotnie – braku zrozumienia postanawia spełnić swoje marzenia i żyć... po prostu – żyć. Kochał czytać i uczyć się, nawet utrata wzroku nie była w stanie wymazać marzeń o edukacji i wykształceniu.
Dzięki własnemu uporowi, wytrwałości i zrozumieniu ze strony rodziny, w szczególności matki, Kazimierz rozpoczyna naukę w szkole dla niewidomych w Wilnie. Tam też poznaje innych ludzi, którzy tak jak on, codzienne muszą mierzyć się z własnymi słabościami i każdego dnia nie ustają w dążeniu do wytyczonego celu. Nawiązują się przyjaźnie, antypatie. Kazimierz dzięki przyswojeniu alfabetu brajla może w końcu czytać ukochane książki. Edukacji nie kończy na szkole podstawowej, pragnie zrobić maturę i podjąć pracę zarobkową. Pragnie żyć pełnia życia, bez względu na ograniczenia.
"[...] wydawało mi się, że dobrocią i szlachetnością można zmienić świat. Rozczarowanie przyszło później".
Autor w sposób bardzo (bardzo!) drobiazgowy opisuje życie Kazimierza. Plastyczne opisy, szczegółowe zagłębianie się w relacje międzyludzkie i dokładne opisywanie każdego etapu życia głównego bohatera pozwala uzmysłowić czytelnikowi, jak wielką rolę odgrywają w życiu drobiazgi, małe gesty, zwykłe, codzienne czynności. Śledzimy przemianę Kazimierza, z pełnego życia chłopca, w ambitnego i dumnego młodzieńca, a ostatecznie zdeterminowanego i upartego młodego człowieka. Uświadamiamy sobie jak funkcjonuje i jak odbiera rzeczywistość osoba niewidoma. Że ludzki umysł łatwiej zapamiętuje fakty, rzeczy, sytuacje, jeśli "dotykają one" naszych uczuć – wywołują emocje (dlatego Tanie kolorowe lizaki potrafiły przetrwać we wspomnieniu tyle lat...).
Dowiadujemy się, że brak możliwości ujrzenia barwy nie oznacza, że barwy nie można... poczuć (barwy mogę doszukać się nawet w dotyku rożnych materiałów) lub usłyszeć (istnieją przecież tony jasne i ciemne. Barwy są zaś tym jaśniejsze, im tony są wyższe i czystsze oraz pewne dźwięki, nawet w mowie wywołują konkretne wyobrażenie barw. Np. brzmienie imienia Jan wywołuje wyobrażenie barwy sinowobiałej, niczym wypolerowana stal, Irena – barwy błękitnej z domieszką żółci [...]).
Że dłoń może powiedzieć tak wiele o człowieku.
Nie sposób nie podziwiać dzielnego Kazimierza, który uczył się w trudnych czasach, w biedzie, w obliczu wielu przeciwności, ze wszystkimi blaskami i cieniami samodzielnego życia. Samowystarczalność i niezależność ciągnęły za sobą ryzyko niepowodzenia. Ale to właśnie ten upór sprawił, że niemożliwe stało się możliwe, nierealne – realne i że wszytko "się da".
Uwielbiam od czasu do czasu rzucić ten cały blichtr literackich nowości i zanurzyć się w świecie dawno minionym, w fabule "leciwej i mocno przeterminowanej" książki. W uroczym "starszaku", w którym prym wiedzie ambicja, szlachetność, a priorytetem jest konsekwentne dążenie do celu, bynajmniej nie postawiając za sobą trupów i palonych mostów. Bo swoje marzenia i plany można realizować nie tylko poprzez kombinatorstwo, kopanie dołków i cwaniactwo. Świat, w którym wykształcenie, ogłada osobista i znajomość podstawowych zasad dobrego wychowania były respektowane i powszechnie szanowane. Świat, w którym oświata i edukacja stanowiły podstawowe filary społeczeństwa. Prosty rachunek: człowiek wykształcony, to człowiek szanowany.
Gdzie, w dzisiejszych czasach, znajdzie się takie poszanowanie do wykształcenia, umiłowanie nauki?
A jednak życie odbieram nie tylko jak próbę przybliżenia czytelnikowi życia osoby niewidomej ale także jako hołd dla edukacji. Chociaż mocno zdezaktualizowana, to nadal bardzo wartościowa książka, napisana starannym językiem z dbałością o najmniejszy szczegół. Tylko dla osób, które lubią wycieczki do przeszłości.
http://tylkoskonczerozdzial.blogspot.com/2017/10/a-jednak-zycie-napoleon-mitraszewski.html
A jednak życie Napoleon Mitraszewski
7,2
Bardzo lubię takie książki. Opowieści autobiograficzne, historie z początku XX wieku, tamten język.
Książka opowiada o dzieciństwie i młodości autora, od jego pierwszego wspomnienia w wieku niespełna trzech lat, czyli od roku 1920, do wczesnej młodości, kiedy bohater kończy szkołę i choć marzy o dalszej edukacji, wie, że dla niego nie będzie to możliwe.
Poznajemy skromnie żyjącą rodzinę bohatera – rodziców i czworo starszego rodzeństwa. Ze szczegółowych opisów nie tylko wiemy, gdzie mieszkali, ale też jak wyglądały ich kolejne domy – rodzina kilka razy zmieniała miejsce zamieszkania. Chłopiec zaczyna chodzić do szkoły – wiąże się to z rozłąką z rodziną, wyjazdem do Wilna i zamieszkaniem w szkole wraz z innymi dziećmi. W szkole jak to w szkole – bywa lepiej i gorzej. Dobrze wychowany chłopiec, który nie wyobraża sobie, żeby nie usłuchać starszych, zostaje skonfrontowany z brutalną prawdą – na świecie są dzieci, które słowa dorosłych traktują nieco lżej i dodatkowo same dla siebie potrafią być podłe. Autor opowiada nam nieco o lekcjach, ale w większej mierze skupia się na zabawie. Dzieciaki lepią bałwany, same robią sobie lodowisko, w szaleńczym pędzie zjeżdżają na sankach, wymijając z precyzją kolejne drzewa. Brzmi jak typowa (czasem niebezpieczna) zabawa w zwyczajnej szkole, prawda? Tak brzmi i zadziwia mnie to bardzo, bo nie są to zwykłe dzieci i zwykła szkoła. To „Szkoła Powszechna Specjalna” dla dzieci niewidomych. Bohater jako kilkuletnie dziecko bawi się niewypałem. W wyniku wybuchu traci wzrok. Choć matka chłopca nie poddaje się w staraniach o zdrowie syna, przebywa z nim wiele dni w szpitalu, odwiedza różnych lekarzy, nie przynosi to oczekiwanych efektów i chłopiec pozostaje niewidomy. Uczy się życia od nowa. To, co początkowo wydaje się przeszkodą nie do przeskoczenia, z czasem staje łatwiejsze. Najpierw granice samodzielności dziecka są wytyczone przez własne łóżko, potem przez pokój, dom, podwórko. Wstyd, upadki, zderzenia z przedmiotami wokół podcinają skrzydła, ale mały się nie poddaje.
Te zwyczajne zabawy – lepienie bałwana i zjeżdżanie na sankach – już nie wydają się takie proste, kiedy zdajemy sobie sprawę, że uczestnicząca w nich gromada dzieci nic nie widzi.
Dobrze jest poznawać życie osób niewidomych, niesłyszących, wyjątkowych na swój sposób. Książkami czy filmami o nich oswajamy się z ich istnieniem, z ich codziennym życiem. Pamiętam, jak zaczęłam oglądać serial „Switched at birth”, gdzie jedna z głównych bohaterek jest niesłysząca. Automatycznie włączało mi się współczucie, kiedy tylko ona lub jej znajomi ze szkoły pojawiali się na ekranie. Nie potrafiłam nie lubić czy pomyśleć coś niemiłego o niesłyszącym bohaterze serialu. Jak widziałam głuchego nastolatka na skuterze, od razu chciałam go stamtąd myślami ściągnąć i krzyknąć „Chłopie, gdzie ty się pchasz?!”. Głuchota wydawała mi się wówczas największym nieszczęściem świata. Z czasem zaczęłam o niesłyszących myśleć tak zwyczajnie. Dotarło do mnie, że dla nich nie jest to największe nieszczęście, jakie może ich spotkać. Jak byli niefajni, to ich nie lubiłam. Jak zrobili coś głupiego, to myślałam o nich nieprzyjemne rzeczy. Po kilkunastu odcinkach stali się oni dla mnie najnormalniejszymi w świecie nastolatkami, których odbierałam tak samo, jak tych słyszących. I tak sobie myślę, że to właśnie może być to, czego im bardzo potrzeba – najnormalniejszego w świecie traktowania.
„A jednak życie” pokazuje mi zmagania innej grupy ludzi – niewidomych. Jak sam autor pisze, jego zamysłem było to, „by nasze społeczeństwo poznało przeżycia wewnętrzne i mechanizmy działania pewnej grupy ludzkiej, stosunkowo nielicznej, ale ciągle nie znanej przez ogół; grupy ludzi pragnących znaleźć zrozumienie w społeczeństwie”.
Książka powstała w latach 70., a dotyczy życia autora w latach 20. i 30. XX wieku. Zdaję sobie sprawę, że od tego czasu wiele w życiu osób niewidomych mogło ulec zmianie. Ich wygoda życia, edukacja, ułatwienia. Mimo tego przeskoku czasowego, książka pozwala oswoić się z ich życiem, zobaczyć z jakimi problemami się oni borykają.
https://tak-sobie-czytam.blogspot.com/2017/10/6na1-jednak-zycie-napoleon-mitraszewski.html